Analiza polityki tożsamości płciowej
Wywiad z Wesleyem Yangiem, przeprowadzony na łamach podkastu Gender. A Wider Lens
Wesley Yang to pisarz i publicysta zainteresowany głównie amerykańską polityką tożsamościową. Twórca pojęcia ideologii następczej (successor idology), opisującego współczesną ideologię amerykańskiej lewicy.
Gender. A Wider Lens to podkast prowadzony przez psychoteraeutki Sashę Ayad (USA) i Stellę O’Malley (Irlandia), które są również współzałożycielkami organizacji Genspect.
Z braku czasu (oraz, przyznaję szczerze, cierpliwości!) przetłumaczyłam mniej więcej 3/4 tego odcinka podkastu, jako że wiele rzeczy o októrych mówił Wesley są (wydaje mi się) znane polskim odbiorcom.
Kilkakrotnie kontaktowałam się z twórczyniami podkastu w sprawie dodania polskich napisów do ich wideo, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Zakładam, że moje maile/wiadomości lądowały w spamie. Stąd nie ma napisów tylko transkrypt/tłumaczenie poniżej (pod załączonym wideo z YouTube).
Stella O’Malley: Mógłbyś opowiedzieć nam o tym eseju, który, wydaje się, był przełomowym momentem w twojej karierze, ale też próbą zrozumienia tego nowego elementu, który pojawił się w naszym świecie w ciągu ostatnich 20 kilku lat.
Wesley Yang: Tak, więc tej esej traktował o, w tamtym czasie największej, masowej strzelaninie w historii Ameryki. Sprawcą był Amerykanin pochodzenia azjatyckiego, student college’u, który miał pewne problemy zdrowia psychicznego. Co było unikalne dla czasów Internetu, to to, że on napisał i opublikował manifest, nagrał kilka filmów o sobie i przesłał je do kilku stacji telewizyjnych. Ten manifest był obłąkany, ale również wyrażał fantazję autora o stworzeniu swego rodzaju koalicji nieudaczników. Koalicja ta nie miała być oparta na rasie lub innych elementach polityki tożsamości. Interesującym aspektem tego było, że autor studiował twórcze pisanie w klasie prowadzonej przez Nikki Giovanni. Nikki Giovanni była czarnoskórą nacjonalistką i poetką. W eseju szczegółowo opisałem jej dzieła, a jednym z nich był sławny nacjonalistyczny poemat, który mówił o tym, że można nasikać na głową blondwłosej osoby i że można tę głowę odrąbać. Teza, którą przedstawiał ten poemat, o ile była tam teza, to… Och, i były tam jeszcze wielokrotnie użyte „słowo na literę N”[1]. Więc teza była taka, że czarnoskórzy ludzie ciągle się nawzajem zabijają, więc dlaczego nie rozpocząć wojny przeciwko reszcie społeczeństwa.
W moim eseju dokonuję rozróżnienia pomiędzy rewolucją czarnoskórych nacjonalistów, która jest zrozumiała, ludzie rozumieją jej znaczenie do tego stopnia, że może ona być odbierana jako element literacki. Z drugiej strony inny typ rewolucji, rewolucja nieudaczników, wyrzutków seksualnych, których reprezentował Cho[2], nie była zrozumiała, była widziana jako zaburzenie psychiczne. Ale to również było fantazją pewnej grupy, tych, którzy zostali odrzuceni z powodów, które nie są akceptowane w naszym systemie polityki tożsamościowej. Poza tym to, że on [Cho] był Azjatą, postawiło go w przestrzeni liminalnej, jako osobę, która ma prawo oczekiwać współczucia, jako osoba uciskana.
To właśnie rozważałem [w eseju]. Nie podałem rozwiązań, ale postulowałem istnienie tego typu rewolucji. [Rewolucji] tych, którzy są niechciani. Powiedziałem też, że to się nigdy nie stanie, bo osoby niechciane nie są solidarne, z tego powodu że nikt ich nie chce, ale, oczywiście, myliłem się.
W 2008, kiedy ten esej został włączony do książki pod tytułem „The Souls of Yellow Folk”[3], napisałem we wstępie, że jest to ponowna publikacja tego eseju. Tłumaczyłem, dlaczego publikujemy go ponownie, dlaczego ma to znaczenie. [pytałem] czy jest zasadne, aby czytać ten esej w świetle zmian kulturowych ostatnich 10ciu lat. Odpowiedziałem na to pytanie: tak. Tak, to ma znaczenie i jest nawet bardziej znaczące teraz niż było wcześniej. Jest to bardzo interesujące spojrzenie wstecz na początki polityki tożsamościowej przez pryzmat, z jednej strony, aktywizmu społecznej sprawiedliwości, a z drugiej strony, aktywizmu skrajnej prawicy. [To są] dwa zjawiska internetowe, gdzie są te różne grupy skupione wokół tożsamości, grupy, które starają się zdobyć władzę na świecie.
To [ponowna publikacja eseju] miało miejsce parę lat po zwycięstwie Trumpa [w wyborach prezydenckich w USA]. Zwycięstwo to było widziane przez niektórych, moim zdaniem nie bezpodstawnie, jako spór o naszą strukturę rasową oraz tożsamość płciową. I, wiesz, ten esej został napisany na długo zanim miały miejsca te wydarzenia, ale wydawał się zapowiadać te wydarzenia. Bo Cho stoi po dwóch stronach barykady jednocześnie. Z jednej strony jest brutalnym, mściwym i pamiętliwym męskim faszystą z niepochamowanymi faszystowskimi zapędami. Ale z drugiej strony istnieją teorie, które zakładają, że codzienność jest siecią opresji dla ludzi takich jak on [Amerykanów pochodzenia azjatyckiego], więc w ten sposób jest on również po drugiej stronie barykady [jako osoba uciskana].
