WOKiEm
Streszczenia WOKiEm
Psychologia statusu społecznego
0:00
Current time: 0:00 / Total time: -35:25
-35:25

Psychologia statusu społecznego

Streszczenie cyklu wykładów "Psychology of Social Status" prowadzonych przez Roba Hendersona i dostępnych na Peterson Academy

Dzień dobry,

Nazywam się Magda Lewandowska i witam wszystkich gorąco w 8smym odcinku streszczeń WOKiEm, gdzie streszczam to, czego z różnych względów nie mogę przetłumaczyć.

Dziś streszczę 6-cio godzinny kurs „Psychology of Social Status” czyli psychologia społecznego statusu, prowadzony przez Roba Hendersona i dostępny na platformie edukacyjnej Peterson Academy.

Dla tych, którzy nie słuchali poprzedniego odcinka tego podkastu, przypominam, że ani poprzedni, ani dzisiejszy odcinek nie jest sponsorowany przez Akademię Petersona ani przez nikogo innego, nikt mi nie płaci w żaden sposób za streszczenie kursów tej platformy edukacyjnej, wręcz przeciwnie – to ja płacę czesne Akademii Petersona, żeby mieć dostęp do ich kursów, które są, jak do tej pory świetne i które polecam każdemu, kto zna angielski, może sobie pozwolić na czesne i, co najważniejsze, lubi się uczyć. W notatkach do tego odcinka załączę link do Akademii Petersona, jeśli ktoś jest zainteresowany tą platformą.

Co do autora streszczanego dziś kursu, jeśli nie znacie Roba Hendersona, to przypuszczam, że spotkaliście się z ukutym przez niego pojęciem luksusowych przekonań, czyli idei i opinii, które współcześnie w dużej mierze zastąpiły dobra luksusowe, takie jak drogie samochody czy drogą biżuterię, ale używane są w ten sam sposób, jak te luksusowe przedmioty: aby nadać status klasie wyższej, często nakładając koszty na klasę niższą.

Rob Henderson jest psychologiem, pisarzem i komentatorem. Jest jednym z niewielu absolwentów Yale i Cambridge, pochodzącym z absolutnego marginesu społecznego, o czym opowiem więcej w streszczeniu. Do tej pory opublikował jedną książkę – autobiografię zatytułowaną Troubled, A Memoir of Foster Care, Family, and Social Class, czyli w luźnym tłumaczeniu, pełen problemów, wspomnienia domów opieki, rodziny i klasy społecznej, którą to książkę fajnie się czyta jeśli ktoś lubi nieprawdopodobne historie z życia wzięte, ale nie bardzo jest tam co streszczać w tematyce tego podkastu. Z tego co wiem, Henderson planuje niedługo wydać kolejną książkę, tym razem poświęconą zagadnieniu statusu i luksusowych przekonań, to, kto wie, może tą przyszłą książka kiedyś streszczę.

A na razie: zapraszam na streszczenie kursu Psychology of Social Status, prowadzonego przez Roba Hendersona.

Streszczenie zacznę od samej postaci Roba Hendersona, aby wyjaśnić skąd w ogóle wzięło się jego zainteresowanie statusem oraz stworzona – a raczej nazwana przez niego, bo sama koncepcja była znana wcześniej – koncepcja luksusowych przekonań.

Henderson jest bardzo nietypowym absolwentem uniwersytetów Yale i Cambridge. Z tego co wiadomo, Henderson jest sierotą. Jego matka była Koreanką, narkomanką i prostytutką i zniknęła z jego życia kiedy Henderson miał 3 lata. Od tamtego czasu Henderson nie miał z nią kontaktów i nie wie nawet czy żyje. Nie zna swojego ojca, wie tylko, na podstawie badań genetycznych, że ojciec był Latynosem, najprawdopodobniej z Meksyku. Po tym jak jego matce odebrano prawa rodzicielskie, Henderson wychowywał się w domach opieki od wieku 3 do 7 lat. W wieku 7 lat został adoptowany przez małżeństwo z niższej klasy pracującej, które po kilku latach się rozwiodło. Tak więc Henderson dorastał w biedzie i patologii, o czym napisał w swojej autobiografii. W sumie, z cudem graniczy, że nie wylądował w więzieniu, jak kilku jego kolegów ze szkoły. To, co jak sam Henderson przyznaje, uratowało mu życie, to zaciągnięcie się do wojska, gdzie nauczył się dyscypliny, przestał pić i dowiedział się, że wcale nie jest taki głupi, jak myślał, że był. Spędził w armii 8 lat a następnie, dzięki organizacjom wsparcia dla weteranów, dostał się na Yale, gdzie zrobił licencjat, a następnie na Cambridge, gdzie zrobił doktorat. Zwłaszcza pobyt w Yale zrobił na Hendersonie wrażenie, bo w 2015 roku, zaraz po tym, jak rozpoczął on tam studia, wybuch straszliwie przemocowy dramat pośród studentów Yale, którym Erica Christakis, zarządzająca jednym z domów studenckich, pozwoliła studentom przebrać się na Halloween jak chcą. Studenci byli tym oburzeni, bo na pełnym szacunku dla mniejszości uniwersytecie Yale absolutnie nie można się przebierać na Halloween za kogo się chce, bo jak ktoś się przebierze za inną rasę to będzie zbrodnicza apropriacja kulturowa i, tym samym, rozumiecie, koniec świata. W obronie Christakis stanął jej mąż, Nikolas, który, podobnie jak jego żona, został przez studentów uznany za przemocowego bigota i zapewne literalnego Hitlera. Próbowałam znaleźć materiał po polsku, żebyście mogli sobie więcej poczytać o tych wydarzeniach, ale nic nie znalazłam, więc załączę w notatkach do tego odcinka link do nagrania części z tych wydarzeń.

