Terapia blokerami pokwitania u dzieci
Wywiad z Michaelem Briggsem, przeprowadzony na łamach podcastu Gender. A Wider Lens
Michel Briggs to profesor sociologii z Uniwersytetu w Oxfordzie. Wykonana przez niego analiza badań nad pediatrycznym zastosowaniem blokerów pokwitania przyczyniła się do (między innymi) zamknięcia kliniki tożsamości płciowej w Tavistock (Londyn).
Gender. A Wider Lens to podkast prowadzony przez psychoteraeutki Sashę Ayad (USA) i Stellę O’Malley (Irlandia), które są również współzałożycielkami organizacji Genspect.
Przetlumaczyłam większość wywiadu, pomijając tylko mniej interesujące fragmenty (jak przedstawienie Micheala, albo pożeganie).
Kilkakrotnie kontaktowałam się z twórczyniami podkastu w sprawie dodania polskich napisów do ich wideo, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Zakładam, że moje maile/wiadomości lądowały w spamie. Stąd nie ma napisów tylko transkrypt/tłumaczenie poniżej (pod załączonym wideo z YouTube).
Sasha Ayad: O ile wiem, wykonałeś najbardziej szczegółową analizę holenderskiego protokołu [farmakologicznej terapii afirmującej tożsamość płciową u dzieci] oraz analizę rozwoju koncepcji i idei, uzasadniających hormonalną interwencję u dzieci w okresie dojrzewania płciowego. Jeśli mógłbyś powiedzieć nam więcej o sobie. Z tego co rozumiem jesteś socjologiem, prowadziłeś zajęcia o problemach etycznych w medycynie, kiedy zdałeś sobie sprawę, że coś było nie tak ze sposobem, w jaki studenci udzielali odpowiedzi. Czy dobrze rozumiem?
Michael Briggs: Zacznijmy od początku. To nie były zajęcia z etyki medycznej, ale zajęcie w ramach kursu socjologii. Przerabialiśmy teorię socjologii i przeprowadzaliśmy empiryczne analizy [zagadnień socjologicznych]. W ostatnim tygodniu zajęć zwykle dajemy studentom zadania [do rozwiązania]. Studenci mogą wybrać jedno z kilku zadań. Mówimy im: „tu masz pewne zjawisko. Jesteś socjologiem, przestań czytać to, co inni socjologowie napisali, ale zacznij sam formułować hipotezy i wymyśl sposoby, żeby je badać”. To jest taki fajny sposób, żeby zakończyć semestr. W The Guardian przeczytałem o rosnącej liczbie dzieci identyfikujących się jako trans, więc pomyślałem, że to może być jedno z zadań. Nie miałem specjalnych przemyśleń na ten temat, to było po prostu ćwiczenie. [Na zajęciach] mieliśmy dogłębną dyskusje na ten temat, w czasie której, co interesujące, ktoś powiedział: „Och, mój chłopak uczy w szkole i tam kilka dziewcząt, które są przyjaciółkami, identyfikuje się jako trans”. Więc rozmawialiśmy trochę na ten temat. Ja byłem tylko moderatorem dyskusji, niespecjalnie się angażowałem, ale po zajęciach, jeden ze studentów, oczywiście Amerykanin, powiedział mi: Wiesz, powiedziano [w czasie zajęć] rzeczy, których nie powinno się powiedzieć. „Powinieneś był lepiej kontrolować [studentów], powinieneś był zatrzymać [dyskusję], zanim niewłaściwe rzeczy zostały powiedziane”.
Oczywiście, było mi przykro, że jeden ze studentów nie był zadowolony, ale również byłem świadomy, że jeśli coś ci się nie podoba, to powinieneś o tym wspomnieć w czasie zajęć. Nie przychodź do mnie po zajęciach i nie mów mi, że powinienem był przewidzieć, że coś zostanie powiedziane [zanim zostało powiedziane] i to zatrzymać.
Stella O’Malley: Czy mogę tylko wspomnieć, Michael. Robiłeś doktorat w Harvardzie i byłeś zwolennikiem ruchu LGBT w latach 90?
MB: Tak, absolutnie. Mam całkiem sporo wiedzy na temat trans[genderyzmu] z tamtych czasów. Chodziłem na wykłady Leslie Feinberg[1] i Kate Bornstein[2], więc byłem w temacie trans głębiej niż większość. Poszedłem nawet na pierwszą konferencję na temat tranzycji z płci żeńskiej do męskiej. Ta konferencja odbyła się w Bostonie. W pewnym sensie w latach 90tych byłem, jak to się teraz mówi, sojusznikiem. W związku z tym moja reakcja [na słowa tego studenta] była również: „hej, poczekaj, ja jestem sojusznikiem”.
Ale poczułem też, że coś jest nie tak, nie w porządku. Bo wtedy wykładałem od ponad 20 lat i pomyślałem sobie… To było coś dziwnego.
SA: A kiedy dokładnie to miało miejsce? W którym roku, tak żebyśmy zrozumiały kolejność zdarzeń.
MB: To było na Boże Narodzenie w 2016 albo 2017 roku.
SA: Och, ok. Proszę, kontynuuj.
MB: Potem dostałem e-maile od dwóch studentów z Niemiec, którzy również powiedzieli, że [te zajęcia] były bardzo problematyczne. Więc to nie był tylko jeden wyjątkowy student. Było jasne, że coś tu się dzieje i zacząłem czytać na ten temat. Czytałem doskonały blog, Gender Trender, prowadzony przez kobietę pod pseudonimem Gallus Meg. Nie wiem, może niektórzy znają ten blog, to było jakiś czas temu.
SA: Tak.
SO Kiwa głową twierdząco.
MB: Zacząłem być bardziej sceptyczny w odniesieniu do niektórych z rzeczy, które wcześniej uważałem za prawdę. Szczególnie zaniepokoiło mnie to z punktu widzenia autonomii uniwersytetów, bo naprawdę musimy być w stanie dyskutować na [wszelkie] tematy. Właśnie z tej strony do tego podszedłem. A potem, na Twiterze, zobaczyłem tweet feministki, która pisała o tym, że dzieciom podaje się te same leki, których używa się, żeby chemicznie kastrować przestępców seksualnych. Pomyślałem sobie, że to nonsens. Ale potem przyjrzałem się tej sprawie i…
Ten lek, Lupron, który stosowany jest w Ameryce, jest tym samym lekiem [używanym do chemicznej kastracji]. Pomyślałem sobie, że na pewno dawka jest inna, że dają tym dzieciom jedną setną dawki, dawanej przestępcom seksualnym. Ale okazało się, że to ta sama dawka. To mnie jeszcze bardziej zaniepokoiło. A ponieważ jestem badaczem w dziedzinach nauk społecznych, zacząłem czytać literaturę [na ten temat].
Przeczytałem pierwszą publikację holenderskich klinicystów, o pierwszym „króliku doświadczalnym”, którym była dziewczyna nazywana teraz FG, ale w tej publikacji nazywano ją B. Pomyślałem, że wynik [jej leczenia] nie był wcale dobry. [Nie rozumiałem] dlaczego to miał być dobry wynik.
SO: Mógłbyś wytłumaczyć, dlaczego to nie był dobry wynik?