Mamy więc tu odbicia lustrzane opresji pod względem rasy i tożsamości płciowej, widzianej z różnych punktów widzenia. Mamy grupę osób, które nie są uznawane jako ofiary cierpienia. Takie osoby to mężczyźni, białoskórzy ludzie, którzy dogmatycznie widziani są jako ciemiężcy. W takiej konfiguracji, wydaje się nieuniknione, że ta grupa również rozwinie własną politykę krzywd i uformuje własną tożsamość.
Oba te procesy zachodziły już w 2018 roku. Jeden z nich nie był jeszcze w pełni zinstytucjonalizowany, ale okazuje się, że byliśmy w trakcie jego materializacji. Na przykład, język używany na Tumblrze w odniesieniu do płciowych tożsamości niebinarnych, stworzony na wyższych uczelniach w, myślę, 2000 roku, wy chyba znacie tę historię lepiej niż ja. Ale, ten język został wstrzyknięty w kulturową cyrkulację na Tumblrze i innych mediach społecznościowych na początku drugiej dekady XXI wieku. W tej chwili jest to proces instytucjonalizacji na poziomie prawa cywilnego w USA i w działach kadr instytucji [publicznych].
I właśnie tutaj wchodzę ja, ze, swego rodzaju, heterodoksyjnym punktem widzenia, choć nie jest to w zasadzie odejście od mojego punktu widzenia w przeszłości. To raczej ewolucja kultury postąpiła tak bardzo… Wszyscy byliśmy świadkami tego procesu, który dopiero co opisałem. Procesu instytucjonalizacji tych kategorii. Bo ludzie, którzy byli na Tumblrze w 2013 roku, być może nie są teraz dyrektorami wykonawczymi, ale są asystentami dyrektorów różnego rodzaju organizacji non-profit. Są odpowiedzialni za język biurokratów. Wychodzi na to, że ich pozycje zawodowe umożliwiają im uczestniczenie w aktywizmie na poziomie pracowniczym, gdzie mogą zmieniać oficjalny język. Na przykład ostatnio Women’s March[4] tweetnął, że jeśli feminizm nie jest intersekcjonalny, to nie jest prawdziwy feminizm. Co jest tylko jednym przykładem tego, co dzieje się prawie codziennie. Tego typu stwierdzenia słyszymy codziennie. ACLU[5], cytując wypowiedź Ruth Bader Ginsburg[6], zmieniło jej treść, aby sprawić, żeby ta wypowiedź była bardziej inkluzywna w stosunku do tożsamości płciowej. Usunięte zostały wszelkie słowa sugerujące, że mowa była o kobietach.
Ci, pochodzący z Tumblra internetowi wojownicy o sprawiedliwość społeczną, bardzo szybko awansowali w instytucjach. To nawet nie był długi marsz[7]. Jedyne, co musieli zrobić to się pojawić w pracy, udzielać się aktywnie i z pasją, a potem w ciągu zaledwie kilku lat mogli zmienić sposób w jaki funkcjonują instytucje odpowiedzialne za biurokratyczną rzeczywistość. Ta zmiana funkcjonowania dotyczyła zmiany rozumienia natury ludzkiej i biologicznej rzeczywistości.
Jeśli chodzi o mnie, wiecie, ja zajmowałem tą swego rodzaju liminalną pozycję, jako nie-czarnoskóra i nie-białoskóra osoba w rasowo, „czarno-biało” spolaryzowanej kulturze. Oczywiście, jesteśmy obecnie w Ameryce w czasie procesu przyswajania faktu, że w czasie ostatnich 30u lat miała miejsce masowa integracja i imigracja odmiennych etnicznie, nie-biało- i nie-czarnoskórych osób. Więc, jak ja to widzę, polityka Trumpa i jego zwolenników, która jest przestarzała i skupiona na utwierdzaniu tożsamości oraz polityka, jak się do niej odnoszę, programowej sprawiedliwości, te dwa obozy próbują zgadnąć w którą stronę pójdą nie-biało- i nie-czarnoskóre mniejszości. To właśnie mniejszości pochodzące z Ameryki Łacińskiej i Azji utrzymują równowagę. W interesie obu tych grup jest odrzucenie polityki Trumpa oraz polityki programowej sprawiedliwości społecznej.
W latach 2014-2019 grupą, której przychody rosły najszybciej były mniejszości pochodzące z Ameryki Łacińskiej. Zaraz po tym, pod względem wzrostu przychodów, pasowały się mniejszości pochodzące z Azji. Te dwie grupy są najbardziej dynamicznymi ekonomicznie i demograficznie grupami w całym kraju. Ale najbardziej widoczną częścią tej nie-czarnoskórej mniejszości są ci, którzy wysunęli się na pierwszy plan w Ameryce w ciągu ostatnich kilku lat. Ci, którzy skupiają się wokół niewolniczej wersji historii Ameryki, która to wersja jest alternatywą dla Ameryki opartej na imigracji. Chociaż, oczywiście, bez wątpienia, to imigranci zbudowali ten kraj. Jeśli mowa o XX wieku to byli imigranci z Europy, a teraz są to imigranci innych części świata, którzy są decydującym elementem.