Tak czy siak, Henderson – ubogi, osierocony Koreańczyk – rozpoczął studia na Yale dokładnie w tym samym czasie, kiedy osoby studenckie aktywistycznie stawały w obronie praw mniejszości do tego, żeby studenci Yale nie mogli się przebierać na Halloween tak, jak chcą. Jak możecie sobie wyobrazić, Henderson nic z tego nie pojmował, a jak się zaczął dopytywać, to mu zarzucono wspieranie białej supremacji i tak właśnie Henderson zaczął zajmować się badaniami statusu oraz tego, co ludzie gotowi są zrobić, żeby status zdobyć i utrzymać.

Na samym początku kursu Henderson wspomina o kryzysie replikacji w badań naukowych, zwłaszcza w zakresie nauk nie-ścisłych, takich jak psychologia czy socjologia. Zaznacza, że większość cytowanych przez niego badań zostało wykonane po tym, jak naukowcy uświadomili sobie istnienie kryzysu replikacji, uznali jego istnienie za poważny problem i wprowadzili środki aby zapobiec przekrętom i tendencyjności w badaniach naukowych. Te środki to np. obowiązkowe zarejestrowanie hipotezy i metodologii badania przed przeprowadzeniem badania – tak aby wyniki nie mogły zostać podciągnięte aby uzasadnić zupełnie inną tezę lub poruszyć zupełnie inny temat badań. Tak więc, Henderson zapewnia, że wyniki cytowanych w czasie kursu badań są bardziej pewne, niż wcześniejsze, generowane ad hoc „wyniki” w sumie pseudonaukowych badań z przełomu XX i XXI oraz początku XXI wieku.

Jeśli chodzi o status, Henderson definiuje go jako „wartość, którą przyznają jednostce inni ludzie”. Jednostka nie może zadecydować, że będzie miała wysoki status. Może starać się go mieć, ale to inni decydują kto i ile tego statusu ma. Status jest dla ludzi również zasobem i wartością samą w sobie, którą cenimy bardziej niż dobre materialne. Stąd, np., wielu influencerów płaci za to, żeby zdobyć więcej obserwujących. Bo status influencera definiuje, przede wszystkim, liczba obserwujących.

Status jest nierozerwalnym elementem ludzkiej psychologii i obecnie uważa się, że jest on wynikiem ewolucji psychologii człowieka. Tu warto zauważyć, że zarówno fizjologia jak i psychologia człowieka – jako gatunku zwierzęcia – wyewoluowała w plejstocenie, kiedy ludzie żyli w małych koczowniczych grupach zbieracko-łowieckich. To, jak mówi Henderson…

Tu może zaznaczę, że wszystko o czym mówię w tym streszczeniu jest mówione przez Hendersona w czasie kursu, który streszczam, więc jeśli mówię, że coś jest, czy coś było, to jedynie powtarzam to, co mówi Henderson. Sama niczego nie wymyślam.

Tak więc, jak mówi Henderson, to że nasza psychologia wyewoluowała w środowisku całkowicie odmiennym od tego, jak żyją ludzie współcześnie, zwłaszcza na Zachodzie, w kulturze czy też cywilizacji Zachodu, i/lub w krajach rozwiniętych. Co często jest sporym problemem dla nas, dla współczesnych ludzi, bo zarówno nasze ciała jak i psychiki po prostu nie są wykształcone, aby mieszkać w wielkich miastach z codzienną interakcją z dziesiątkami a może nawet setkami zupełnie obcych ludzi, zarówno w tzw. realu jak i online.

