Transkrypt:
Dzień dobry,
Nazywam się Magda Lewandowska a to jest dwunasty odcinek Streszczeń WOKiEm, podkastu w którym streszczam to, czego z różnych względów nie mogę przetłumaczyć.
Dziś, zgodnie z zapowiedzią streszczę książkę „Controligarchs”, autorstwa Seamusa Brunera. Seamus Bruner jest dziennikarzem śledczym, specjalizującym się w tematach polityczno biznesowych. Do tej pory napisał 3 książki, z których żadna nie została wydana w Polsce.
“Controligarchs”, czyli Kontroligarchowie, jak się zapewne domyślacie jest neologizmem zbudowanym ze słów kontrola i oligarchowie, co w sumie chyba tłumaczy o co w tytule chodzi. Książka ta została wydana w listopadzie 2023 roku z podtytułem, “Exposing the Billionaire Class, their Secret Deals, and the Globalist Plot to Dominate Your Life”, czyli „demaskowanie klasy miliarderów, ich tajnych układów i globalistycznego spisku mającego na celu zdominowanie twojego życia”. Co brzmi jak konspiracyjna teoria dziejów, ale konspiracja wymaga tajnego porozumiewania się czy współpracy konspiratorów, podczas gdy opisywana w książce klasa miliarderów porozumiewa się i współpracuje ze sobą otwarcie oraz równie otwarcie mówi o swoich planach globalizacji i dominacji naszego życia. Oczywiście, jak sugeruje podtytuł książki, mowa w niej o tajnych układach, ale nie są to tajne układy w sensie ściśle tajnych dokumentów, do których ma dostęp garstka ludzi, ale tajne układy w sensie dobrze ukryte pod przykrywką niekontrowersyjnej, zwykle dobroczynnej działalności. Całość książki opiera się na powszechnie dostępnych publikacjach prasowych, wywiadach, książkach, planach biznesowych i tym podobnych dokumentach, a każda jedna informacja podawana przez Brunera ma odnośnik do źródła. Zresztą odnośników jest tak wiele – lista źródeł mieści się na 75 stronach – że nieco utrudniało mi to czytanie… Znaczy nie czytanie, ale słuchanie książki czytanej przez apkę, bo apka czytała mi te numery odnośników i to bło irytujące. Co warto zauważyć w Kontroligarchach Bruner nie cytuje ani jednego anonimowego źródła.
Więc, jeśli to brzmi intersująco, zapraszam na streszczenie książki „Controligarchs” autorstwa Seamusa Brunera.
W książce Controligarchs Bruner pokazuje w jaki sposób miliarderzy, współpracując ze sobą, powiększają swoje majątki, nie tylko poprzez generowanie bogactwa, ale również poprzez transfer bogactwa od „biedniejszych" klas do miliarderów, jednocześnie przejmując kontrolę nad rządami, środkami produkcji, mediami a nawet edukacją czy służbą zdrowia. Bruner zaczyna od rodziny Rockefellerów, który stworzyli i udoskonalili schemat operacji miliarderów, umożliwiający im stanie się kontroligarchami na skalę światową. Dalej autor przechodzi do Billa Gatesa, Klausa Schwaba, Marka Zuchenberga, Jeffa Bezosa i Georga Sorosa, którzy znajdują się na okładce książki. Bruner wspomina również Michaela Bloomberga i Elona Muska. Musk jest jedynym miliarderem nie opisywanym w książce w jednoznacznie negatywny sposób. Autor opisuje w jaki sposób Tesla, pod kierownictwem Muska, dorobiła się na histerii klimatycznej, ale chwali go za pozytywny wpływ na wolność słowa, jaki Musk miał poprzez zakup Twittera. Ponieważ książka Controligarchs została napisana w 2023 roku, nie opisuje wpływu jaki Musk miał na wyniki wyborów w USA w listopadzie 2024.
Pokazując jak miliarderzy ze sobą współpracują, Bruner zaczyna od przedstawienia klubu o nazwie the Good Club, czyli Klub Dobra lub Dobry Klub. Ten Klub Dobra jest organizacją miliarderów, założoną przez tychże miliarderów – oficjalnie aby pokazać jacy to są oni wspaniali, moralni, pełni empatii, chcący pomóc światu, nieść dobro i w ogóle, ale nieoficjalnym celem klubu jest maksymalne wykorzystanie ulg podatkowych oraz robienie jeszcze większej kasy.