Toczy się wojna ideologiczna, bardzo spolaryzowana wojna ideologiczna. Ma miejsce swego rodzaju moralna, odgórna rewolucja, która zadomawia się w naszych szkołach. I ta odgórna rewolucja utrzymuje, że społeczeństwo amerykańskie jest siecią ciemiężenia nie-białych przez białych, kobiet przez mężczyzn, „trans” przez „cis”, osób homoseksualnych przez osoby heteroseksualne. To jest teoria intersekcjonalna, która usiłuje powiązać wszystko w jedną masę ciemiężenia. A powodem, dla którego ta rewolucja szuka tych powiązań, jest to, że to jest jedyny sposób aby utrzymać razem te wszystkie odmienne grupy, które nie mają ze sobą nic wspólnego, prócz tego, że są nie-białe i nie są płci męskiej. To jest właśnie ta polityka. Kiedy uczymy o rasie, albo o tożsamości płciowej, to właśnie dlatego te przekonania idą krok w krok. To jest element polityki koalicyjnej.
Poza tym istnieje klasa ludzi, którzy oddali się tej polityce. To jest swego rodzaju program zatrudnienia dla absolwentów szkół wyższych, głównie płci żeńskiej, które studiowały na wydziałach studiów gender albo innych studiach tożsamościowych. Wiecie, wyprodukowaliśmy tysiące takich ludzi, którzy wyrośli w takich właśnie internetowych, akademickich komorach pogłosowych. Przekonania tych ludzi nigdy nie miały szansy spotkać się z rzeczywistością, ale, przy udziale własnych czasopism naukowych w którym recenzenci są odpowiedzialni wyłącznie za własną dogmatykę, udało im się stworzyć wewnętrzny, grupowy konsensus. Stworzono cały system skarg i żalów, które dla nich są równoważne z wiedzą, cały wszechświat cytowań i publikacji, który potwierdza stwierdzenia typu: „dwoistość płci została wynaleziona przez zachodnich kolonialistów”, albo „została narzucona rdzennym mieszkańcom, którzy mieli płynną tożsamość płciową lub byli nietypowi pod względem płci”. To są typy ćwierć-prawd, które nie mają żadnej treści. Ale, ponieważ chrześcijańscy misjonarze mieli określone przekonania moralne, które narzucili podbijanym ludom; ponieważ misjonarze dominowali, mogli powiedzieć: „o, nie powinno się palić wdów na stosie”, albo „nie powinno się trzymać ludzi jako niewolników”; ponieważ misjonarze mieli określone wiktoriańskie, sztywne opinie na temat ról płciowych, ponieważ oni dokonali kolonizacji…
Co, oczywiście nie znaczy, że podbijane ludy nie mieli własnych schematów dwoistości płci, wręcz przeciwnie. Jeśli spojrzysz na trzecią rolę płciową [w innych kulturach], to jest to efekt istnienia ról płciowych dużo bardziej ścisłych niż na zachodzie. Ta trzecia kategoria stworzona jest po to, alby odrzucić istnienie homoseksualnej orientacji płciowej.
Oczywiście, można stworzyć z tego dogmatyczne stwierdzenie, że dwoistość płci jest formą białego przywileju, przeciwko któremu wszyscy musimy walczyć. To są stwierdzenia wokół których skupiają się propagandyści, ale nikt, kto naprawdę rozumie te kwestie, nie traktuje tego poważnie. Jednakże tego typu poglądy są akceptowane jako aksjomaty przez ludzi, którzy wierzą w idee, które właśnie opisałem.
Zbiór tych idei nie ma w zasadzie nazwy. Jest luźno zdefiniowany jako krytyczna teoria sprawiedliwości społecznej, krytyczna teoria pedagogiki. Przeciwnicy nazywają je post-modernizmem, neomarksizmem. Ja chciałem znaleźć neutralną nazwę, więc na Tweeterze zacząłem używać nazwy „ideologia następcza”. Ta nazwa podkreśla, że jest to ideologia, która wykracza poza liberalizm ale jednocześnie dzieli z liberalizmem wspólne korzenie, wyrasta z niego, choć przez to anuluje jego wartości. W podobny sposób Marksizm jest następczą ideologią liberalizmu. Marksizm twierdzi, że liberalizm obiecał wolność i sprawiedliwość, ale wytworzył gigantyczną ekonomiczną nierówność. Tak więc my [marksiści] spełnimy obietnice liberalizmu poprzez dyktaturę proletariatu. Sprawiedliwość społeczna również jest następczą ideologią, w tym sensie, że twierdzi: „och, obiecaliście wolność i sprawiedliwość, ale wciąż są te wszystkie nierówności i hierarchie pomiędzy ludźmi”. To, co charakteryzuje następczą ideologię to reinterpretacja.
Dostrzeganie różnicy pomiędzy lepszym i gorszym, pomiędzy zdrowiem i chorobą samo w sobie jest wytworem ucisku. W związku z tym każdy ruch, którego celem jest zachęcenie, aby być miłym dla osób otyłych, to byłoby tradycyjne podejście liberalne. Ideologia następcza dla liberalizmu twierdzi, że mówienie ludziom, że otyłość powoduje rozmaite problemy zdrowotne, samo w sobie powoduje uraz psychologiczny. I ten uraz psychologiczny, wywołany przez stwierdzanie potwierdzonych następstw otyłości, jest gorszy niż krzywda wywołana otyłością. Więc tu mamy atak na zdobywanie wiedzy, atak na potwierdzającą funkcję wiedzy i zastępowanie jej wojną z przemocą i uciskiem. A znaczenie słowa „przemoc” zostało przeformułowane w taki sposób, że odnosi się teraz do ranienie czyichś uczuć.