Ponadto, warto zwrócić uwagę na to, że celem ewolucji nie jest jakieś tam zachowanie lub jego brak, ale raczej to, aby mieć potomków. Co jest błędem często popełnianym, kiedy określa się jakieś zachowanie jako adaptację ewolucyjną. Jak mówi Henderson: „walutą ewolucji jest potomstwo. Wiele ludzkich motywacji związanych jest ze zdobywaniem romantycznych partnerów, przetrwaniem i reprodukcją. [Te cele osiągane są przez] budowanie sojuszy, ochronę terytorium, zasobów czy partnerów, ale ostatecznie walutą jest potomstwo. W ewolucji chodzi o reprodukcję, a nie o przetrwanie. Przetrwanie jest ważne w ramach ewolucji tylko w tym sensie, że umożliwia przeżycie wystarczająco długo, aby się rozmnażać.” Stąd ludzie mają wiele cech, które utrudniają przetrwanie, ale za to zwiększają szanse reprodukcji. Przykładem takiej cechy jest skłonność do podejmowania ryzyka, która zmniejsza szansę przetrwania, ale za to zwiększa szansę reprodukcji, bo, np. może zrobić wrażenie na potencjalnych partnerach seksualnych albo pomóc takich partnerów znaleźć. Nawet sam akt reprodukcji jest ryzykowny z punktu widzenia przetrwania. Tu ryzyko głównie leży po stronie kobiet, które zachodzą w ciążę, ale mężczyźni również, musieli podejmować pewne ryzyko – zmniejszając szansę przetrwania – aby te kobiety znaleźć i skłonić, czy też zmusić do reprodukcji. Tak więc, my – współcześni ludzie – nie jesteśmy potomkami tych, którzy dbali wyłącznie o to, żeby przetrwać, ale tych, którzy żyli na tyle długo, aby mieć potomstwo. Stąd nasza psychologia nie zawsze zdaje się mieć sens, jeśli nie patrzy się na nią z perspektywy ewolucyjnej.

Henderson całkiem sporo czasu poświęca na analizowanie psychologii człowieka z punktu widzenia ewolucyjnego. Mówiąc o uczuciach, takich jak poczucie winy, wstyd, zażenowanie, upokorzenie, żądza czy zazdrość, tłumaczy, że są to ewolucyjnie wykształcone mechanizmy czy motywacje, zwiększające szansę zdobycia partnera i zapewnienia sobie potomstwa. Dlatego też uczucia te odczuwane są u ludzi najsilniej przez nastolatki i 20-latki, czyli w wieku kiedy ludzie – ewolucyjnie – najbardziej zainteresowani byli płodzeniem potomstwa.

Status społeczny jest swego rodzaju punktem odniesienia dla tych emocji. Wstyd, poczucie winy czy zażenowanie są dla nas sygnałem, że to, co robimy może zagrozić naszemu statusowi, czyli, w sumie temu, co myślą o nas inni.

Jeśli chodzi o sam status, to Henderson definiuje 2 jego rodzaje. Pierwszym rodzajem statusu jest dominacja, a drugim prestiż. Dominacja jest ewolucyjnie starsza i występuje nie tylko u ludzi, ale też u innych zwierząt. U ludzi dominacja związana jest z narcyzmem, agresją i antagonizmem, a przejawia się poprzez przymus, zastraszanie, używanie lub groźbę użycia przemocy, w celu skłonienia innych, żeby zrobili to, co się chce, żeby zrobili. Ze względu na naturę dominacji, wymaga ona siły, bycia silniejszym, żeby zastraszyć innych ludzi. U ssaków naczelnych, poza ludźmi, dominacja jest głównym źródłem statusu i dlatego, np. szympansy czyli nasi najbliżsi ewolucyjnie, można powiedzieć, krewni, są 150 do 550 razy bardziej brutalni niż my. Brutalność jest to określana poprzez szansę na fizyczną agresję pomiędzy członkami grupy.