Do tego pełnego dobra klubu miliarderów należą Bill Gates, George Soros, Warren Buffett, Oprah Winfrey, David Rockefeller, Michael Bloomberg, Peter Peterson, Ted Turner, Patty Stonesifer, Eli Broad i 4 innych anonimowych miliarderów.
I teraz tak, miliarderzy, w miarę jak stają się miliarderami zaczynają się zmagać z problemem tego, jak są postrzegani przez na przykład media czy w ogóle przez społeczeństwo. Wszyscy wiemy że zdobywanie bogactwa i kolejnych milionów co jest niezbędne aby stać się miliarderem, wymaga nie tylko ciężkiej pracy ale również aktywnego szukania okazji, żeby się wzbogacić. Te okazje to nie tylko nowe technologie, czy też nowe rynki konsumenckie, ale również okazje aby pozbyć się konkurencji, zwiększyć zapotrzebowanie na własny produkt poprzez na przykład wmawianie ludziom, że tego produktu potrzebują lub też, jak to miało miejsce w przypadku szczepionek na COVID, zmuszanie ludzi poprzez rozmaite narzucone odgórnie sankcje aby tego produktu używali czy im się to podoba czy nie. Krótko mówiąc, aby stać się miliarderem, początkujący milioner musi postępować – cały czas lub od czasu do czasu – w sposób podstępny, amoralny oraz traktować konsumentów – czyli nas – jako dojne krowy a nie ludzi. W miarę jak milioner staje się miliarderem takie postępowanie zaczyna być widoczne, bo zaczyna być widoczny ślad zgliszczy za budującym bogactwo aspirującym miliarderem.
Ponadto, niektórzy miliarderzy zdają się faktycznie nie mieć moralności czy też odczuwać przyjemność lub satysfakcję z odrzucania moralności względnie z tego, że moralność jest czymś, co do tych niektórych miliarderów się nie odnosi.
I tu właśnie przydaje się ten klub dobra. Taki Bill Gates czy George Soros, pokazują światu, że są dobrzy. Bo jak można nie być dobrym, jeśli się jest w klubie dobra? Pokazują światu że przejmują się niedolą zwykłych śmiertelników i że wydają pieniądze, aby tym śmiertelnikom pomóc.
Natomiast to, czego miliarderzy nie pokazują, to tego, w jaki sposób pomagają i jak ogromne korzyści finansowe odnoszą kosztem tych zwykłych śmiertelników. Bo pomoc nieszczęsnym biednym ludziom polega na tym, że:
1) miliarderzy wymyślają problem: np. to, że jest przeludnienie i stąd zwykli śmiertelnicy potrzebują pomocy aby zmniejszyć swoją liczebność, albo że jest katastrofa klimatyczna i zwykli ludzie potrzebują pomocy miliarderów, aby tej katastrofy uniknąć.
2) Miliarderzy albo sami zakładają fundacje, albo przekazują kasę istniejącym fundacjom, w celu zarówno badania przyczyn przeludnienia albo katastrofy klimatycznej, jak i sposobów aby przeludnieniu czy katastrofie klimatycznej zapobiec.
3) Przekazawszy kasę na fundację miliarderzy odpisują sobie tą kasę od podatków, co zmniejsza podstawę opodatkowania miliarderów i oszczędza im kasę wydaną na podatki
4) Fundacje sponsorowane przez miliarderów – jaka niespodzianka – dochodzą do wniosku, że rozwiązanie problemu wymaga zakupu środków – takich jak antykoncepcja lub fotowoltaiki – albo produkowanych przez miliarderów, albo środków produkowanych przez firmy, w których miliarderzy mają udział, albo – dużo rzadziej – jakichś tam środków gdzieś tam produkowanych, a jak się miliarderzy dowiedzą o tym jakie to środki i gdzie są produkowane, to zaraz albo inwestują w firmę, która te środki produkuje, albo kupują firmę, która te środki produkuje, albo zakładają firmę, która te środki produkuje i następnie pozbywają się konkurencji, albo zakładają/inwestują w firmę, która przejmie lub kupi firmę, która te środki produkuje.