Więc mówimy to o ideologii następczej. Przekroczyliśmy granicę i twierdzimy, że musimy teraz walczyć z nieprawowitymi hierarchiami rasy czy tożsamości płciowej; twierdzimy, że namacalna rzeczywistość jest formą ucisku i że nie możemy jej uznawać. Na tym właśnie opierała się moja analiza znaczenia tego nowego, co jest również użytecznym terminem, nowego post-liberalnego progresywizmu. To jest pogląd, który opisuje wszystko: różnice pomiędzy rasami i również dwoistość płci. Jest to forma totalitarnego poglądu, który da się zastosować totalnie, do wszystkiego, który obejmuje wszystko i dlatego nie można nawet poddać go pod dyskusję lub kwestionować z zewnątrz. Bo to [kwestionowanie] w nieunikniony sposób udowadnia, że jesteś częścią klasy ciemiężców, albo, że przyjąłeś poglądy prześladowców. Jeśli podążysz tą drogą, nie da się od tego uciec.
To, o czym ideologia następcza mówi to, że różnice w wynikach egzaminów, albo istnienie różnic pomiędzy płciami, lub istnienie policji i więzień… to jest swego rodzaju abolicjonizm, to domaga się energii pierwszych abolicjonistów, aby obalić instytucje społeczne, różnicowanie wartości i zasług, bez których społeczeństwo nie może funkcjonować. W tym właśnie momencie ta ideologia odnosi sukces. Bo jeśli spojrzysz na lata 40 XIX wieku i przypomnisz sobie kim byli pierwsi abolicjoniści oraz co uważali za prawe…
Abolicjoniści byli najbardziej postępowymi ludźmi ich czasów. Byli zagorzałymi chrześcijanami. Działali na nerwy ludziom, którym odpowiadał status quo tamtych czasów, bo twierdzili, że ma miejsce stan moralnego kryzysu i że ten stan należy przerwać za wszelką cenę. Oczywiście, oni mieli rację. Ta ocena okazała się poprawną, bo zniewalanie ludzi nie jest zgodne z systemem chrześcijańskich wierzeń, z tym, że wszystkie dusze pochodzą do Boga. Ale kosztem zakończenia tego moralnego kryzysu okazała się najbardziej krwawa wojna domowa w historii tego kraju. Z perspektywy czasu rozumiemy, że to naprawdę był kryzys moralny i że właściwym było aby go przerwać.
I teraz tak: mówimy o przedefiniowaniu. Mamy klasę ludzi, którzy utrzymują się ze znajdowania wielkich kryzysów moralnych, które trzeba zwalczać za wszelką cenę. A jednym z tych kryzysów moralnych, które trzeba zwalczać za wszelką cenę jest teraz istnienie dwoistości płci.
[Tej grupie ludzi] udało im się sprawić, że nasze instytucje przyjęły te przekonania w sposób memetyczny, nie wymagający niemal żadnej weryfikacji. Pomimo tego, że używane jest tu określenie „krytyczna” [teoria], jednak każdy, kto poważnie się nad tym zastanowi, nieuchronnie zmienia zdanie i przenosi się do obozu, nazywanego teraz heterodoksją. I jest to heterodoksja z mocy tego, że instytucje zaczęły odrzucać namacalną rzeczywistość. Tak więc, pozostawanie w kontakcie z namacalną rzeczywistością, jest współcześnie formą heterodoksji.
W tej sytuacji, kiedy ma miejsce kryzys wewnątrz instytucji odpowiedzialnych za kształtowanie naszej wiedzy, bycie aktywnym na Tweeterze pozwala udokumentować proces, który wprowadza nasze instytucje w anty-naukowy stan umysłu. Również instrumenty naukowej walidacji został przechwycone w tym procesie. Instrumenty takie jak czasopisma z recenzowanymi publikacjami naukowymi.
Był świetny artykuł na ten temat, w którym badano uprzedzenia rasowe i dotyczące tożsamości płciowej. Narodowa Fundacja Nauki[8] przeznaczyła na to badanie 400tys dolarów. I ta kobieta [badaczka] napisała długi samokrytyczny artykuł o tym, że jest uprzywilejowaną białą kobietą. I to tyle. Po bliższym przyjrzeniu się tym badaniom, za które podatnik zapłacił 400tys dolarów, okazało się, że w tym badaniu użyta była tablica, na której pisał mężczyzna, a na to wszystko patrzyły kobiety i potem to było analizowane, żeby udowodnić, że istnieje uprzedzenie ze względu na płeć. To nie jest wyjątkowe. Tego typu rzeczy uznaje się obecnie za metody naukowe, wiele z nich jest cytowanych, po to, żeby inni naukowcy mogli potwierdzać tego typu stwierdzenia. W ten sposób mamy teraz konsensu odnośnie do leczenia afirmującego tożsamość płciową odmienną od płci biologicznej.
Kiedy w krajach socjaldemokratycznych północnej Europy spojrzano na te same dowody naukowe, wyciągnięto zupełnie inne wnioski. Co więcej, wiele instytucji doszło do wniosku… Cytuję tu ostatni artykuł Lisy Selin Davis, w którym przeprowadzała wywiad z psychologiem odpowiedzialnym za ocenę blokerów pokwitania oraz innych terapii stosowanych w leczeniu afirmującym tożsamość płciową odmienną od płci biologicznej. Finlandia zleciła temu psychologowi to zadania. I wniosek był taki, że nie ma żadnych dowodów wspierających farmakologiczne leczenie afirmujące tożsamość płciową u nieletnich. Jest kilka badań, których wyniki są tak słabe, że nie znaczą nic.