MB: Bo w czasie badań kontrolnych [po terapii afirmującej tożsamość płciową, odmienną od biologicznej płci pacjenta], w wieku około 30 lat [tu Michael przechodzi na neutralne płciowo angielskie zaimki they/them] ta osoba [pacjent/ka o którym/ej mowa] doświadczała wstydu związanego ze swoimi genitaliami i z tego powodu nie mogła utrzymać romantycznego związku z kobietą. Wydawało mi się dziwne, że po otrzymaniu leczenia na dysforię płciową, ta osoba bardzo wstydzi się swoich genitaliów.
SO: A to było jedyne długoterminowe badanie, które było dostępne.
MB: Tak. To było jedyne badanie. I rzekomo miał to być taki cudowny [wynik]. Wyniki tych badań kontrolnych zostały opublikowane w 2014. Więc pomyślałem, że to wcale nie brzmi dobrze. A potem przejrzałem publikację, która zawierała wszystkie pozytywne wyniki. [To też było] w 2014. W tym badaniu zaczęli z 70ma dziećmi i jedno z nich umarło [w czasie przeprowadzania badań, o których mowa]. To… wiesz, to nie brzmi tak wspaniale. Jeśli zabijesz… Jeśli weźmiesz 70 zdrowych holenderskich nastolatków, [z populacji, która] ma chyba najdłuższą średnią długość życia ze wszystkich krajów na świecie, a potem zabijesz jednego z nich [nastolatków]…
Po krytycznej analizie literatury nie widziałem tam żadnego pozytywnego wyniku. To, w najlepszym wypadku, był mieszany wynik.
SO: Jeśli jedno dziecko umarło… Wiesz, gdyby to było badanie szczepionek na COVID, to by było koniec tej szczepionki. Nie ma co do tego wątpliwości. Jedno [dziecko] umiera, [szczepionka] nie działa, trzeba się spakować i iść do domu.
MB: Dokładnie. A najbardziej ironiczne jest tu to, że badanie przeprowadzane było przy użyciu formularzy, wypełnianych przez młodzież. Więc te pozytywne wyniki nie uwzględniają tego dziecka, które umarło, bo ten kwestionariusz nie został uwzględniony.
Więc doszedłem do wniosku, że te dowody [naukowe] były bardzo słabe. I stąd… W jakiś sposób, być może od Stephanie Davies-Arai[3] z Transgender Trend, dowiedziałem się, że w Tavistock[4] rozpoczęto badanie efektywności blokerów pokwitania[5]. Pomyślałem więc, że zobaczę jakie oni mają wyniki i napisałem do nich e-maila. Znalazłem publikację informującą o tych badaniach, które rozpoczęły się w 2011. W tej publikacji był adres e-mailowy, na który napisałem, że jestem bardzo zainteresowany ich wynikami. Oczywiście, nie dostałem żadnej odpowiedzi. I wtedy zacząłem podejrzewać, że coś naprawdę jest nie tak. To był jakoś 2018, siedem lat po tym, jak rozpoczęli te badania, więc… Co się dzieje? Jako badacz naukowy wiem, że jeśli ma się dobre wyniki, to się je publikuje. Nie publikuje się złych wyników. Więc na tym etapie zapaliła mi się czerwona lampka. Bo jeśli nie publikowali wyników, to oznaczało, że wyniki nie były dobre.
SO: I co zrobiłeś?
MB: Złożyłem wniosek o udostępnienie informacji publicznej, żeby uzyskać dostęp do oryginalnego protokołu badania.
SO: Czy mogę tylko zapytać..? Bo dla mnie to bardzo sprytny ruch z twojej strony. To była kluczowa decyzja, że zdecydowałeś się odwołać do legislacji związanej z dostępem do informacji publicznej. Czy zrobiłeś wcześniej coś takiego?
MB: Nie, nigdy.
SO: To trochę jakbyś był akademickim detektywem blokerów pokwitania.
MB: No, tak, tak. W sumie nie wiem nawet jak wpadłem na ten pomysł. Wiesz, chciałem znać wyniki tych badań a dodatkowo, z rocznych raportów kierowników [kliniki] dowiedziałem się, że były jakieś wstępne wyniki, które były odrzucone. Nikt ich nie zauważył. Kierownicy [kliniki] ich nie zauważyli. Rada nadzorcza ośrodka w Tavistock [też nie].
Powinienem to wspomnieć, że Tavistock jest tu skrótem dla Gender Identity Development Service [w Tavistock], czyli pediatrycznej kliniki dla Anglii i Walii. I Północnej Irlandii też. [Były tam] też dzieci z Irlandii. Więc to jest największa brytyjska… [w zasadzie] największa klinika tożsamości płciowej na świecie, obsługująca całą Brytanię, ale nie Szkocję. Nadzorowana jest przez oddział NHS[6] w Tavistock.
Więc, był raport o wstępnych wynikach badań obejmujących pierwsze 30 brytyjskich dzieci, którym podano blokery pokwitania. I te wyniki były negatywne. Znalazłem materiały z konferencji, na której Polly Carmichael, ordynator kliniki i endokrynolog Gary Butler stwierdzali, że nie znajdują [dobrych] wyników, jakie znaleźli Holendrzy. Ale nigdy nie widziałem wyników tych badań.
SO: Kiedy mówisz „dobre” albo „złe” wyniki, co to za wyniki? [Pytam], żeby słuchacze zrozumieli.
MB: W 2014 de Vries et al. twierdzili, że… Co jest całą podstawą [terapii poprzez] blokowanie pokwitania.
SA: To są [de Vries i współpracownicy] ci holenderscy badacze, o których wszyscy mówią.
SO: To ten „standard” z Google.
MB: Tak, to właśnie fundament… ci ludzie to [twórcy] pediatrycznej tranzycji płciowej. Oni twierdzili, że [blokery pokwitania] przynoszą ulgę w dysforii płci, zmniejszają nasilenie dolegliwości psychologicznych. To właśnie były te dobre wyniki.
[Badacze w] Tavistock użyli tych samych blokerów pokwitania i [uwzględnili] 44 dzieci w badaniach. A kiedy ocenili pierwsze 30 dzieci, zauważyli, że niektóre z dziewcząt miały się gorzej, a chłopcom się nie poprawiło. Więc [badacze] przedstawili te wynika na tej konferencji, ale nigdy ich nie opublikowali, bo, oczywiście, po co publikować badanie, które nie dają dobrych wyników?
To co, uważam, jest największym skandalem, to to, że Polly Carmichael, szefowa tej kliniki dziecięcej, lata wcześniej powiedziała dziennikarzom: „Och, wyniki są świetne, więc zaczniemy używać blokerów pokwitania u wszystkich pacjentów”. Bo oni [badacze] zaczęli, twierdząc, że to eksperymentalne badania naukowe, że to [podawanie blokerów pokwitania dzieciom] jest częścią eksperymentalnego protokołu, a potem, zanim jeszcze mieli jakiekolwiek wyniki, stwierdzili, że wyniki są doskonałe, dlatego zostanie to wprowadzone jako element [rutynowego] protokołu w całym kraju.
SO: Wydawałoby się, że nietypowe jest ukrywanie złych wyników i kontynuowanie stosowania [blokerów pokwitania], ale nie pracuję w szpitalu, więc… Czy jest to nietypowe?
MB: Ukrywanie złych wyników jest normalne, jest całkiem typowe. Aczkolwiek kontynuowanie stosowania [testowanych leków] to [ten element], który [zwykle] nie ma miejsca. Ukrywa się nie tylko złe, ale też nieznaczące wyniki. To jest częste w literaturze naukowej i medycznej, [wszyscy] o tym wiedzą. Ktoś uzyskuje jakieś dobre, pozytywne wyniki [w badaniach] jakiegoś leku, a ktoś nie znajduje żadnych efektów tego leku, więc [te wyniki] nie są publikowane. Bo nikt nie chce publikować badania [które nie znalazło] żadnych efektów [leku].