5) Zainwestowawszy/kupiwszy/przejąwszy firmę, która te środki produkuje, miliarderzy robią jeszcze więcej kasy, bo teraz ta fundacja, która doszła do wniosku, że rozwiązanie problemu zwykłych śmiertelników wymaga zakupu tych środków – które, przypominam, sprzedają miliarderzy – ta fundacja promuje te środki i tak właśnie, magicznie wręcz, miliarderzy tworzą sobie nieistniejący do tej pory rynek, który wciąż rośnie, bo fundacja i na tym etapie również media – bo, jak zapewne wiecie, miliarderzy kupują też media – wmawiają zwykłym śmiertelnikom, że dla ich własnego dobra muszą się wyskrobać, wysterylizować czy też w inny sposób pozbawić potomstwa, bo, wiecie, przeludnienie. A w przypadku katastrofy klimatycznej, wmawia się nam, że paliwa kopalne to czyste zło i dlatego, żeby być dobrymi ludźmi musimy bulić kasę za dużo droższą i dużo bardziej zawodną tzw zieloną energię.
Teraz wiemy już, że na przykład, przeludnienie nie jest w ogóle problemem, a jeśli już, to problemem jest wymieranie ludzkości i wciąż spadająca dzietność. A w przypadku katastrofy klimatycznej odzywa się coraz więcej głosów, mówiących o tym, że nawet jeśli klimat się zmienia to działalność ludzi nie ma z tym nic wspólnego, ale każdy naukowiec który o tym mówi albo został zwolniony, albo skancelowany, albo w ogóle nie dostał funduszy na badania. Ale to, jaka jest rzeczywistość nie ma znaczenia, bo miliarderzy z Klubu Dobra powiedzieli, że problemem jest przeludnienie i zmiana klimatu, więc problemem jest przeludnienie i zmiana klimatu, i to jest bezdyskusyjny fakt, a jak ktoś to podważa to jest rasista i bigot.
Ten schemat, który opisałam odnosić się może do wszystkiego, bo miliarderzy nie szukają problemów, żeby je rozwiązać, ale tworzą problemy, żeby na nich zrobić kasę. Nie wiem jak wy, ale ja już jestem na tyle stara, że pamiętam kilka tych wielkich problemów, które miały nas wszystkich zabić, a jedynym rozwiązaniem było natychmiastowe kupno jakiegoś produktu lub usługi. Jeszcze zanim się urodziłam mieliśmy wszyscy zamarznąć na śmierć, bo naukofcy oznajmili, że bez wątpienia Ziemia wchodzi w epokę lodowcową i jedynym sposobem, aby nas wszystkich uratować była produkcja CO2. Potem mieliśmy wszyscy umrzeć od dziury ozonowej i jedynym sposobem, żeby się uratować, było kupienie nowej lodówki oraz aerozoli bez freonów. Następnie, jakoś tak jak byłam w podstawówce, nadmierne zużycie papieru miało spowodować wycięcie wszystkich lasów i tym samym naszą śmierć i w związku z tym, żeby się ratować, wszyscy musieliśmy zacząć używać plastiku zamiast papieru. Jednocześnie miała być wojna atomowa i jedynym sposobem, aby przeżyć było budowanie schronów oraz nauka obsługi radia, co rozwinęło się w lukratywny biznes, zwłaszcza na Zachodzie, bo do schronów i radiofalówek doszła konieczność nauczenia się polowania, rozpalania ognia, peklowania i czego tam jeszcze niezbędnego do przetrwania a teraz, jak sami wiecie, survival to żródło zysków nie tylko dla producentów różnych produktów, ale dla influencerów z TikToka i różnych innych oszołomów.
Co jeszcze… Jakoś tak jak byłam na początku liceum zaczęło się o przeludnieniu i wszyscy mieli dla własnego dobra przestać się rozmnażać. Ale jednocześnie mówiono nam, że seks to sposób wyrażania samego siebie i jak nie będziemy wyrażać samego siebie to dostaniemy depresji – bo już wtedy zaczęło się oszołomstwo ze zdrowiem psychicznym. Więc mieliśmy przestać się rozmnażać i jednocześnie uprawiać seks jak króliki, co oczywiście wymaga jakiejś formy antykoncepcji czy też aborcji, a wiecie kto zarabia kasę na sprzedawaniu antykoncepcji? Miliarderzy, a kto by inny. Wątek o zyskach, jaki miliarderzy czerpią z różnych form, jak to się obecnie ładnie nazywa, „planowania rodziny” przewija się przez całą książkę, zaczynając od Rockefelera w latach 40 ubiegłego wieku, który dostrzegł potencjał biznesowy w ruchu feministycznym i pro-eugenicznym, po czym zatrudnił feministkę Margaret Sanger, która zaczęła otwierać kliniki Planned Parenthood, co dosłownie tłumaczy się na „planowane rodzicielstwo”, które to kliniki do tej pory przynoszą gigantyczne zyski oraz ulgi podatkowe wszystkim członkom Klubu Dobra.