Ten proces ideologicznego przejęcia w tej kwestii jest bardziej zaawansowany niż w innych kwestiach i dlatego zainteresowałem się tym tematem
SO: Kiedy zainteresowałeś się tym tematem? Wielcy myśliciele rozważali te zagadnienia w innych kontekstach, głównie rasowych, ale też innych. A ja zastanawiałam się, dlaczego nikt nie rozważa tożsamości płciowej. To cudownie, że się tym zajmujesz, ale co było powodem tej zwłoki? Oraz: czy sądzisz, że inni też zajmą się tym tematem?
WY: Na początku widziałem to jako kolejną szaloną teorię społecznej sprawiedliwości. Myślę, że ludzie też tak to widzieli na początku. W 2014, kiedy odbywały się protesty przeciwko Germaine Greer i nazwano ją ludobójczą bigotką, co było dla mnie śmieszna. Wiecie, to było widziane jako śmieszne błaznowanie wariatów. Ale w miarę rozwoju wydarzeń… Dla mnie to było w 2019 i 2020 roku, kiedy Elisabeth Warren, w czasie debaty odnośnie LGBTQ chciała dać 9cio letniemu trans-chłopcowi prawo weta w wyborze Sekretarza Edukacji. A jeszcze wcześniej używała określeń jak „osoby w ciąży”, „osoby, które mają miesiączki”, co było dla mnie nie do przyjęcia. I zacząłem się zastanawiać o co tu chodzi, wiesz, to przecież kandydatka na prezydenta, a używa tego języka żywcem z Tumblra. Ja nawet nie byłem zaznajomiony z tym językiem na Tumblr, ale wiedziałem, że to jest nowy, dziwaczny wynalazek.
Resztą wtedy nie widziałem jeszcze w jaki sposób to się odniesie do dzieci. Teraz to wiemy, ale wtedy to nie było takie wyraźne, dopóki nie zaczęło się rozrastać. Coraz więcej ludzi przyjmowało tą ideologię, włączając w to ważne figury w partii demokratycznej. Dopiero kiedy Lisa Selin Davis podjęła ten temat, dopiero kiedy ona zaczęła mówić to swoim, swego rodzaju, nawróceniu i dostrzeżeniu, że jest to problem. Jako autorkę książki o wychowaniu córki-chłopczycy, książki pod tytułem „Tomboy” [chłopczyca], zaprosiłem ją do swojego programu, gdzie mówiła o tym, jak słyszała pogłoski o tym, że homoseksualna młodzież jest trans, że młodzież na spektrum autyzmu jest trans, że nie ma żadnych regulacji albo ograniczeń [w byciu trans]. Dopiero wtedy to dostrzegłem. Że to jest pilna kwestia moralna. Że dzieją się straszne rzeczy a ci, którzy się temu przeciwstawiają, nazywani są nazistami i faszystami. To jest wręcz nieprzyzwoite, bo nie ma [ku takim stwierdzeniom] żadnych podstaw. Mowa tu o rodzicach głosujących na partię Demokratyczną, o progresywnych ludziach, których dzieci zostały wciągnięte w kult on-line.
Dostrzegłem tą głęboką niemoralność tego, jak ci rodzice byli traktowani, jak byli uciszani. Nawet kiedy Jesse Singal[9] stał się obiektem nagonki online, z kłamstwami i atakami, ja wciąż nie widziałem jeszcze sposobu, żeby zająć się tym tematem. Głównie dlatego, że zawsze kiedy masz tego typu temat, wiesz, że to przejmie całe twoje życie i że będziesz musiał zapłacić za to ogromną cenę. [Jesse] pokazał jak ogromna cena będzie nałożona na każdego, kto ośmieli się wyrazić inną opinię. Dlatego nie wydawało mi się, że mam powody, żeby zabierać głos. Często tweetuję o tym, że nie jestem zbytnio odważny. Jeśli zabieram się za problem, to dlatego, że nie mam najmniejszych wątpliwości, że moja pozycja jest pewna. Nie będę się wypowiadać z żadnego innego powodu.
To, co dało mi pewność to wydarzenia w Szwecji i Finlandii[10]. Jak tylko dowiedziałem się, co stało się w tych krajach, wiedziałem, że mam solidne podstawy. Wcześniej, w 2018 czy 2019 roku było milion razy trudniej wyrażać te opinie, pomimo tego, że są one prawdą. Ale to, co się wydarzyło, pokazało mi, że jest wyłom [w ideologii], który otworzy ludziom drogę.
Każdy z nas ma taki moment, kiedy wszystko staje się jasne. Moment iluminacji. Dla mnie tym momentem była publikacja Elizy Mondegreen[11] na Substacku, gdzie pisała ona o wyjątkowości dzieci identyfikujących się jako trans. Tam było takie zdanie, że dzieci identyfikujące się jako trans to są zwykłe dzieci. Że nie są one jakąś awangardą ludzkości, nie wprowadzą nas w nową przyszłość, że nie są wyjątkiem od każdej znanej nam reguły dotyczącej dziecięcych potrzeb. To, że ktoś mówi, że jest trans, nie znaczy, że ta osoba ma więcej mocy sprawczej, niż dawane jest dzieciom w wieku 11, 12 czy 13 lat w odniesieniu do decyzji wpływających na całe życie, jak te dotyczące zdrowia. Dla mnie to było zdanie, które sprawiło, że coś we mnie pękło. Nie wiedziałem wtedy jak daleko sprawy zaszły w opiece medycznej. Nie wiedziałem, że w szpitalach stosowano nowo wypracowaną terapię afirmującą tożsamość płciową. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że pomiędzy 2017 i 2020 w Szpitalu Dziecięcym w Bostonie.. I to miało miejsce na pewno, bo zamieszczono te dane w publikacji… Nie wiedziałem, że przeprowadzono amputacje piersi na 64ech dziewczynkach.
