WOKiEm
Streszczenia WOKiEm
Net Zero to kant
0:00
-24:47

Net Zero to kant

Streszczenie rozmowy z Kathryn Porter, brytyjską konsultantką energetyczną.

Streszczenie rozmowy z Kathryn Porter, brytyjską konsultantką energetyczną.

TL;DR

→ Wcielanie w życie strategii Net Zero prowadzi do poważnego zanieczyszczenia środowiska, związanego z wydobyciem miedzi, a wydobycie, np. litu, prowadzi do obniżenia poziomu wód gruntowych na obszarze do 100km wokół kopalni, co pozbawia wody zarówno ludzi jak i zwierzęta.

→ Elektrownie wiatrowe i słoneczne są nieefektywne ze względu na niski współczynnik wykorzystania mocy (35% dla wiatrowych i 10% dla słonecznych), zależność od pogody oraz konieczność budowy rezerw mocy, co czyni je droższymi i mniej niezawodnymi niż energia atomowa.

→ Wprowadzanie Net Zero w UK powoduje gwałtowny wzrost cen energii poprzez dotacje dla OZE i podatki na paliwa kopalne, co pogłębia ubóstwo energetyczne, prowadzi do śmierci z zimna pośród ubogich i klasy średniej, jednocześnie wzbogacając elity i biurokratów.

Oryginalny wywiad tu


Transkrypt poniże

j

Dzień dobry,

Witam w 41 odcinku Streszczeń WOKiEm, podkastu w którym streszczam to, czego nie mogę przetłumaczyć.

A ja to Magda Lewandowska, o czym w kółko zapominam. Znaczy, zapominam się przedstawić, a nie zapominam jak się nazywam, aczkolwiek to też mi się czasem zdarza.

Dziś, zgodnie z planem, streszczę ponad półtoragodzinny wywiad z Kathryn Porter, brytyjską konsultantką ds. energii, przeprowadzony przez Petera McCormacka, brytyjskiego biznesmena i podkastera. Nie sądzę, żeby Kathryn Porter była znana polskim czytelnikom, bo publikuje głównie raporty na tematy dotyczące energetyki w UK, ale w UK jest znana i ceniona – do tego stopnia, że zaangażowana jest w pracę grupy parlamentarnej zajmującej się zagadnieniami energetyki.

W wywiadzie, Porter omawia głównie problemy ze strategią Net Zero, znaną w Polsce jako Zielony Ład tudzież Zielony Kant. A omawia te problemy tak dogłębnie, że pomyślałam sobie, że zamiast robić pogadankę Dum Spiro Vox Ero na temat Zielonego Kantu, po prostu streszczę ten wywiad i tyle.

Więc, jeśli temat wydaje się wam interesujący, zapraszam na streszczenie wywiadu Petera McCormacka z Kathryn Porter.