Literatura jest zawsze stronnicza na korzyść pozytywnych efektów [leku, eksperymentu itd.]. Co jest szczególnie widoczne, kiedy wyniki nie pochodzą z porządnego badania klinicznego z randomizowaną grupą kontrolną oraz kiedy wyniki pochodzą od małej grupy. Przeprowadzone zostały systematyczne badania wyników publikowanych w ten sposób i zwykle wyniki te nie dają się replikować. Właśnie to miało miejsce z wynikami opublikowanymi przez Holendrów. Nie dało się odtworzyć tych wyników w [Wielkiej] Brytanii.
To jest bardzo częste we wszystkich typach badań naukowych. Bo ktoś może mieć jakiś przypadkowy dobry wynik albo może być zbyt entuzjastyczny i nieświadomie interpretować wyniki w bardziej pozytywny sposób. A potem ktoś inny próbuje odtworzyć te badania i dostaje inne wyniki.
SO: Wiec, kiedy [złożyłeś ten wniosek] o udostępnienie informacji publicznej i zobaczyłeś te złe wyniki, czy skontaktowałeś się mediami, lub z kim innym?
MB: Opisałem to wszystko dla bloga Transgender Trend, prowadzonego przez Stephanie Davis-Arai, która jest pionierką w tego rodzaju zwracaniu uwagi na te straszne… złe… na ciemne strony tranzycji płciowej u dzieci. To zostało przedrukowane w artykule, o ile pamiętam, pierwszy był The Daily Telegraph, który napisał, że profesor z Oxfordu domaga się publikacji wszystkich wyników [badań nad blokerami pokwitania]. Potem mówiono o tym w programie BBC News Night, a potem w innych [mediach].
To, co uważam, było ważne, to, że te wyniki były opublikowane wyłącznie ze względu na moje starania. Oni [Tavistock] ociągali się z tym bardzo. Złożyli skargę do komisji etycznej, która oryginalnie wydała zgodę na te badania. Ociągali się bardzo i robili uniki. W końcu opublikowali te wyniki, ale dopiero po pozwie Keiry Bell[7], w którym moje wysiłki okazały się ważne i występowałem jako biegły w czasie tego procesu sądowego.
[Sprawa Keiry Bell] naprawdę umożliwiła naświetlenie sytuacji w klinice Tavistock. Polly Carmichael i Gary Butler oraz inni klinicyści opublikowali wyniki po ogłoszeniu orzeczenia sądu. Dzień po ogłoszeniu orzeczenia. Więc ewidentnie nie chcieli, aby sędziowie, którzy orzekali w sprawie Keiry Bell, zobaczyli te wyniki.
SO: Zanim porozmawiamy o holenderskich badaczach, czego nie mogę się doczekać, chciałabym jeszcze [usłyszeć] o innym wniosku o udostępnienie informacji publicznej, w sprawie statystyk dotyczących samobójstw, które były przedstawiane w sposób niezgodny z faktami.
MB: Tak, to znaczy w tej sprawie, myślę, wina nie leży po stronie Tavistock. Oni zawsze mówili, że ryzyko samobójstwa jest niskie. Aczkolwiek, jeden z głównych konceptów… Blokery pokwitania są, oczywiście, głównym elementem tranzycji płciowej w pediatrii, ale podstawą ich stosowania jest [założenie], że dzieci popełnią samobójstwo, jeśli nie będą mogły dokonać tranzycji płciowej. Retoryka w stylu „Lepiej mieć żywego syna, niż martwą córkę” istnieje od lat 90tych, więc jest bardzo ważne, żeby znać dokładne statystyki dotyczące samobójstw.
Tavistock nie… To byli aktywiści, którzy rozpowszechniali tą retorykę odnośnie samobójstw.. Aktywiści i Mermaids, czyli organizacja charytatywna dla dzieci trans, organizacja, przeciwko której ostatnio wszczęte zostało oficjalne śledztwo. To [tego typu organizacje] propagowały te bardzo nieprawdziwe statystyki.
I teraz tak: jest prawdą, że ankiety przeprowadzane pośród młodzieży trans, w których pytano tą młodzież o myśli czy nawet próby samobójcze dawały bardzo wysoki odsetek [odpowiedzi twierdzących]. Co, oczywiście, jest powodem do niepokoju. Nie możemy odrzucić [tych wyników]. Ale to nie znaczy, że ta młodzież jest zagrożona samobójstwem. Bo wiemy, że ludzie mają tendencję żeby wyolbrzymiać [problem]. Ogólnie, w populacji, w ankietach ludzie zwykle wyolbrzymiają stopień w którym usiłowali popełnić samobójstwo. Co więcej, jest również kwestia tego, że jeśli myśli samobójcze staną się centralną częścią danej tożsamości, to samo w sobie zwiększa szansę składania oświadczeń dotyczących samobójczości. W pewien sposób, bycie trans oznacza [tendencje do] myśli samobójczych, bo społeczeństwo i twoi rodzice cię odrzucają.
Jest bardzo ważne, aby wiedzieć ile dokładnie śmierci ma miejsce, a nie ile myśli samobójczych czy też samookaleczeń. To, oczywiście [są] ważne rzeczy, ale musimy mieć sensowną, prawdziwą wiedzę odnośnie ilości zgonów. Więc złożyłem wniosek o udostępnienie informacji publicznej, aby zdobyć dane odnośnie samobójstw. I okazało się, że było 4 samobójstwa na 15 tysięcy pacjentów.
Oczywiście, to były cztery ogromne tragedie. To straszne [tragedie]. Współczynnik samobójstw jest wyższy dla młodzieży trans, o ile mogę to ocenić. Ocena jest trudna, ale [spółczynnik jest] mniej więcej 5 do 6 razy wyższy [pośród młodzieży trans]. Co, oczywiście, jest powodem do troski i pokazuje, że jest to grupa dużego ryzyka w porównaniu z resztą młodzieży, która nie identyfikuje się jako trans. Jednakże, okazuje się, co jest dobrą wiadomością, że [wskaźnik samobójstw] jest mniejszy, niż się obawiano.
Usiłowałem opublikować te [dane] jako artykul naukowy, ale zostałem odrzucony przez British Mediacal Journal, The Lancet, Archives on Suicide Research, Plus One, oni [wszyscy] odrzucili ten artykuł. Co oczywiście zdarza się badaczom naukowym. W końcu [ten artykuł] został opublikowany w Archives of Sexual Behaviour. Ale jest interesujące, jak trudno było opublikować dobre wiadomości, co powinno być widziane jako pozytywne wiadomości [na ten temat]. Publikacje nie chciały… Nie było popularnym, żeby twierdzić, że wskaźnik samobójstw był dużo niższy, niż się obawiano.
Następne pytanie od Sashy Ayad jest o motywacje, które skłoniły Michaela, żeby zająć się tematem, którym większość naukowców nie chce się zajmować. Micheal tłumaczy, że uważa, że to jego obowiązek. Stella komentuje, że to wstyd, że Micheal jest uważany za bohatera bo zrobił coś, co jest jego pracą. Micheal zgadza się z tym oraz wyraża opinię, że wielu akademików jest tchórzliwych. Że nie chcą zajmować się tym tematem, żeby nie stracić popularności czy reputacji.