I jeszcze, o czym nie wiedziałam, Bruner pisze o zapowiedzi, że na Ziemi skończy się ropa naftowa, co zostało z całkowitą pewnością przewidziane w 1956 roku a przepowiednia ta miała się spełnić w latach 70tych ubiegłego wieku.
Jakoś jak kończyłam liceum zaczęło się gadanie o ociepleniu klimatu, co, pamiętam, już wtedy mnie zdziwiło, bo pamiętałam, jak mi rodzice mówili, że idzie epoka lodowcowa. A kiedy czytałam Kontroligarchów, dowiedziałam się, że ocieplenie klimatu to część agendy Klubu Rzymskiego, który powstał w 1968 roku, bo kilku członków wielce empatycznych elyt wymyśliło sobie, że wie, co jest najlepsze dla świata i że koniecznie muszą dać to całe dobro światu, czy się to światu podoba czy nie. Od tamtego czasu Klub Rzymski opublikował od kija raportów, a co jeden raport, to kolejna zapowiedź końca świata. Bo wielce elytarni empaci sobie wymyślili, że jak będą zapowiadać apokalipsy, to ich ludzie będą słuchać, do czego sami się przyznali w raporcie z 1991 roku, gdzie napisali:
„Szukając wspólnego wroga, przeciwko któremu moglibyśmy się zjednoczyć, wpadliśmy na pomysł, że zanieczyszczenie środowiska, zagrożenie globalnym ociepleniem, niedobory wody, głód i tym podobne, idealnie się do tego nadają”. W tym samym raporcie zresztą napisali, że „prawdziwym wrogiem jest sama ludzkość”.
Ale Klub Rzymski nie miałby żadnych wpływów, gdyby ich wymysły nie pasowały do planów Klausa Schwaba, założyciela Światowego Forum Ekonomicznego, tego samego, które wymyśliło wprowadzaną obecnie w Europie agendę 2030, wg której wszyscy musimy cofnąć się, w zasadzie, do Średniowiecza, bo inaczej umrzemy. A powodem dla którego Klaus Schwab promuje takie wsteczne cele, jest to, że Schwab również jest przekonany, że wie najlepiej co jest dla świata dobre i że koniecznie musi dać to całe dobro światu, czy się to światu podoba czy nie.
A to, co Schwab uważa, że jest światu potrzebne, to coś, co Schwab nazwał po angielsku stakeholder capitalism, co po polsku tłumaczy się, o ile rozumiem, na kapitalizm interesariuszy.
Ten kapitalizm interesariuszy polega na tym, że firmy nie mogą po prostu zajmować się generowaniem zysku, ale generując zysk muszą również brać pod uwagę dobro wszystkich, których działalność tej firmy dotyka, czyli, tak na dobrą sprawę wszystkich. Bo, jak np. jakaś firma produkuje, powiedzmy – tu przykład mój, a nie Brunera – więc jeśli firma produkuje krzesła, to musi używać drewna, gwoździ, nie wiem, pił czy innych narzędzi, zatrudniać pracowników, kierowców, sekretarki itd. A jak firma, np., chce kupić tańsze drewno od, powiedzmy drwali, którzy są wszyscy biali, bo firma jest w Polsce, to to jest straszna dyskryminacja, bo zatrudniając białych ta firma nie pomaga czarnym, i w ten sposób mieszkańcy, powiedzmy, Somalii stają się interesariuszami producenta krzeseł w Polsce. Dokładnie taka sama elytarna logika stosowana jest do gwoździ, pił, kierowców sekretarek i wszystkiego innego. A jak właściciel firmy się buntuje i mówi, że to chore, to musi się doedukować, bo Klaus Schwab ma doktorat i wie lepiej.