Nie wiem czy wiecie, czy nie wiecie, ale ceny energii w UK są najwyższe w Europie, wyższe nawet niż w Polsce, aczkolwiek Polska UK szybko goni. Co więcej, ceny energii w UK wzrastają ostatnimi czasy bardzo szybko a przy każdej podwyżce, konsumentom mówi się, że podwyżki to wina Rosji, Ukrainy, wybuchu gazociągu tudzież jakiejś tam kolejnej wojny gdzieś tam. Ale, jak się okazuje, ceny energii rosną przede wszystkim dlatego, że w UK wprowadzana jest strategia Net Zero, której celem rzekomo ma być ratowanie Ziemi przed katastrofą klimatyczną, w której to, od jakichś 20 lat Ziemia ma zginąć natychmiastowo, jak nie dziś to na pewno jutro i to jest, oczywiście, autentyczny i niepodważalny fakt. W imię tego ratowania Ziemi przed katastrofą klimatyczną całkowicie uzasadnione jest wpędzanie ludzi w biedę, ograniczanie rozwoju krajów mniej rozwiniętych, zanieczyszczanie środowiska, np. arsenem, co ma miejsce w Chile, które jest jednym z największych światowych producentów miedzi, niezbędnej w produkcji elektrowni wiatrowych. Jak mówi Porter, w czasie wydobycia miedzi w Chile uwalnia się do środowiska duże ilości arsenu, który jest, między innymi, rakotwórczy. Arsen zanieczyszcza glebę, wodę i powietrze, wywołując zatrucia nie tylko ludzi, ale i zwierząt. No, ale, zwolennicy Zielonego Kantu uważają, że to jest uzasadniony koszt ratowania Ziemi, bo jak ileś tam Chilijczyków zginie to mały pikuś, bo, wiecie, ratujemy całą Ziemię. Innym przykładem jest wydobycie litu, niezbędnego do produkcji baterii, niezbędnych do produkcji, min, samochodów elektrycznych. Wydobycie litu wymaga gigantycznych ilości wody, która po wykorzystaniu do przetwarzania litu, jest zanieczyszczona i nie nadaje się do spożycia czy też użycia w produkcji żywności. Tam, gdzie wydobywa się lit, np. w Południowej Ameryce czy w Afryce, kopalnie litu konkurują o wodę z rolnikami i zwykłymi ludźmi. W Południowej Afryce ten problem jest szczególnie dotkliwy, bo wody jest tam mało a kopalnie litu zużywają jej tyle, że obniżają poziom podziemnych wód w obrębie setek kilometrów wokół kopalni. Poziom wód podziemnych na obszarach kopalni jest obecnie tak obniżony, że ocenia się, że zajmie jakieś 200 lat, aby poziom wód powrócił do poziomu sprzed rozpoczęcia wydobycia litu. I znów – jacyś tam Afrykańczycy umierający z pragnienia to mały problem w porównaniu z tym, że Ziemia dosłownie płonie. Oczywiście, wg zwolenników Net Zero to mały problem, bo Porter uważa, że to nie jest ok, żeby ludzie w Afryce czy Południowej Ameryce umierali na raka czy z odwodnienia tylko dlatego, że w Europie jakieś tam elyty doszły do wniosku, że życie tych ludzi w Afryce czy Południowej Ameryce nie jest warte zachodu, bo Ziemia płonie, Ostatnie Pokolenie i świętej Grecie jest przykro.

Ale, Porter nie mówi tylko o ludziach w Afryce czy Południowej Ameryce. Mówi również, a raczej przede wszystkim – przez większość rozmowy z McCormackiem – o Brytyjczykach z klasy pracującej i średniej, którzy zmuszani są do drastycznej redukcji zużycia energii wyłącznie dlatego, że elytarne klasy wyższe doszły do wniosku, że masowa budowa elektrowni wiatrowych i słonecznych jest ważniejsza niż, dosłownie, cokolwiek innego. Porter zaznacza, że celem ruchów ochrony środowiska jest masowa budowa elektrowni wiatrowych i słonecznych, a nie, jak te ruchy ochrony środowiska twierdzą, redukcja produkcji CO2, dlatego, że ograniczenie produkcji CO2 jest najłatwiejsze do osiągnięcia poprzez masową produkcję energii atomowej. Ale ruchy ochrony środowiska nie chcą elektrowni atomowych. Chcą i domagają się li i jedynie elektrowni wiatrowych i słonecznych, które to rzekomo mają być rozwiązaniem wszelkich problemów energetycznych świata.

Porter przeprowadza dość – na półtoragodzinny wywiad – szczegółową analizę efektywności elektrowni słonecznych i wiatrowych i dochodzi do wniosku, że są one najbardziej nieefektywne, nierentowne i najbardziej zawodne ze wszystkich możliwych typów elektrowni.

Największym problemem z elektrowniami słonecznymi i wiatrowymi jest to, że polegają one na pogodzie. A pogoda, jak wszyscy wiemy, jest zmienna. W ocenie efektywności elektrowni stosuje się coś, co po angielsku nazywa się capacity factor, a po polsku, z tego co rozumiem, współczynnik wykorzystania mocy. Ten współczynnik wykorzystania mocy oblicza się jako stosunek rzeczywistej ilości energii wyprodukowanej przez elektrownię do teoretycznej maksymalnej ilości energii, którą elektrownia mogłaby wyprodukować, pracując nieprzerwanie z pełną mocą. Takie, np., elektrownie atomowe mają współczynnik wykorzystania mocy wysokości 80-90%, bo pracują nieprzerwanie i nie zależą od pogody, wiatru albo pory roku. Ale elektrownie wiatrowe mają współczynnik wykorzystania mocy około 35%, a słoneczne jeszcze gorzej: ok 10%. Dlatego, każda elektrownia wiatrowa i słoneczna potrzebuje tzw rezerwy mocy, czyli albo dodatkowej elektrowni, zwykle gazowej lub węglowej, która produkowałaby energię kiedy nie ma wiatru albo słońca, albo gigantycznej baterii – której wykonanie i konstrukcja zanieczyszcza środowisko oraz wymaga zbudowania całej infrastruktury – i która to bateria byłaby źródłem energii kiedy nie ma wiatru albo słońca.