SO: Chciałabym wrócić do kluczowej konkluzji odnoście samobójstw. Jak powiedziałeś każde samobójstwo jest tragedią. 4 z 15tu tysięcy [pacjentów Tavistock] w okresie 10ciu lat. O ile pamiętam, dwóch z tych pacjentów już otrzymywało leczenie a dwóch czekało na liście zapisów [do kliniki]. Jeśli mogę zapytać jak to się ma w porównaniu z normalną, zdrową młodzieżą? Powiedziałeś, że 5 do 6 razy więcej. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to są zgrubne szacowania, bo mamy tak nieliczną grupę [pacjentów]. Ale czy da się to porównać z pacjentami dotkniętymi innymi problemami zdrowia psychicznego?
MB: To jest doskonała uwaga. Niestety, nie ma dobrych danych [na ten temat], żeby przeprowadzić takie porównanie. Ale z pewnością można stwierdzić, że bycie trans nie musi być bezpośrednią przyczyną samobójczych skłonności. Że samobójczość nie musi wynikać z identyfikacji trans. Równie dobrze może być to wynik współistniejących chorób czy też, żeby powiedzieć ładniej, innych związanych zaburzeń.
Wiemy na pewno, że [takim zaburzeniem jest] spektrum autyzmu. To jest dobrze znany [fakt], że autyzm związany jest z identyfikacją trans. A autyzm, szczególnie u dziewcząt, związany jest z wyższym wskaźnikiem samobójstw. Tak więc może być, że wyższe ryzyko samobójstw pośród pacjentów pediatrycznej kliniki tożsamości płciowej jest wynikiem większego odsetka dzieci na spektrum autyzmu. Więc nie ma powodów, aby myśleć, że to musi być związane z tożsamością trans. To może być, ale nie musi. Równie dobrze może być, że rówieśnicy w szkole częściej znęcają się nad dziećmi na spektrum autyzmu.
SO: Jeśli spojrzysz na grupę, którą badała Lisa Littman[8], możesz pójść dalej i stwierdzić, że nastolatki, które doświadczają dysforii płci w wieku młodzieńczym, mają historię traumatycznych doświadczeń, stąd mogą mieć więcej psychologicznych dolegliwości.
MB: Tak, dokładnie.
Następne pytania jest o udział Micheala w doprowadzeniu do zamknięcia kliniki Tavistock. Michel opowiada, że nie był jedynym, który wypowiadał się krytycznie. Mówi o lekarzach zatrudnionych w Tavistock, którzy również zgłaszali uwagi co do jakości diagnostyki i leczenia w klinice, włączając w to klinicystów o homoseksualnej orientacji seksualnej, którzy zauważali, że niektórzy pacjenci Tavistock są najprawdopodobniej homoseksualni (i wstydzą się do tego przyznać), a nie o odmiennej tożsamości płciowej. W rozmowie padają nazwiska niektórych z tych lekarzy: David Bell, Marcus Evans, Sue Evans. Wniosek jest z tego taki, że medycyna trans w Tavistock, ale też na całym świecie to medyczny skandal.
SA: Chciałam zapytać o motywacje, które, bazując na tym co powiedziałeś, można by nazwać nikczemnymi. Co motywowało tych klinicystów, co skłoniło ich, żeby ukrywać wyniki? Przeprowadziłyśmy wywiad z [Thomasem] Steensma i [Annelou] de Vries, [badacze z Holandii o których była mowa wcześniej] i odniosłam wrażenie, że im wydaje się, że robili coś dobrego dla tych młodych ludzi. Wydaje mi się, że w twoich artykułach zaznaczyłeś, że estetyka, wygląd zewnętrzny był głównym powodem, dla którego zaczęto interweniować wcześnie, blokować pokwitanie, podawać hormony przeciwnej płci. W swoich artykułach pisałeś o tym, że klinicyści byli pod wrażeniem tego… O czym mówiłaś również ty, Stella, że byli niemal przestraszeni, że [po otrzymaniu hormonów] przychodziły do nich silnie zmaskulinizowane dziewczynki.
Więc, czy mógłbyś powiedzieć nieco o roli estetyki w procesie podejmowania decyzji dotyczących interwencji farmakologicznych i postępowania klinicznego.
MB: Tak, oczywiście. Bo powodem, dla którego zatrzymuje się pokwitanie jest to, żeby ludzie wyglądali bardziej jak przedstawiciele przeciwnej płci. I, oczywiście, taki jest rezultat. Jeśli zacznie się z wczesną blokadą pokwitania, to skończy się z dziewczyną, która ma dużo męskich cech [wyglądu] i może być postrzegana jako chłopak. To, jeśli, dokona się amputacji piersi i poda jej testosteron. [Taka dziewczyna], zwłaszcza w młodym wieku, 20 kilku lat, wygląda jak bardzo przystojny młody facet. Może trochę niski, ale… wygląda jak przystojniak. I nikt nigdy by nie pomyślał, że ta osoba jest kobietą, czy też płci żeńskiej. Więc [ci badacze] skupiają się na tym, czy [pacjent] wygląda przeciwnej płci. Co, oczywiście, jest jednym z parametrów, ale nie jedynym.
Kiedy czyta się holenderską literaturę [na temat pediatrycznej tranzycji płciowej], oni mają obsesję, szczególnie związaną ze wzrostem, że trans-dziewczęta [czyli biologiczni chłopcy] są zbyt wysocy, a trans-chłopcy [czyli biologiczne dziewczęta] nie wystarczająco wysocy. Więc interesuje ich wzrost, ale w ogóle nie są zainteresowani innymi elementami [płci] jak popęd płciowy czy orgazm. [A przecież] ciało nie jest tylko do tego, żeby na nie patrzeć. Ciało robi też inne rzeczy, seksualne rzeczy jak reprodukcja czy poród, wiesz, bycie rodzicem. Ale oni [holenderscy badacze] w ogóle nie są tym zainteresowani.
Weźmy, dla przykładu, Peggy Cohen-Kettenis, główną protagonistkę tej historii, która pod koniec lat 80tych XX wieku założyła pierwszą klinikę tożsamości płciowej w Europie. To właśnie ona jest główną promotorką blokerów pokwitania. Ona sama powiedziała, że jej pierwsza pacjentka, [która zaczęła przyjmować] blokery pokwitania, że ona wyglądała jak nastoletni chłopiec. I to ją [badaczkę Peggy Cohen-Kettenis] zadziwiło, [że można doprowadzić do tego], że oni [pacjenci] wyglądają tak bardzo jak przeciwna płeć. Więc tu chodzi głównie o efekt kosmetyczny. To właśnie motywuje zarówno pacjentów jak i klinicystów.
A jeszcze odnośnie motywacji. Naprawdę nie uważam, że motywacje były złe. Myślę, że [holenderscy badacze] dawali pacjentom to, czego ci pacjenci chcieli. Po linii najmniejszego oporu. Przychodzi dzieciak i mówi: „chcę dokonać tranzycji płciowej”. Więc ty [jako badacz] mówisz: „Ok, tu masz lekarstwa”.
SO: Możemy się kłócić, czy oni [badacze] ponoszą winę za powierzchowne myślenie. Masz rację, Holendrzy skupili się całkowicie na estetyce. [Na tym, żeby] uzyskać bardziej męsko, lub bardziej kobieco wyglądającą osobę. Ale to, w wielu przypadkach, zostało przerobione na: “och, ten ból, to okropne cierpienie. Nie ma bólu tak [intensywnego] jak przechodzenie przez „złe” pokwitanie”. W pewien sposób, to się zgubiło w tłumaczeniu.