Konsensus dotyczący terapii afirmującej gender wypracowany został w około 2010 roku a potem zaczęto wprowadzać go w życie. Robiono to po kryjomu, ale w dziwny sposób, bo jednocześnie informacje o tym publikowane były w Internecie. Ale nikt inny o tym nie wiedział. Ostatnimi czasy ludzie zaczęli się o tym dowiadywać, wyłącznie dlatego, że te idee i doktryny zaczęły przeciekać do szkół. I wtedy zauważyli to rodzice. Rodzice zauważyli, że ich dzieci uczone są od najmłodszych lat, że istnieje coś takiego jak tożsamość płciowa i że każdy ją ma. Że można mieć tożsamość męską lub żeńską lub ani jedną, ani drugą i że ta tożsamość ustalana jest na podstawie subiektywnych odczuć, zupełnie niezależnych od morfologii, genetyki lub komórek płciowych produkowanych przez ciało danej osoby. A to jest przecież bajka. To jest fałsz. Kłamstwo. Kłamstwo, które jest systematycznie przekuwane w dogmę i używane, aby zbudować podstawy dla szerzenia społecznej zarazy.
Już teraz jest to widoczne w interakcjach rówieśniczych i online, które odpowiedzialne są za nieprawdopodobny wzrost przypadków trans-tożsamości płciowej. [Na przykład] w UK liczba pacjentów w klinikach gender [tożsamości płciowej] wzrosła o 1000%. To wszystko jest wynikiem wpływu rówieśników i influencerów z mediów społecznościowych. Ale jeśli dodasz do tego to, co od najmłodszych lat mówi się dzieciom w szkołach, to nasila tą zarazę dziesięcio- lub stukrotnie. I kto wie, jak to się skończy.
To, czego się dowiedziałem ostatnio od nauczyciela, który gościnnie opublikował artykuł na moim Substacku… To nauczyciel ze szkoły publicznej w mieście kontrolowanym przez Partię Demokratyczną. On jest nauczycielem matematyki i powiedział mi, że w każdej klasie, którą uczy jest nie mniej niż dwie dziewczęta identyfikujące się jako trans. On ma również kilku uczniów, którzy przyjmują blokery pokwitania i przynajmniej jedną uczennicę, która miała operację amputacji piersi. W szkole średniej to jest normalizowane i jest cała kultura, która zachęca dzieci [aby przyjmować tożsamość trans]. Jako świadek tych sytuacji on nie może nic powiedzieć ani interweniować, pomimo tego, że w przeszłości sam identyfikował się jako trans. Szczęśliwie potem dał się przekonać argumentom krytycznym wobec ideologii gender, z którymi to argumentami zapoznał się na blogach krytykujących tę ideologię, głównie z pozycji feminizmu. Ale otwarte wystąpienie przeciwko tej ideologii oznaczałoby koniec jego kariery, dlatego musi o tym pisać anonimowo.
Jestem pewien, że znacie te fakty lepiej, niż ja. Przeprowadziłem wywiady z wieloma ludźmi, którzy powiedzieli mi, że, na przykład 30 dziewcząt ze szkoły ich syna identyfikuje się jako trans, albo ma jakąś inną tożsamość płciową. Możemy założyć, że tylko kilka z tych dziewcząt rozpocznie terapię afirmującą odmienną tożsamość płciową, ale nacisk środowiska oraz, ostatnimi czasy, nawet prawo jest po stronie tych, którzy chcą te dziewczęta pchnąć na drogę medykalizacji. Na dodatek mamy do czynienia z lekarzami, którym na rękę jest nie ujawniać tym dziewczętom jakie są jakie są długofalowe efekty uboczne takiej terapii, a one same w pełni tego nie rozumieją.
SO: Czy mogę zapytać, bo patrzysz na to z innej perspektywy niż my. My jesteśmy psycholożkami i terapeutkami, ale ty patrzysz na to bardziej z punktu widzenia socjologii. Wiem, że uczestniczyłeś w kampanii Billboard Chris[12] I jestem bardzo ciekawa, jaka jest twoja opinia na ten temat. Ale też… to zjawisko [absurdy ideologii gender] jest tak oczywiste, ale zdaje się, że nikt tego nie zauważa. Niby wszyscy o tym wiemy, widzimy to, ale wciąż jesteśmy wstrząśnięci, kiedy dowiadujemy się szczegółów tego procederu. Czy jest ci znane podobne do tego zjawisko? Pytam, gdyż interesuje mnie jak widzą to ludzie tacy jak ty, ludzie, którzy widzą to z innego punktu widzenia i pewnie też z szerszej perspektywy. Czy masz jakąś teorię, jak to się dalej potoczy? Bo, załóżmy, że miało miejsce podobne zjawisko, nie że mi coś takiego przychodzi do głowy…
WY: Wydarzenia z podobnymi elementami miały miejsce w przeszłości, jak na przykład zespół wyparcia wspomnień, który uznawany był przez, wydaje mi się, 90% klinicystów w latach 90tych XX wieku. No, ale wtedy wciąż jeszcze działały gazety i dziennikarze a na uniwersytetach było wystarczająco dużo miejsca, żeby mogła istnieć heterodoksja. Więc, pomimo nacisku kulturowego można było udowodnić, że teoria o wyparciu wspomnień jest bezpodstawna. Prasa mogła tu zadziałać jako mechanizm kontrolny.