Tu Porter podaje przykład otwartej w 2023r w Szkocji elektrowni wiatrowej Sea Green, która w 2024 roku była wyłączana dwukrotnie częściej, niż generowała energię, nie tylko z powodu braku wiatru, ale również z powodu braku wystarczających linii przesyłowych z Szkocji do Anglii.

Jako ciekawostkę podam, że zbudowanie tej elektrowni kosztowało 3 miliardy funtów. A za 20-25 lat trzeba będzie wydać drugie tyle, bo producenci turbin wiatrowych projektują te turbiny na okres od 20 do 25 lat eksploatacji. A potem trzeba je wymieniać.

Ale, wracając do wpływu pogody na OZE. Ta zależność jest powodem, dla którego konstrukcja elektrowni wiatrowych i słonecznych wiąże się z ogromnymi kosztami. Bo trzeba wybulić kasę nie tylko na konstrukcję elektrowni, powiedzmy, wiatrowej, ale na konstrukcję elektrowni węglowej lub gazowej, na konstrukcję baterii, całej infrastruktury magazynowania energii, przekazywania energii i regulowania przepływu energii tak, aby konsument nie doświadczał braku energii kiedy nie ma wiatru.

Porter tłumaczy, że konstrukcja elektrowni wiatrowych i słonecznych w UK zaczęła się w latach 90 i od samego początku była dotowana przez państwo, bo od samego początku znane były ograniczenia tego typu elektrowni, tyle, że się o tych ograniczeniach publicznie nie mówiło, bo publiczna narracja była taka, że prąd z wiatraków czy paneli słonecznych to zasadniczo darmowy prąd, który będzie dostępny dla każdego za darmo jeśli tylko zbudujemy wystarczająco dużo wiatraków i paneli słonecznych. Pośród decydentów, wprowadzających odnawialne źródła energii panowało przekonanie, że technologie wiatraków i paneli słonecznych są – to znaczy były, w latach 90 ubiegłego wieku – niedojrzałe i w miarę rozwoju tych technologii te elektrownie będą coraz lepsze i bardziej wydajne. No, ale teraz mamy 2025 rok, w UK elektrownie wiatrowe i słoneczne są dotowane od 35 lat i wciąż narracja jest taka, że lada moment, te technologie magicznie staną się rentowne i wszyscy będą mieli ten darmowy prąd. I te dotacje to tylko takie, rozumiecie, tymczasowe rozwiązanie, co to jest tymczasowe od 35 lat a dotacje tylko rosną.

Co więcej, dotacje przestają wystarczać, żeby móc udawać, że te OZE są rentowne, w związku z tym, wprowadzane są coraz to nowe podatki węglowe i inne opłaty, żeby, przynajmniej na papierze, wyglądało, że wprowadzanie OZE miało sens. Jak mówi Porter, obecnie w UK konsumenci energii obarczani są kosztami:

- czegoś, co się nazywa System Handlu Emisjami i co polega na kontroli emisji CO2 poprzez konieczność wykupienia uprawnień emisyjnych, zanim się ileś tam tego CO2 wyprodukuje. W ramach tego systemu elektrownie węglowe i gazowe muszą płacić za to, że produkują prąd, za co, oczywiście płacą konsumenci;

- podatku klimatycznego, czyli podatku na energię zużywaną przez przedsiębiorstwa. Oficjalnym celem tego podatku jest „zachęcanie” przedsiębiorców do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych i poprawy efektywności energetycznej, ale nawet przy największej efektywności energetycznej, każde przedsiębiorstwo musi zużywać energię. Oczywiście, koszty tego podatku zwiększają ceny produktów, bo przecież przedsiębiorcy nie będą go płacić z własnej kieszeni;

- czegoś, co się nazywa minimalna cena emisji dwutlenku węgla, co jest dodatkowym podatkiem nakładanym na paliwa kopalne, co ma dodatkowo „zniechęcić” korzystanie z paliw kopalnych, szczególnie w sektorze energetycznym, oraz promować inwestycje w odnawialne źródła energii.