Ale, zanim jeszcze skończyłeś zajmować się Tavistock, zająłeś się badaniami Holendrów. Możesz powiedzieć co odkryłeś w tych badaniach, które, jak większość naszych słuchaczy wie, uważane są obecnie za wzorzec leczenia? Skąd to się wzięło? Bo, zakładam, że kiedy zdałeś sobie sprawę, że nie udało się replikować [wyników] holenderskich badań w Londynie, właśnie na tym się zastanawiałeś.
MB: Dokładnie. Powinienem wspomnieć, że wyniki mojej analizy zostały opublikowane w Journal of Sex and Marital Therapy i są dostępne dla każdego za darmo. A jeśli chodzi o historię, to, co jest interesujące, to, że oni [badacze holenderscy] mieli świadomość…
[Ale najpierw] ważne jest, żeby zauważyć, że to [holenderski protokół] jest terapią dla młodocianych transseksualistów. To było wyłącznie dla dzieci, które identyfikowały się jako transseksualne i właśnie dlatego tytuł mojego artykułu wspomina młodocianych transseksualistów. Bo to właśnie robimy [tą terapią]. [Ta terapia] je jest po to aby spauzować [pokwitanie], żeby [dać czas na] przemyślenia ani nic takiego. To jest terapia, która ma sens wyłącznie, jeśli powie się, że ta osoba będzie transseksualna i dlatego chcemy, żeby kosmetyczne rezultaty były tak dobre, jak tylko możliwe, dlatego musimy zacząć wcześnie. To jest szczere [przedstawienie kwestii].
Inna sprawa, która jest interesująca w tej historii to sposób, w jaki, na początku lat 90tych XX wieku, [badacze holenderscy] przyznawali, że większość dzieci z dysforią płci wyrasta na osoby homoseksualne. To stwierdzenie wynikało z doskonałych danych [zebranych] od pacjentów płci męskiej, aczkolwiek można przypuszczać, że to samo stosuje się do pacjentów płci żeńskiej. Krótko mówiąc [badacze przyznali, że] dzieci z dysforią płci wyrastają na gejów, a potem, z jakiegoś powodu, [badacze zaczynają] twierdzić, że… I tu nie ma logicznego wytłumaczenia [dla tego podejścia], zaczynają twierdzić, że to jest prawda dla [dzieci] poniżej 12 lat. Więc, jeśli masz dziecko z dysforią płci przed ukończeniem 12go roku życia, to najprawdopodobniej masz przyszłą osobę homoseksualną. Ale, jak tylko [te dzieci] mają 12te urodziny, to wtedy [badacze] twierdzą, że teraz to jest dziecko transseksualne, więc trzeba im dać blokery pokwitania i zacząć tranzycję płciową. To nie ma sensu. Wiesz, u dzieci poniżej 12 roku życia, na dzień przed ich 12mi urodzinami, 80% z tych dzieci będzie homoseksualne, ale dzień później, po ich 12ych urodzinach, nagle to znika [i traktujemy je jak transseksualne]. To są wielkie luki w logice.
Ale wspominanie o przyszłej homoseksualności dzieci z dysforią płciową znika po 2000 roku. Tak jakby [badacze] zapomnieli.
SA: Czy jest to wynik próby przechwycenia dzieci przed dojrzewaniem płciowym? Czy uważasz, patrząc na to z perspektywy, czy jest możliwe, że właśnie tak uzasadniali tę przedziwną zasadę 12tu lat?
MB: Tu nie ma logicznego wyjaśnienia. To nie jest logiczne. 12 lat wydaje się prawną koncepcją, bo w wieku 12 lat, wydaje mi się, dzieci mogą podejmować więcej decyzji [w świetle prawa]. Poza tym jest jeszcze jedna rzecz, którą odkryłem wczytując się w literaturę, [w to co jest napisane] mniejszą czcionką, to że zasadniczo zaczynali terapię u dzieci poniżej 12 lat. W większości przypadków to było 12 lat, ale 12 lat nie było nieprzekraczalną granicą. A monitoring zaczynali w wieku 10 lat, żeby wyłapać moment, w którym zaczęło się dojrzewanie płciowe.
Więc [badacze] monitorowali dzieci i jest taka sławna holenderska osoba, trans-kobieta, która teraz identyfikuje się jako osoba niebinarna. [Ta osoba] nazywa się Valentijn [de Hingh]. W przypadku Valentijna diagnoza [dysforii płci] została postawiona w wieku 5 lat. [Diagnozę postawiła] Peggy Cohen-Kettenis, główna architektka blokowania pokwitania. I teraz Valentijn mówi: „postawienie tej diagnozy zmieniło moją tożsamość”. A potem, od wieku 10 lat, miał miejsce monitoring, żeby wyłapać, kiedy pojawiło się więcej testosteronu [w ciele Valentijna] a potem, w wieku 12 lat, podano blokery pokwitania. Tak więc, pomimo tego, że terapia nie została rozpoczęta przed wiekiem 12 lat, proces medyczny [diagnoza] zaczął się wcześniej. To dziecko zostało postawione na drodze medykalizacji na długo wcześniej.
SA: Ile lat ma teraz Valentijn, bo pamiętam, jak mówiłeś o tej osobie w artykule.
MB: Wydaje mi się, że dwadzieścia kilka lat[9].
SA: Czy to ta sama osoba, której rodzice byli przejęci brakiem konformizmu tożsamości płciowej w dzieciństwie i to spowodowało kontakt [z kliniką]? Czy to był nauczyciel?
MB: Tak, więc Valentijn był nietypowo zainteresowany lalkami. Można się zastanawiać, czy jest to problem natury medycznej. Być może jest to nietypowe dla chłopca, ale nie koniecznie jest to problem zdrowotny.
SA: To jest niezwykłe, to skupianie się na estetyce, co ty nazywasz problemem kosmetycznym. Ale jest mnóstwo kiepskich dowodów, lub całkowity brak dowodów odnośnie problemów, które zapewne mają większe znaczenie, jak rozwój funkcji poznawczych, iloraz inteligencji, Czy możesz powiedzieć o swoich odkryciach w tym zakresie?
MB: Holendrzy nie zwracali na to większej uwagi. Przyglądali się zagadnieniom dobrostanu psychicznego i dysforii płciowej. Aczkolwiek, jak zwróciłyście uwagę w czasie wywiadu z [Thomasem] Steensma i [Annelou] de Vries, oni [badacze] odwrócili[10] skalę [oceny] dysforii płciowej, więc nie można być pewnym, co się stało z dysforią płci. Ale nie oceniali funkcji poznawczych, więc są tu wątpliwości.
Oczywiście, dojrzewanie płciowe jest niezbędne dla prawidłowego rozwoju intelektualnego. Dla rozwoju seksualnego, oczywiście też, ale również rozwój intelektualny, rozwój funkcji poznawczych, rozwój emocjonalny [są zależne od pokwitania]. Tak więc, poprzez zatrzymanie pokwitania na 3 czy 4 lata, kiedy to dziecko powinno się rozwijać umysłowo – jak to wpływa na ten rozwój?