To zresztą jest argumentacja Lisy Selin Davis. Ona opisuje wydarzenia ze Szwecji, gdzie nakręcono film dokumentalny, w którym pokazano nieodpowiednią regulację [dostępu do terapii afirmującej], przedstawiono pacjentów, którzy żałowali [tranzycji płciowej], przedstawiono fanatycznych klinicystów, którzy naciskali pacjentów [w kierunku tranzycji]. Po tym filmie dokumentalnym miało miejsce publiczne oburzenie, co doprowadziło do zmiany procedur.
Więc, gdyby jedna z największych amerykańskich gazet zdecydowała się opublikować coś podobnego, myślę, że spowodowałoby to podobne zjawisko. Ale coś takiego nie jest to dozwolone. Zabierają się za to niszowe publikacje i o tym właśnie rozmawiałem z Chrisem.
Bo Chris nie ma problemu z kontaktami z członkami prawicy parlamentarnej, [przede wszystkim dlatego,] że wiele o nich nie wie. Z resztą on zagada do każdego. Powie im prawdę, przedstawi fakty i zaprezentuje solidną argumentację. Przedstawiciele prawicy zrozumieją jego argumentację i zaczną powtarzać to, co Chris im powiedział. To, oczywiście, będzie prawdą, ale ponieważ będzie to mówił przedstawiciel skrajnej prawicy, [demokratyczna] połowa kraju uzna to za paranoiczną teorię spiskową.
Rozmawiałem z Chrisem kilkanaście razy w przeciągu tygodnia, ale on mi zawsze odpowiada, że jego zdaniem ta kwestia będzie poza podziałami politycznymi, ze względu na to, że dotyczy rodzin. On ma przekaz, który chce rozpowszechniać wszystkimi możliwymi sposobami i nie robi mu różnicy, z kim współpracuje. To jest, oczywiście, decyzja strategiczna, którą on podjął. Rozumiem jak to może działać, ale również widzę, jak to może osiągnąć przeciwny skutek.
Nie wiem, co byłoby tu najlepsze. Taka strategia odrzuca wielu politycznie progresywnych ludzi i rozumiem dlaczego. Bo ludzie w tym kraju są tak spolaryzowani, że widzą całą prawicę jako Trumpa, co z kolei skutkuje tym, ze instytucje medyczne, które mają progresywne zacięcie, będą dużo bardziej oporne na zmianę. Więc są ci ludzie, którzy nie są skłonni do rozmowy z drugą połową kraju. Więc nie jestem pewny, czy [Chris] tu pomaga i do końca to rozumie.
Tu wypowiedź o tym że Chris jest Kanadyjczykiem i nie rozumie realiów amerykańskiej polityki, jak również historie z happeningów Chrisa, których, zupełnie szczerze, nie chciało mi się tłumaczyć.
Sasha Ayad: Ale jego [Chrisa] jedynym przesłaniem jest, że dzieci nie mogą wyrazić formalnej zgody na przyjmowanie blokerów pokwitania. I większość ludzi się z nim zgadza.
WY: Tak, większość się z nim zgadza. Ale jest niewielka część społeczeństwa, która się z nim nie zgadza. To są głównie młode kobiety, które mówią TERF[13]kom, że te ich nie reprezentują. Mówią im: nie zgadzamy się z waszymi argumentami. To, o czym mówicie, że nas skrzywdzi, my tego chcemy. Chcemy mężczyzn w naszych łazienkach. Chcemy mężczyzn w naszych przebieralniach. Chcemy, żeby mężczyźni uczestniczyli w naszych sportach. Ci, którzy domagają się tych rzeczy to najczęściej właśnie młode kobiety. A powodem, dla którego te młode kobiety tak myślą jest to, że zostały poddane wpływom rówieśników, [zostały] nauczone tego w szkole. I to jest teraz największy problem. Że ta ideologia dotarła do szkół i musimy to uwzględnić. Bo młode kobiety mówią starszym TERFkom: odrzucamy was. A że TERFek jest bardzo mało w porównaniu z tymi młodymi kobietami, to jest poważny problem. Bo argumenty wysuwane w obronie kobiet i dziewcząt są odrzucane przez kobiety i dziewczęta. I takie są fakty. Widziałem to na własne oczy. Są te [młode kobiety] a na dodatek młodzi, agresywni mężczyźni związani z Antifą, którzy szukają powodu do zaczepki. Powodu, żeby wyjść na ulicę i się pobić z kimś, kogo każą im bić media głównego nurtu.
Zaledwie dziś opublikowałem wideo, w którym słodka kobieta w średnim wieku bierze udział debacie i opowiada o swojej córce, która cierpi na dysforię płci o ostrym przebiegu. Mówi: mam 15sto letnią córkę która została w to wciągnięta. Przeczytałam literaturę na ten temat, i doszłam do wniosku, że terapia farmakologiczna nie jest dobrym wyborem dla mojej córki. Ale jestem naciskana, zarówno przez legislację, jak i przez naciski kulturowe, żeby pozwolić mojej córce wejść na drogę, na której, jestem o tym przekonana, stanie się jej krzywda.