Więc z jednej strony mamy dotacje dla nierentownych OZE, które to dotacje, przypominam, wypłacane są z kieszeni podatników a z drugiej strony mamy opłaty i podatki za produkcję energii w rentowny sposób, czego koszty również ponoszą podatnicy, bo te opłaty i podatki wliczane są w cenę energii oraz produktów wyprodukowanych przy użyciu energii, czyli, zasadniczo wszystkich produktów. Ten cały system ma „zachęcić” budowę jeszcze większej liczby nierentownych elektrowni, które będę finansowane z dalszych dotacji oraz „zniechęcić” budowę rentownych elektrowni, które, pod ciężarem opłat i podatków stają się nierentowne. A za wszystko płacą podatnicy, słysząc codziennie, jak to bulenie za utrzymywanie nierentownego systemu jest dla ich dobra, bo, wiecie, Ziemia płonie i właśnie dlatego w zimie w UK mało kto może sobie pozwolić na włączenie ogrzewania. Co zresztą prowadzi – w rozwiniętym kraju w XXI wieku – do śmierci z zimna. Porter nie podaje dokładnych danych, ale ja z ciekawości sprawdziłam te dane i okazuje się, że, np. w zimie 2021-2022 doszło do 4 020 zgonów, spowodowanych przebywaniem w zimnych domach i mieszkaniach. Najbardziej znana w UK jest tragiczna śmierć 87-letniej Barbary Bolton, która w grudniu 2022 roku zmarła z powodu hipotermii, bo nie mogła sobie pozwolić na włączenie ogrzewania.

Ale, wracając do wywiadu, Porter zaznacza, że ten cały system jest w zasadzie stworzony, żeby doić kasę z ubogich, bo bogaci mogą sobie pozwolić na inwestycję w energooszczędność, takie jak izolację domów czy mieszkań czy zakup energooszczędnych urządzeń. Ci, którzy nie mogą sobie na energooszczędność pozwolić to ci, którzy wynajmują mieszkania – bo nawet jak mają kasę, to nie mogą zainstalować izolacji w wynajmowanej nieruchomości, oraz ci, których nie stać na renowację czy wymianę urządzeń. W związku z tym, zasadniczo – tu już dodam od siebie – te całe OZE to jedna wielka pompa bogactwa, która wyciska kasę z klasy średniej i biedaków, żeby elyty i bogacze mogli stawać się jeszcze bogatsi.

A, bo jeszcze nie wspomniałam, że jak każdy ruch ratowania Ziemi i ludzkości, ruch ochrony środowiska jest źródłem utrzymania dla całej rzeszy elitarnych doradców, rzeczników, aktywistów, polityków oraz rozmaitych organizacji pozarządowych aktywnie lobbujących na rzecz wprowadzania coraz to nowych regulacji.

Odnośnie tej rzeszy elitarnych doradców Porter dość dużo czasu poświęca zawodowym urzędnikom państwowym, którzy zamiast wypełniać zadania powierzone im przez bardziej lub mniej demokratycznie wybranych polityków, realizują swoją własną ideologiczną misję ratowania ludzkości, bez względu na to, czy ludzkości się to podoba czy nie. Zresztą, zawodowi urzędnicy państwowi nie tylko realizują własne ideologiczne misje, ale ogólnie, własne widzimisię – znów, bez względu na to, czy się to płacącym ich pensje podatnikom podoba czy nie. Tu Porter podaje sprawę, która, zakładam nie jest znana w Polsce, a mianowicie wydarzenia związane z wprowadzeniem w brytyjskiej Poczcie systemu komputerowego Horizon.