Tak więc, dobro świata definiowane jest przez grono ekspertów, a wszyscy, czy im się to podoba czy nie, muszą pracować dla dobra świata, bo inaczej to czyste zło, co mi trąci socjalizmem, chociaż Bruner w Kontroligarchach tego tak nie nazywa. Powodem, dla którego to mi trąci socjalizmem jest to, że w socjalizmie państwo posiada wszystkie środki produkcji, a o tym, co będzie produkowane decydują eksperci partyjni. A tu, w tym kapitalizmie interesariuszy, o tym co i jak jest produkowane decyduje grono ekspertów, wybieranych i opłacanych przez miliarderów, którzy przy okazji są właścicielami względnie współwłaścicielami środków produkcji, czyli firm. Ale, zaznaczam, Bruner nie przeprowadza tej analogii, może z wyjątkiem cytowania sławnego oświadczenia Światowego Forum Ekonomicznego, zapewniającego nas, że do 2030 roku nie będziemy posiadać nic i będziemy szczęśliwi, co jest ewidentnym nawiązaniem do komunizmu, którego, jak wszyscy wiemy, głównym celem jest obalenie własności prywatnej w celu stworzenia komunistycznej utopii, gdzie wszyscy są szczęśliwi. A, jak mam nadzieję wszyscy wiedzą, wg doktryny stalinizmu-leninizmu, socjalizm nie jest celem samym w sobie, ale jest systemem, który prowadzi do komunizmu, tak więc jeśli mowa o socjalizmie, to zawsze mowa o komunizmie, bo socjalizm prowadzi do komunizmu.
No, i jeszcze Bruner wspomina o komunizmie w kontekście Georga Sorosa, który dorobił się fortuny na upadku komunizmu, a konkretnie na ekonomicznej eksploatacji postkomunistycznych państw, takich jak Polska, twierdząc, że kupuje długi państwowe w imię demokracji i wolności a to, że robi na tym gigantyczną kasę, pogarszając przy tym stan gospodarki kraju, którego demokrację i wolność tak pilnie wspiera, nie ma żadnego znaczenia, bo wolność i demokracja jest ważniejsza niż to, żeby jeść albo mieć dach nad głową i jak sam Soros to mówi, to ci, którzy z powodu hiperinflacji właśnie stracili dorobek całego życia powinni mu bić brawo. Zainteresowanych zachęcam do zapoznania się z kasą, jaką Soros zarobił w latach 90tych ubiegłego wieku na prywatyzacji i inflacji w Polsce czy też w Rosji, a ja wracam do streszczenia książki, bo znów za dużo gadam.
Ale wracając jeszcze do kapitalizmu interesariuszy to, co Schwab, zrobił w ramach wcielania w życie tej idei, oprócz, oczywiście, założenia Światowego Forum Ekonomicznego, to założenie czegoś, co nazywa się Forum of Young Global Leaders, czyli forum młodych globalnych liderów, którego celem jest szkolenie, czy raczej indoktrynacja przyszłych liderów w tym kapitalizmie interesariuszy. W tym Forum młodych liderów była, m. in. Jacinda Arden, obecna premier Nowej Zelandii, która w czasie COVIDA zrobiła z Nowej Zelandii de facto więzienie pod otwartym niebem, bo ci, którzy nie przestrzegali lockdownów spotykali się z brutalnymi represjami ze strony policji. Do młodych liderów Światowego Forum Ekonomicznego należeli również Mark Zuckerberg od Facebooka, Peter Thiel od PayPala i potem Palantira, Jimmy Wales który założył Wikipedię a raczej Wokopedię, Chad Hurley współzałożyciel YouTube, Tulsi Gabbard- która w czasie pisania książki była jeszcze Demokratką, ale w 2024 przeszła na stronę Trumpa, za co spotkały ją represję ze strony FBI, włączając to umieszczenie na liście tych, którzy mają zakaz podróżowania samolotami. Inną liderką Światowego Forum Ekonomicznego była Chelsea Clinton, co chyba nikogo nie dziwi, oraz, co może nieco dziwi, Ivanka Trump. Justin Trudeau, obecny premier Woke-central, czyli Kanady, też był młodym liderem, a teraz, w myśl nauk Klausa Schwaba, rozwala gospodarkę Kanady, poprzez masowy import imigrantów.