Szczęśliwie dla nas, u ludzi zachowania narzędziowe wyewoluowały w dużo większym stopniu niż u szympansów, co doprowadziło do wynalezienia przez ludzi broni, w tym broni miotanej, jak dzida czy łuk. Dodatkowo rozwinęliśmy również zdolność abstrakcyjnego myślenia, w tym planowania oraz wyrafinowanej komunikacji i właśnie wtedy siła – niezbędna dla zdominowania grupy – stała się dużo mniej użyteczna, bo najbardziej rosłego osiłka można było wykończyć z bezpiecznego dystansu, bez ryzykowania własnego życia. I to właśnie – użycie broni, umiejętności planowania i współpracy w grupie – doprowadziło do samo-udomowienia człowieka i ograniczenia fizycznej agresji pomiędzy członkami ludzkich – wówczas niewielkich – społeczeństw zbieracko-łowieckich. Co warto tu zauważyć, samo-udomowienie człowieka nie zmniejszyło agresji człowieka, ale tylko zmieniło jej naturę. Nauczyliśmy się kontrolować nasze impulsy i planować zemstę, zamiast, jak to robią szympansy, na wszelką agresję czy brak szacunku, reagować natychmiastową fizyczną agresją. Ograniczenie bezpośredniej fizycznej agresji wynikało z rozwinięcia proaktywnej agresji koalicyjnej. O ile reakcja szympansa to reaktywna agresja jednostki – natychmiastowa reakcja w odpowiedzi na jakiś bodziec, to agresja ludzi jest reakcją proaktywną – z wyprzedzeniem, przewidując problemy, oraz koalicyjną, czyli w grupie. Stosując taką formę agresji ludzie, pozornie dużo mniej brutalni niż szympansy, wynaleźli między innymi skrytobójstwa oraz masowe ludobójstwa, czyli proaktywna, na wszelki wypadek, systematyczna eliminacja zidentyfikowanej jako wróg jednostki lub grupy ludzi.

W miarę jak dominacja zaczęła tracić znaczenie jako źródło statusu, chociaż, oczywiście, nie zniknęła zupełnie, co wie każdy, kto zna historię XX wieku, zaczęło rosnąć znaczenie statusu opartego na prestiżu. Tu Henderson zaznacza, że status oparty na prestiżu nie jest tym samym co władza, albo np. kompetencja, czego przykładem może być efekt Angeliny, czyli wpływ celebrytów czy sławnych osób na zachowania zwykłych ludzi. Nazwa efekt Angeliny wzięła się, oczywiście, od Ageliny Jolie, która opowiedziała o swoim raku piersi i tym samym zwiększyła popularność badań przesiewowych na raka piersi na całym świecie, pomimo tego, że nie jest onkologiem ani żadnym innym specjalistą medycyny.

Jeśli chodzi o władzę, to Henderson definiuje ją jako kontrolę nad dostępem do zasobów. I znów – status może ale nie musi wiązać się z władzą, co doskonale ilustruje przykład bramkarza z klubie nocnym. Taki bramkarz z pewnością ma kontrolę nad dostępem do zasobów – czyli dostępu do klubu, ale statusu nie ma w zasadzie wcale.

Pomiędzy władzą a statusem jest też inna różnica: średnio, mężczyźni pragną władzy bardziej niż statusu, aczkolwiek, idealnie, i jednego i drugiego, podczas gdy kobiety – znów, średnio, statystycznie, nie na poziomie jednostkowym – pragną bardziej statusu niż władzy.

A jeszcze wracając do ludów zbieraczo-łowieckich, o których Henderson mówi wiele, ale ja, jako że to streszczenie, muszę sporo pominąć, jednak wspomnę o jednej hipotezie, która wydała mi się bardzo interesująca. Mianowicie, po przeanalizowaniu bilansu kalorycznego polowań na małą i dużą zwierzynę, okazało się, że łowy na dużą zwierzynę – oczywiście w warunkach plejstocenu – kalorycznie po prostu się nie opłacają. Że takie polowanie zużywa więcej kalorii na kg mięsa, niż polowanie na, np., ptaki czy zające. Stąd wysunięto hipotezę, że takie polowania na, np., mamuty, były sposobem, w jaki łowcy zdobywali status, bo polując na mamuta dużo lepiej mogli pokazać swoją siłę, waleczność i odwagę, które to cechy nawet współcześnie związane są z większym statusem.