Wiemy, że są pewne niepokojące dane z badań dotyczących używania blokerów pokwitania w leczeniu przedwczesnego pokwitania u dzieci, [sugerujące], że [te leki] mają wpływ na iloraz inteligencji. Stąd jest opublikowana krytyczna literatura w tym temacie. Są wyniki badań na zwierzętach, które pokazują, że blokery pokwitania sprawiają, że myszy są bardziej lękliwe, bardziej podatne na stres oraz, w przypadku osobników męskich, bardziej agresywne. Jest całkiem sporo dobrych badań na zwierzętach, potwierdzających negatywny wpływ [tych leków]. Trudno powiedzieć, czy to przekłada się na dzieci, ale moim zdaniem, chodzi tu o to, że to powinno było być zrobione przez ludzi, którzy zaproponowali używanie tego leku. [to oni powinni] wykonać ten przegląd literatury.
Jedno, co znalazłem, co mnie zszokowało, to że Peggy Cohen-Kettenis, główna protagonistka, ze specjalizacją w psychiatrii, ale jest tam też endokrynolog Henriette Delemarre-van de Waal. I ona [Henriette] miała laboratorium ze szczurami i pracowała [tam] nad blokerami pokwitania. To jest właśnie skąd przyszedł jej do głowy pomysł, żeby użyć analogów gonadoliberyny, czyli blokerów pokwitania. Więc ona miała szczury w laboratorium więc bez problemu mogła zrobić jakieś randomizowane kontrolowane badania na tych szczurach, żeby ocenić następstwa blokowania dojrzewania. Ale zdecydowała nie robić tego, a zamiast na szczurach, postanowiła przetestować swoją hipotezę na dziewczynce, którą znamy jako FG i która stała się pierwszym królikiem doświadczalnym w tych badaniach.
Następne pytanie to prośba o wyjaśnienia odnośnie stosowania blokerów pokwitania w leczeniu przedwczesnego pokwitania. Michael potwierdza, że wyniki badań sugerują, że blokery pokwitania (albo blokowanie pokwitania) zdaje się mieć negatywny wpływ na rozwój funkcji poznawczych. Dodaje również, że blokery pokwitania nigdzie na świecie nie są zarejestrowane w leczeniu dysforii płciowej, więc użycie ich w takim celu jest zawsze pozarejestracyjnym stosowaniem tych leków. Ponadto Michael wspomina o tym, że obecnie wiek pokwitania płciowego się obniża i podejrzewa się, że blokery pokwitania mogą być stosowane zbyt często jako element leczenia przedwczesnego pokwitania (które nie jest przedwczesne, tylko wcześniejsze niż w poprzednich pokoleniach dziewcząt).
Następnie Sasha, Stella i Michael rozmawiają o skrajnych przypadkach osób identyfikujących się jako niebinarne, które używają blokerów pokwitania, żeby nigdy nie przejść przez pokwitanie i na zawsze zostać dzieckiem. Sasha również wspomina to tym, że niektórzy aktywiści twierdzą, że nieetycznym jest zmuszanie dziecka, żeby przeszło przez pokwitanie płciowe, co Michael nazywa perwersją, zauważając, że naturalne procesy zachodzące w ciele to coś, co musi się stać i nie wymaga zgody lub aprobaty dziecka. W dalszej części rozmowy Michael wspomina, że holenderscy badacze są skrajnie hetero-normatywni, usiłując zmienić homoseksualne nastolatki jednej płci w heteroseksualne osoby płci przeciwnej. Następnie rozmowa przechodzi na narastająca liczbę dzieci dążących do tranzycji płciowej:
MB: Uważam, że to jest bardzo ważna kwestia, którą warto podkreślić. To jest coś, co jest ważne dla mnie, ze względu na to, że jestem socjologiem i zajmuję się analizą liczb i współczynników. I jeśli spojrzysz na pierwsza holenderską klinikę tożsamości płciowej, otwartą przez Peggy Cohen-Kettenis. Ta klinika była też pierwszą pediatryczną kliniką w Europie. Wtedy [lekarze] widzieli tam średnio 9 dzieci rocznie. [To były] dzieci, które rozpoczynały tranzycję płciową. Więc na początku było bardzo niewiele pacjentów, ale rok po roku [liczba pacjentów] rosła, do setek rocznie. [Liczba pacjentów] powiększała się o całe rzędy wielkości, co jest masywnym wzrostem. To jest wręcz nieprawdopodobne. Może można kłócić się, że jest ileś tam dzieci z intensywną dysforią płciową, może jedno dziecko rocznie w Holandii które ma tak silną dysforię, że możemy zagwarantować, że to dziecko będzie w przyszłości transseksualne i dlatego możemy temu dziecku, w wieku 12 lat, powiedzieć: „na pewno będziesz osobą transseksualną, zacznijmy ten proces [tranzycji płciowej] teraz”. Może w takim wypadku możnaby się nad tym zastanawiać. Ale nie jest wiarygodne, że liczba takich dzieci się podwaja, potraja, rośnie 4 razy, 10 razy, 100 razy, a teraz mamy setki takich dzieci. To nie ma sensu. Ilościowo to nie ma żadnego sensu. A Holendrzy nigdy nie powiedzieli: „Och, czekaj, to co, początkowo myśleliśmy, że jest bardzo, bardzo, bardzo rzadkie, zaczyna być coraz częstsze”.
Innym problemem jest, że koncept jest taki, że [blokery pokwitania] to narzędzie diagnostyczne. Więc wstawiamy dziecko na blokery, żeby zobaczyć, czy to dziecko naprawdę chce dokonać tranzycji płciowej. Jeśli nie, to nie ma problemu, można [blokery] zatrzymać i wszystko wróci do normy. Co, oczywiście, jest błędnym [założeniem]. Ale taki był slogan reklamowy. A potem okazało się, że 98% dzieci [które dostały blokery pokwitania] przechodzą na hormony przeciwnej płci. A ta liczba powinna być niższa. Bo zaczynasz z najbardziej ostrymi przypadkami dysforii płci, a potem zaczynasz podawać te leki dzieciom z mniejszym nasileniem dysforii. Ale nie, ten odsetek cały czas tkwi na 96, 97, 98%[11]. A Holendrzy nigdy nie powiedzieli: „poczekaj chwilę. Dajemy to coraz większej ilości dzieci, dajemy to jako część procesu diagnostycznego, ale wciąż mamy takie same wyniki tego procesu diagnostycznego: że [te dzieci] są naprawdę trans i muszą przejść tranzycję płciową”.
To są ludzie, którzy, rzekomo, są poważnymi naukowcami, z wieloma publikacjami i tytułami profesorskimi. A pomimo tego umyka im ten podstawowy element, który zauważyłby bystry student.
SA: To, co jest w tym śmieszne… Nie śmieszne, szokujące, to to, że ja pamiętam, że na studiach uczyłam się o kwestionariuszach, w których osoba badana, samodzielnie opisuje swoje objawy. I uczyłam się, że pytania w tych kwestionariuszach mogą wpłynąć na osobę badaną. Albo jeśli powiesz komuś, żeby zapisywali przez tydzień swoje myśli, taka interwencja sama w sobie, i wiemy to na pewno, może wpłynąć na tą osobę. A to nie są przecież interwencji biologiczne.