System Horizon został wdrożony przez brytyjską Pocztę w 1999 roku, w celu automatyzacji księgowania i sprzedaży w placówkach pocztowych. Od samego początku zgłaszano problemy z systemem, który błędnie pokazywał, że w rozliczeniach brakuje znacznych kwot, czasem dziesiątek tysięcy funtów. Ale, pomimo skarg, Poczta utrzymywała, że system jest niezawodny, a brakujące kwoty są wynikiem kradzieży lub błędów w rozliczeniach. W wyniku tego, w latach 1999–2015 Poczta, na podstawie danych systemu Horizon, oskarżyła około 3500 pracowników o kradzież, oszustwo lub fałszowanie ksiąg rachunkowych. Ponad 900 osób zostało skazanych. 236 osób trafiło do więzienia, a wiele innych otrzymało wyroki w zawieszeniu lub prace społeczne. Te oskarżenia i wyroki rujnowały życie całym rodzinom, a 13 osób popełniło samobójstwo w wyniku ostracyzmu społecznego i utraty pracy.

W 2016 roku 555 pracowników Poczty, pozwało Pocztę do sądu. W 2019 roku sąd uznał, że system Horizon miał „błędy, usterki i defekty”, a Poczta działała w sposób nieetyczny wobec pracowników. Dalsze śledztwo wykazało, że administracja Poczty – zawodowi urzędnicy –aktywnie ukrywali błędy systemu Horizon a nawet popełnili krzywoprzysięstwo, wyłącznie po to, żeby uniknąć przyznania się do błędu przy wdrażaniu i podtrzymywaniu funkcjonowania tego felernego systemu.

Odniósłszy się do skandalu Horizon, Porter zadaje retoryczne pytanie: jak daleko posuną się urzędnicy państwowi broniąc swojej ideologii, jeśli posunęli się do fałszerstwa i krzywoprzysięstwa tylko po to, aby nie przyznać się do błędu.

Na koniec wywiadu Porter odnosi się do energii atomowej, jako jedynego źródła energii, które ma sens, jeśli celem jest ograniczenie emisji CO2. Elektrownie atomowe są nieprawdopodobnie wydajne, produkują nieprawdopodobnie mało odpadów – przez cały okres eksploatacji elektrownia jądrowa produkuje odpady, które mieszczą się w puszce coca-coli. Elektrownie atomowe są również nieprawdopodobnie bezpieczne. W wyniku awarii elektrowni w Czarnobylu – która, przypominam, była wynikiem błędu ludzkiego a nie błędu technologii, zginęło 30 osób. W wyniku awarii w Fukushimie nie zginął nikt. Podobnie nikt nie zginął w wyniku awarii elektrowni atomowej Three Mile Island w Pensylwanii. Dla porównania, Porter podaje przykład fabryki pestycydów w Bhopalu, gdzie, w wyniku awarii w 1984 roku, zginęło dziesiątki tysięcy ludzi. I jakoś nikt nie zaczął zamykać fabryk pestycydów. Ale elektrownie atomowe się zamyka, bo zginęło 30 osób. I to Porter uważa za ogromny błąd.

W wywiadzie szczegółowo opisywane są mechanizmy polityczne obecnej gospodarki energetycznej w UK, ale w to nie będę wnikać, bo nie ma po co. Chciałam tylko zwrócić uwagę, że jeśli chodzi o rozwój energetyki OZE Polska, szczęśliwie jest w tyle za UK, ale – nieszczęśliwie – zdaje się szybko nadrabiać. I to nie wydaje się dobrym pomysłem, bo zamiast bezmyślnie papugować durne ideologie elyt z Zachodu możemy przecież uczyć się na błędach Zachodu i dać sobie spokój z wiatrakami i panelami słonecznymi, które nie osiągną nic, oprócz wpędzania nas wszystkich w biedę.

I to tyle w ramach streszczenia wywiadu z Kathryn Porter. Mam nadzieję, że nie przynudzałam za bardzo.

Następnym razem usłyszymy się za 2 tygodnie, bo z cotygodniowymi odcinkami podkastu przestaję mieć czas na czytanie, a przecież o czytanie w tym podkaście chodzi. Tak więc, wracam do oryginalnej częstotliwości publikacji podkastu – co dwa tygodnie, w co drugą niedzielę o 7 rano. A w te niedziele, w które nie będzie podkastu, będzie tłumaczenie na blogu WOKiEm, do którego zawsze darmowej subskrypcji gorąco wszystkich zachęcam.

Tak więc, dziękuję za uwagę i do usłyszenia za dwa tygodnie, w streszczeniu książki Musy Al-Gharbi’ego „We Have Never Been Woke”.

Dziękuję

Discussion about this episode

User's avatar