Ale po drugiej stronie ulicy jest setka ludzi, wszyscy poniżej 25 lat i oni krzyczą na nią i nazywają ją nazistką. A burmistrz Bostonu się do nich dołącza, nazywając tę kobietę i jej podobnych, skrajnie prawicowymi protestantami, którzy zastraszają służby medyczne. Ale tak naprawdę to tych 12 protestantów, ludzi na tyle odważnych, że gotowi są pokazać swoją twarz… Bo przecież ryzykują stanie się ofiarami doxxingu[14]. Albo, że ktoś wyśle do ich domów opiekę społeczną.
Wiec liberałowie, którzy przyjrzeli się tym samym badaniom naukowym, które były analizowane z Finlandii, Szwecji, Francji i UK, i doszli do wniosku, że farmakologiczna terapia afirmująca narzucana ich dzieciom nie jest dla nich odpowiednia; ci liberałowie stają w obronie swoich dzieci i za to nazywani sią faszystami. Również przez ich własnego burmistrza oraz przez prezydenta USA, który twierdzi, że wprowadzenie pediatrycznej terapii afirmacyjnej jest moralnym imperatywem, a ci, którzy się temu przeciwstawiają są faszystowskim zagrożeniem dla państwa.
W dalszej części wywiadu mowa jest o absurdach wynikających z dogmatyzacji ideologii gender, włączając w to umieszczanie gwałcicieli w więzieniach dla kobiet, umożliwianie nauczycielom paradowanie fetyszy przed uczniami w szkole, jak również zjawisko cancel culture, które niszczy życie zwykłym ludziom, którzy mówią o namacalnej rzeczywistości biologicznej płci.
Wesley wspomina również, że nie widzi oczywistego wyjścia/strategii z tej sytuacji, aczkolwiek sugeruje, że włączenie się największych platform medialnych, jak New York Times do odkręcania negatywnych wpływów ideologii gender na społeczeństwo amerykańskie.
[1] Nigger (czarnuch)– rzeczownik w języku angielskim, o bardzo pejoratywnym znaczeniu, współcześnie uważany za tabu językowe, stąd w wypowiedzi Wesleya użyty został eufemizm „słowo na literę N”.
[2] Cho Seung-hui, sprawca masowej strzelaniny, o której pisał Wesley w swoim eseju.
[3] Dosłownie „Dusze żółtego ludu”. Po angielsku brzmi to dużo lepiej.
[4] Women’s March (marsz kobiet) to organizacja, która powstała na skutek działalności organizatorów pierwszego międzynarodowego marszu kobiet w 2017. Obecnie jest to organizacja non-profit, której celem jest “ujarzmienie siły politycznej różnorodnych [przymiotnik użyty w oryginale to „diverse”, co oznacza różnorodność kulturową, rasową, etniczną i każdą inną, włączając w to identyfikację płciową – przypis tłumaczki] kobiet i ich wspólnot, po to, aby stworzyć transformującą zmianę społeczną”. “Transformująca zmiana społeczna” jest dosłownym tłumaczeniem języka Women’s March, który, jak się zapewne domyślacie, jest typowym językiem aktywizmu woke’izmu.
[5] ACLU (American Civil Liberties Union czyli Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich) to organizacja non-profit zajmująca się lobbyingiem na rzecz praw obywatelskich gwarantowanych przez konstytucję USA.
[6] Ruth Bader Ginsburg - amerykańska prawniczka i sędzina Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, znana z liberalnego podejścia do prawa. Zwolenniczka przerywania ciąży, równouprawnienia płci oraz zrównania praw osób hetero- i homoseksualnych.
[7] Tu Wesley odnosi się do sloganu „long march through the institutions” (długi marsz przez instytucje), ukutego przez niemieskiego socjologa i ideologa socjalizmu Rudi’ego Dutschke. Wspomniany długi marsz miał być sposobem wywołania rewolucji komunistycznej, poprzez infiltrację instytucji publicznych, aby zmieniać sposób, w jaki one działają.
[8] Narodowa Fundacja Naukowa (National Science Foundation) organizacja rządowa w USA zajmująca się wspieraniem badań naukowych i edukacji.
[9] Jesse Singal – amerykański dziennikarz naukowy. W 2018 roku opublikował w gazecie The Atlantic artykuł zatytułowany „When a Child Says She's Trans” („Kiedy dziecko powie, że jest trans”), w którym poruszył, z punktu widzenia medycyny i psychologii, zagadnienie identyfikacji trans u dzieci. Po publikacji tego artykułu Jesse stał się obiektem internetowej nagonki.
[10] Panstwa te, wcześniej będące pionierami w pediatrycznej terapii afirmującej tożsamość płciową, po przeanalizowaniu wyników badań, zmieniły procedury i wprowadziły znaczne ograniczenia na jakiekolwiek pediatryczne interwencje dotyczące tożsamości płciowej (włączając w to tranzycję społeczną).
[11] Eliza Mondegreen – absolwentka psychiatrii, zajmuje się badaniem tematów związanych z tożsamością płci. Jest również aktywną publicystką (Substack, Unherd) i komentatorką na Tweeterze.
[12] Billboard Chris – aktywista występujący przeciwko ideologii gender. Przeprowadza happeningi, w czasie których stoi na ulicy z bilbordem (stąd Billboard Chris) o treści Children can’t consent to puberty blockers. Stop the child abuse (Dzieci nie mogą wyrazić zgody na terapię blokerami pokwitania. Przestańcie krzywdzić dzieci).
[13] Trans-Exlusionary-Radical-Feminists – radykalne feministki odrzucające koncept trans indetyfikacji płciowej.
[14] Doxxing – proceder uprawiany przez aktywistów online, którzy udostępniają dane kontaktowe swojej ofiary (adres zamieszkania, adres pracy itd), aby umożliwić innym internautom dręczenie tychże ofiar.