Jest niewiarygodne, że możesz biologicznie wpływać na czyiś rozwój i nazywać to testem diagnostycznym. Podczas kiedy w sposób oczywisty to wpłynie na sposób w jaki… Wybacz, Stella, wiem, że też masz pytania, ale to jest bardzo ważne, bo się z tym wiąże. Wczesna interwencja miała głęboki wpływ na powodzenie przyszłych operacji u tych młodych ludzi. Wiem, że mówi o tym Marcy Bowers, bardzo znany chirurg, z ogromnym doświadczeniem wynikającym z wykonania tysięcy zabiegów rekonstrukcji pochwy. Ale ty wyjaśniłeś coś w czasie przeglądu literatury, o czym ja nie wiedziałam. Pamiętam, jak robiłyśmy materiał o blokerach pokwitania, podawaniu hormonów przeciwnej płci i operacjach, mowa była o tym, że jeden z uczestników badania, biologicznie płci męskiej, umarł z powodu martwiczego zapalenia powięzi. Ale, jak wyjaśniłeś, to było najprawdopodobniej z powodu wcześniejszego zablokowania pokwitania, w wyniku czego nie było wystarczająco dużo tkanki prącia i, aby przeprowadzić operację tworzenia pochwy, chirurdzy musieli użyć kawałka jelita grubego, co wiąże się z dużo większym ryzykiem. I to właśnie był powód dla którego ta osoba umarła.
Dla mnie to jest kluczowy element, bo oznacza to, że ryzyko powikłań nie jest tu takie same jak u dorosłych osób dokonujących tranzycji płciowej. Tu [u dzieci] ryzyko jest dużo większe, ponieważ dojrzewanie płciowe zostało zablokowane. Czy mógłbyś to wyjaśnić dla każdego, który musi to usłyszeć.
MB: Tak, tak. Jeśli spojrzysz na tę historię, jednym z zastanawiających elementów jest to, że pomimo tego, że nawet aktywiści na początku XXI wieku zwracali na to uwagę, że… Wiesz, dla dziewczynki to nie jest problem. Bo blokuje się pokwitanie, potem podaje męskie hormony i kosmetycznie efekt jest łatwiejszy do osiągnięcia. Ale u chłopców występuje znacząca niedogodność, którą jest zbyt mały penis. Bo penis nie rośnie, więc zostaje [rozmiarów takich, jak u] małego chłopca i dlatego nie ma wystarczająco dużo tkanki aby stworzyć [chirurgicznie] pochwę.
Tak więc, nawet jeśli rozważasz bycie osobą transseksualną, występuje to ważna… Jest zaleta [wczesnej interwencji], bo będziesz miał [bardziej kobiecą] twarz, mniej włosów i całą resztę, ale twoje genitalia, twoja operacja tworzenia żeńskich genitaliów będzie dużo gorsza, bo zamiast użyć tkanki prącia, tak jak powiedziałaś wcześniej, trzeba będzie użyć jelita grubego. A [użycie] jelita grubego oznacza, oczywiście, otwarcie twoich jelit, a to jest duże bardzie ryzykowne. Masz [drugą] operację w innym miejscu, wszystko jest trudniejsze.
SO: Czy to to, co stało się z Jazz Jennings[12]?
MB: Tak, dokładnie, to to, co stało się z Jazz Jennings. Większość chłopców, którym podano wcześnie blokery pokwitania wymagają tej trudniejszej i bardziej ryzykownej operacji plastyki pochwy. [W wyniku tego typu operacji] jest mniejsza szansa, [że stworzone chirurgicznie genitalia] dostarczą przyjemności i tak dalej. Więc jest to zły wynik również w innych aspektach.
To co powiedzieli Holendrzy, de Vries et al., w tym przełomowym artykule, powiedzieli, że niestety jedno z 70 dzieci zmarło z powodu martwiczego zapalenia powięzi, ale to, czego nie powiedzieli, to że powodem rozwoju martwiczego zapalenia powięzi było wczesne podanie blokerów pokwitania. Bo trzeba było zrobić transplant jelita i rozwinęło się zakażenie, chyba, E.coli. Śmierć nastąpiła w szpitalu. To nie była przypadkowe zakażenie szpitalne, to była konsekwencja zablokowania pokwitania.
Kiedy przygotowywałem się do naszej rozmowy i czytałem raz jeszcze te artykuły, uświadomiłem sobie, że artykuł naukowy o operacji opublikowany został w 2017, podczas gdy artykuł [opisujący badania o których mowa] w 2014, więc 3 lata wcześniej. Więc to dziecko musiało umrzeć… zostać zabite w 2014 albo 2013. Ale artykuł w publikacji chirurgicznej został opublikowany dopiero w 2017 roku. Więc to jest interesujące opóźnienie w publikacji. Może potrzebowali zrobić więcej innych badań, czekających w kolejce, ale… To też nie jest część medycyny tożsamości płciowej, to było opublikowane w wydawnictwie dla chirurgów i urologów, dla lekarzy, którzy zajmują się chirurgią genitaliów.
SO: To jest niewiarygodne, że coś takiego się zdarzyło. Na tym etapie, jaka jest twoja ogólna analiza holenderskiego protokołu? Bo w tej chwili zdajesz się był głównym badaczem zajmującym się tym tematem. Jaka jest wiarygodność tych badań?
MB: Podsumowując, myślę, że podstawy intelektualne [tych badań] były dużo słabsze… Ta wielka luka [w logice], kiedy jest to milczenie wokół homoseksualności. Zaczynają, uznając, ze większość dzieci z dysforią płci rozwinie się w osoby homoseksualne, ale potem nagle to znika, czy też zostaje zapomniane. Nie było też wszechstronnej znajomości literatury o dysforii płci, [literatury] znanej w tamtych czasach. [Badania] nie zostały skorygowane, aktualizowane… Wiesz, może można się kłócić o przypadki skrajnej dysforii płci, w którym to przypadku można rozpoznać dziecko transseksualne, aczkolwiek uważam, że jest to wątpliwe. Niemniej, powiedzmy, że możemy uznać tę hipotezę. [Ale badacze] nie skorygowali tej hipotezy [po tym jak miał miejsce] masowy, liczony w setkach rocznie, wzrost liczby dzieci chętnych, aby poddać się temu procesowi.
Inną rzeczą jest, że było tam mało dowodów empirycznych. Wydaje mi się, że jeszcze o tym nie wspomnieliśmy, ale, kiedy czytasz te publikacje, sporo wyników, dobrych wyników nie pochodzi [od wszystkich uczestników badań]. [Badacze] nie dali wszystkim dzieciom ankiet, albo nie wszystkie dzieci wypełniły ankiety, więc czasem wyniki pochodzą od 32 dzieci albo coś takiego. Więc to nawet nie 70 dzieci, ale bardziej 55, a dane pochodzą od 32 dzieci. Co jest względnie niewielką liczba, biorąc pod uwagę, że bazujemy [na tych wynikach] ogromnie inwazyjne terapie, które zabiły jedno z 70 dzieci. To jest bardzo znaczące. Gdybym ja opublikował taki artykuł, z takim odsetkiem zgonów, to byłby koniec jakichkolwiek badań czy leczenia. [Bo przecież mówimy] o zdrowych dzieciach. To nie są dzieci z białaczką albo rakiem albo czymś podobnym. To są zdrowe holenderskie nastolatki.
Ostatnia rzecz jaka musi tu być zaznaczona, szczególnie dla Amerykanów, gdzie medycyna tożsamości płciowej jest jak dziki zachód, z prywatnymi klinikami, które robią na tym pieniądze. Ale Holendrzy są bardzo rygorystyczni, zwłaszcza jeśli chodzi o aspekty proceduralne. Ale wychodzi na to, że są dużo mniej rygorystyczni, niż można by było się spodziewać.