W książce Bruner dużo czasu poświęca na analizę wydarzeń związanych z COVIDem, co nie dziwi, bo te wydarzenia doskonale podsumowują metody kontroligarchów. Większość wydarzeń związanych z COVIDem opisanych jest w rozdziale poświęconym działalności Gatesa, który, po tym jak przegrał antymonopolową sprawę Microsofta, musiał ocieplić swój wizerunek, bo zaczął być, w sumie nie bez kozery, postrzegany jako bezduszny psychopata. Zgodnie z przedstawionym wcześniej schematem pseudo-charytatywnej działalności miliarderów, Gates postanowił zająć się „rozwiązywaniem” problemów świata i w związku z tym, w okolicach 1998 nawiązał znajomość z Anthony’m Faucim, tym, co potem wprowadził COVIDowy zamordyzm w USA. A ponieważ w tamtych czasach Fauci zajmował się wynajdywaniem szczepionki na AIDS, której, jak wszyscy wiemy nigdy nie wynalazł, to Gates zaczął się identyfikować jako ekspert od szczepionek oraz chorób zakaźnych i tak już mu zostało.
Po 20 latach rozwiązywania problemów świata poprzez finansowanie rozmaitych fundacji Gates żadnych problemów nie rozwiązał, ale za to skumał się z Sorosem i Światowym Forum Ekonomicznym oraz innymi elitami, którzy wspólnie wpadli na pomysł, że po epoce lodowcowej, dziurze ozonowej, wycięciu lasów, przeludnieniu oraz globalnym ociepleniu następnym bezpośrednim wrogiem przetrwania ludzkości będzie pandemia. A jak już doszli do tego wniosku, to zaczęli intensywnie planować tę nieuchronną pandemię, włącznie z organizacją ćwiczeń, żeby się odpowiednio przygotować. Ponadto Gates, w ramach przygotowania do pandemii, przekazał Imperial College London jakieś 80 milionów dolarów. Ale tak w ogóle to, wiecie, fakt, że w 2020 Imperial College London wyprodukował przerażające oraz całkowicie niezgodne z rzeczywistością modele pandemii COVIDa, jest, rozumiecie, całkowitym zbiegiem okoliczności.
Jak, pyta Bruner, możliwe jest, że pandemia, do której najbardziej eksperckie umysły świata, finansowane przez najbogatszych ludzi na świecie przygotowywały się przez lata, mogła mieć tak fatalny i chaotyczny przebieg? A tak, odpowiada Bruner, że właśnie taki przebieg zaplanowali Kontroligarchowie. W ćwiczeniach gotowości na pandemię, w 2018 roku przygotowywano się na powszechne zamieszki i protesty, testując użycie monitoringu, inwigilacji i systemów komputerowego rozpoznawania twarzy. W 2019 natomiast, elyty ćwiczyły walkę z misinformację i dezinformacją oraz kontrolę mediów, w tym mediów społecznościowych w celu nagłaśniania „autorytatywnych" przekazów i blokowania przekazów „fałszywych”. Biorąc pod uwagę lata planowania i ćwiczeń, nie może być wątpliwości, że to, czego doświadczyliśmy w czasie pandemii COVIDA nie było po prostu realizacją z góry ustalonego planu. Cenzura, upadek małych przedsiębiorstw, ruina gospodarcza, zadłużenie państw, inflacja – to właśnie planowali osiągnąć kontroligarchowie, po pierwsze, bo na tym się bogacą i po drugie, bo złamanych, bezrobotnych ludzi bez dostępu do rzetelnych informacji łatwiej jest kontrolować. i wmówić im, że potrzebują ekspertów z WEF, żeby powiedzieć im co jest dla nich dobre.
Bruner szczegółowo tłumaczy, w jaki sposób kontroligarchowie wzbogacili się, sprzedając szczepionki, respiratory, maseczki, subskrypcje na Zoom i inne internetowe platformy konferencyjne, że o komputerach i kamerkach internetowych nie wspomnę. W wyniku pandemii COVID dziesięciu najbogatszych ludzi na świecie podwoiło swój majątek, a cała klasa miliarderów stała się bogatsza o 5 bilionów dolarów, podczas gdy my wszyscy staliśmy się biedniejsi, a niektórzy, zwłaszcza małe rodzinne przedsiębiorstwa, stracili cały majątek. Co w sumie nie dziwi, bo kontroligarchowie nie lubią małych rodzinnych przedsiębiorstw, a zwłaszcza gospodarstw rolniczych, które WEF systematycznie wykańcza pod hasłem troski o środowisko i ochrony klimatu, oraz konieczności jedzenia robaków, bo inaczej wszyscy umrzemy. Bo, wiecie, nie może być tak, żeby rolnicy zarabiali na sprzedawaniu nam wszystkim zdrowej, smacznej i hodowanej lokalnie żywności, jeśli miliarderzy mogą bogacić się na karmieniu nas robakami, drukowanym 3D substytutem mięsa z laboratorium oraz pełnych pestycydów warzyw i owoców importowanych z krajów trzeciego świata. Oczywiście, jak pisze Bruner, jedzenie tego syfu jest obowiązkowe tylko dla nas, bo sami miliarderzy jedzą hamburgery z wołowiny z Kobe. Opis upodobań kontroligarchów do prawdziwego mięsa, najlepiej takiego, które się samemu upolowało, zajmuje w książce ponad stronę.