Podam tu bardzo uderzający przykład. Był taki brytyjski film, kręcony przez Brytyjczyków. [Ekipa filmowa] zabrała do Holandii 13 letnią dziewczynkę, która identyfikowała się jako chłopiec, żeby zobaczyć najnowsze wyniki [badań]. Wtedy nie było jeszcze publikacji, bo to był dopiero 1996 rok. I tam spotykają trzecią postać holenderskiego triumwiratu, endokrynologa Louisa Horana. On udziela wywiadu w Amsterdamie. Potem [wracają do UK] i to dziecko, Fred, idzie do kliniki Tavistock, gdzie informują Freda, że nie będą zaczynać u niego blokerów pokwitania. Mówią: „może widziałeś to w Holandii, ale my nie przepiszemy [tych leków] zanim nie skończysz 16 lat. A potem matka, i to jest pokazane w filmie, dzwoni do Horana, i pyta go, czy może coś zrobić. A Horan na to, że wypisze receptę na tryptorelinę na 3 miesiące. Więc Horan jest w innym kraju, widział to dziecko przez pół godziny w czasie kręcenia tego filmu, lekarz tego dziecka postanawia nie wypisywać tych leków, a Horan mówi: „jasne, czemu nie!”. To pokazuje jak “rygorystyczni” są holenderscy klinicyści.
Dalej Michael podaje inny przykład braku konsekwencji w postępowaniu i klinicznych decyzjach holenderskich badaczy. Wspomina również, że brytyjski film dokumentalny o którym opowiadał wcześniej (film zatytułowany jest The Wrong Body) był bardzo popularny w UK w latach 90tych, zainspirował przynajmniej jedną osobę (Jay Stewart) do przyjęcia odmiennej tożsamości płciowej, po raz kolejny wskazując na element mody/kulturowego elementu identyfikacji trans.
Wywiad kończy się podziękowaniami oraz krótką wypowiedzą na temat braku zrozumiałego języka wokół tranzycji płciowej, co może prowadzić do braku zrozumienia pomiędzy klinicystami i pacjentami.
[1] Leslie Feinberg – amerykańska komunistka, butch-lesbijka, trans-aktywistka i pisarka. Jej powieść historyczna Stone Butch Blues uważana jest za klasykę literatury LGBT.
[2] Kate Bornstein – amerykańska osoba (Kate identyfikuje się jako osoba nie-binarna i nie mam pojęcia jak o takiej osobie pisać po polsku bez zażynania mojego ojczystego języka wydumanymi konstrukcjami ortograficznymi), zajmująca się pisaniem, sztuką (performance), aktorstwem i teorią idologii gender. W dorobku pisarskim Kate poruszane są również zagadnienia anoreksji, PTSD i zaburzeń osobowości typu borderline, z którymi to problemami Kate się również zmaga. W czasie narodzin zewnętrzne narządy płciowe Kate zostały zidentyfikowane jako męskie. W wieku dorosłym ciało Kate zostało poddane operacjom chirurgicznym, mającym na celu zmianę jego prezentacji z męskiej na żeńską.
[3] Stephanie Davies-Arai – pedagożka, pisarka i aktywistka. Założycielka organizacji Transgender Trend, która operuje w Wielkiej Brytanii i której celem jest propagowanie opartej na faktach (a nie ideologii) terapii i pomocy dla dzieci ze zróżnicowaną tożsamością płciową.
[4] Tavistock – tu odnosi się do Gender and Identity Development Service (klinika rozwoju tożsamości płciowej) przy Tavistock and Portman NHS Foundation Trust (specjalistyczny szpital psychiatryczny w UK). Klinika ta operowała od 1989. Została zamknięta w 2022 roku, na skutek bardzo krytycznego audytu przeprowadzonego przez dr Hilary Cass (o którym będzie mowa dalej w wywiadzie)
[5] Blokery pokwitania to leki powodujące zahamowanie produkcję i/lub uwalnianie hormonów płciowych, co powoduje, tak zwaną, chemiczną kastrację. Zwykle leki te to związki z grupy analogów gonadoliberyny (analogi GnRH)
[6] NHS – National Health Service – brytyjski ZUS
[7] Keira Bell – była pacjentka Tavistock. Jako 15to latka doświadczyła kryzysu zdrowia psychicznego (depresja i stany lękowe). Zamiast otrzymać pomoc psychologiczną, została „zdiagnozowana” jako chłopiec i poddano ją terapii początkowo blokerami pokwitania, potem testosteronem a następnie usunięto jej piersi. W wieku 25 lat Keira pozwała do sądu lekarzy z Tavistock, co przyczyniło się do przeprowadzenia audytu (przez dr Hilary Cass) a następnie zamknięcia kliniki Tavistock.
[8] Lisa Littman – lekarka i badaczka naukowa, która jako pierwsza zasugerowała, że szybki wzrost liczby przypadków dysforii płci pośród nastoletnich dziewcząt może być wynikiem tak zwanej społecznej zarazy (czyli mody). W swojej publikacji (Parent reports of adolescents and young adults perceived to show signs of a rapid onset of gender dysphoria) z 2018 Littman analizowała dane uzyskane z rozmów z rodzicami nastolatków, które to dane wskazywały, że dysforia płci występuje w grupach rówieśniczych (grupach przyjaciółek) i zdaje się wynikać z konsumpcji materiałów na mediach społecznościowych. Badacze krytyczni wobec wniosków Littman usiłowali obalić jej tezy, ale pomimo ogromnej krytyki dane Litmann i ich analiza i wynikające z nich wnioski nie zostały podważone.
[9] Data urodzenia Valentijna de Hingh, to 5 Maja 1990, czyli w momencie publikacji powyższego wywiadu (10/02/23) osoba ta miała 33 lata.
[10] W czasie badań przeprowadzanych przez wspomnianych holenderskich badaczy poziom dysforii płciowej oceniany był za pomocą specyficznych płciowo ankiet. Np. biologiczna dziewczynka pytana była, czy przeszkadza jej wzrost piersi, a biologiczny chłopiec – czy przeszkadza mu siusianie na stojąco. Po jakimś czasie, kiedy zostało uzgodnione (szczerze mówiąc nie wiem, na podstawie jakich kryteriów), że dany pacjent „zmienił” płeć, zmieniały się również ankiety. Tak więc po jakimś czasie biologiczna dziewczynka była pytana, na przykład, czy nie przeszkadza jej siusianie na stojąco. Ponieważ zestaw pytań zmienił się w ciągu badania, nie jest możliwe, alby śledzić zmiany (lub ich brak) u indywidualnych pacjentów.
[11] Tu Michael dostrzega statystyczną prawidłowość, że rzadkie zjawiska, w miarę zwiększania wielkości badanej populacji, widziane są, proporcjonalnie, coraz rzadziej. Na przykład, statystycznie, 1 na 12 tysięcy ludzi zostaje porażony piorunem. Jeśli znasz 4 osoby i jedna z nich została porażona piorunem, to może wydawać ci się, że zdarza się to 1 na 4 osoby. Ale jeśli zaczniesz pytać wieli ludzi (powiększysz wielkość badanej populacji), to zdasz sobie sprawę, że to zjawisko jest dużo bardziej rzadkie, niż ci się wydawało.
[12] Jazz Jennings – amerykańska youtuberka, modelka, prezenterka telewizyjna i działaczka LGBT, urodzona jako biologiczny chłopiec, poddana wczesnej tranzycji płciowej przy użyciu blokerów pokwitania.