O, bo jeszcze zapomniałam wspomnieć, że program szczepień wprowadzany jest jako preludium do bioidentyfikacji ludzi. Już przeprowadzane są próby swego rodzaju znakowania ludzi poprzez szczepionki. Koncepcja jest taka, że wraz ze szczepionką wstrzykiwany jest niewidzialny gołym okiem barwnik, który może być bez problemu zaobserwowany przy użyciu telefonu komórkowego z apką, która wykrywa podczerwień. Taki barwnik, jak zapewniają sponsorowani przez Gatesa naukowcy, utrzymuje się w ciele do 5 lat i mógłby służyć jako forma odróżniania tych, którzy się zaszczepili i tych którzy nie zdecydowali się zostać królikami doświadczalnymi dla szalonych naukowców.
W ostatnim rozdziale książki Bruner przedstawia sytuację w USA pod koniec 2022 i na początku 2023, która jest kulminacją stulecia działania kontroligarchów. Znów, przypominam, książka Controligarchs ukazała się w listopadzie 2023 roku, na rok przed ostatnimi wyborami prezydenckimi, w których wygrał Trump i które, jeśli dobrze pójdzie, zmienią nieco sytuację tak w USA jak i na świecie. Ale, w 2023 nie było wielkich powodów do optymizmu. Główno-nurtowe media, w sumie nie tylko w USA, ale na całym świecie, papugowały narrację o konieczności szczepień, katastrofie klimatycznej, skrajnie-prawicowym rasizmie ochrony granic przed nielegalną imigracją, o tym, że ropa naftowa to czyste zło, od którego wybawią nas tylko wiatraki i fotowaltaiki, a elektrownie atomowe nas wszystkich zabiją; o tym, że każdy, kto nie zgadza się z powyższą narracją jest przemocowym bigotem i rasistą, którego należy zniszczyć wszelkimi dostępnymi środkami. Kontrolowane przez kontroligarchów państwo w państwie, czyli to, co Trump w czasie kampanii prezydenckiej, nazywał deep-state, systematycznie pozbywało się przeciwników wszelkimi dostępnymi środkami: poprzez pozbawianie platformy (tzw deplatforming), pozbawianie przychodów (tzw cancel), pozbawianie dostępu do pieniędzy (tzw debanking), poprzez używanie systemu sprawiedliwości jako maszyny represji – na przykład Trump został pozwany 93 razy na przestrzeni 4 lat.
Na koniec książki Bruner zachęca, abyśmy aktywnie przeciwstawiali się działaniom kontroligarchów, poprzez, między innymi, ograniczanie korzystania z mediów społecznościowych, odrzucanie główno-nurtowej histerycznej narracji medialnej, wspierania wszelkich anty-globalistycznych ruchów i postaw oraz, co najważniejsze, dbanie o siebie i swoją rodzinę, poprzez zdrowe odżywianie, kontakt z naturą i rzeczywistością i unikanie wszelkich technologii, które umożliwiają kontroligarchom przejęcie kontroli nad naszym życiem.
I to koniec streszczenia książki Controligarchs Seamusa Brunera, które jest bardzo, bardzo powierzchowne, jako że Bruner pisze bardzo treściwie, treściwiej nawet od Sowella, więc w zasadzie każde zdanie książki zawiera jakąś istotną informację. W związku z tym to, co opisałam jest bardzo ogólnym przedstawieniem zarysów działalności kontroligarchów a po szczegóły będziecie musieli sięgnąć do książki. Albo, jeśli potrzebujecie jakiegoś szczegółu to dajcie mi znać, to ten szczegół wam w książce znajdę.
Następnym razem najprawdopodobniej streszczę SanFransicko Shellenbergera, chyba, że wpadnie mi do głowy albo w ręce coś innego.
Dziękuję bardzo za uwagę i do usłyszenia za 2 tygodnie.
Share this post