Tak więc, jeśli chodzi o psychologiczną ewolucję naszego gatunku, wytworzyliśmy psychologiczny mechanizm, który na bieżąco i bez udziału naszej świadomości mierzy nasz status poprzez monitorowanie tego, jak traktują nas inni oraz tego, jak w porównaniu z innymi wyglądamy, czyli gdzie w hierarchii społecznej się znajdujemy. A, bo zapomniałam wspomnieć, że hierarchie społeczne są bardzo ważnym elementem funkcjonowania grup – tak ludzi jak i zwierząt. Ogólnie, jeśli istnieje hierarchia w grupie to każdy wie, gdzie jest, co ma robić i kogo się słuchać. Jeśli taka hierarchia nie istnieje – co wykazano na różnych stadnych gatunkach zwierząt, w grupie nasila się konflikt, walki, śmiertelność i w ogóle wszystkim członkom grupy wychodzi to na gorsze. Np., w mało hierarchicznych, bardzo egalitarnych społeczeństwach łowiecko-zbierackich nawet 25% mężczyzn staje się ofiarą morderstw. Podczas gdy -- u już dodaję od siebie, najwyższy wskaźnik morderstw w historii prowadzenia takich statystyk – zanotowany w latach 90 w obu Amerykach – wynosił 14.96 morderstw na 100tys. A to są wszystkie morderstwa, nie tylko morderstwa mężczyzn. Biorąc pod uwagę, że około 80% ofiar morderstw to mężczyźni, ten najwyższy odsetek morderstw w hierarchicznych społeczeństwach ludzkich wyniósłby pewnie jakieś 12 morderstw na 100tys. Co oznacza, że cywilizacja, wraz z hierarchią społeczną, nie tylko nie jest przemocowa, ale wręcz zapobiega przemocy.

Henderson poświęca bardzo dużo czasu ewolucji psychologicznej człowieka, ale ja pozwolę sobie tą część kursu podsumować jednym wnioskiem: psychologicznie ludzie wyewoluowali, aby tworzyć społeczności czy też wspólnoty oraz aby w tychże społecznościach czy wspólnotach osiągać możliwie wysoki status.

Jeśli chodzi o osiąganie statusu – tego opierającego się na prestiżu, a nie na dominacji – zasadniczo istnieją dwa typy rywalizacji o status. Pierwszy oparty jest na moralności – czyli sygnalizowaniu cnót, a drugi na osiąganiu sukcesów poprzez rozwój kompetencji. To, jaką drogę budowania statusu wybierze dana jednostka i jak daleko tą drogą będzie podążać, zależy w dużej mierze od cech osobowości jednostki. W tych rozważaniach Henderson opiera się głównie na pięcioczynnikowym modelu osobowości, zwanym inaczej wielką piątką, czyli różnym nasileniem neurotyczności, ekstrawersji, ugodowości, sumienności i otwartości na nowe doświadczenia. Np., ktoś o wysokiej sumienności, ekstrawersji i otwartości oraz niskiej ugodowości i niskim neurotyzmie – najprawdopodobniej będzie próbował osiągać status poprzez rozwój, np., nowych technologii, ciężką, sumienną pracę, jednocześnie nie przejmując się, co o nim myślą ludzie i nie tracąc czasu na martwienie się o porażkę. A ktoś, kto jest wysoce ugodowy i neurotyczny, jest bardziej zamknięty na nowe doświadczenia i bardziej introwertyczny, ale za to sumienny, może, np. robić oszałamiającą karierę, np., w zakonie, sygnalizując na prawo i lewo swoje cnoty i wysoką moralność. Oczywiście, ponieważ jest to streszczenie, znacznie tu upraszczam, a upraszczam, bo bardzo, bardzo chcę wspomnieć o psychopatach, narcyzach i manipulatorach, czyli o cechach tzw. ciemnej triady cech osobowości obejmującej makiawelizm, narcyzm i psychopatię. W odniesieniu do narcyzów Henderson wyróżnia jego twa typy: narcyzm wielkościowy – czyli megalomanię, oraz narcyzm wrażliwy, czyli taki bardziej neurotyczny, przewrażliwiony na krytycyzm.

Otóż okazuje się, że stosunek elementów ciemnej triady ma dość silny efekt na status jednostki. Typowi psychopaci – charakteryzujący się niską kontrolą impulsów i niską sumiennością – w szerokim społeczeństwie zwykle sobie nie radzą, i często lądują w więzieniu, ale jak mają na tyle inteligencji i sumienności, to mogą doskonale poradzić, na przykład w korporacji. Stąd, średnio w społeczeństwie jest 1-3 prawdziwych, dających się klinicznie zdiagnozować psychopatów, w więzieniach jest ich 20-30% a na kierowniczych stanowiskach w korporacjach 13%.

Z narcyzami też jest trochę śmieszna historia, bo jak możecie się domyślić, narcyzi bardzo, bardzo pragną statusu, ale nie jest dla nich łatwy do osiągnięcia, bo narcyzm im wchodzi w drogę. Ale, pośród tych, którym udało się osiągnąć wysoki status – np. pośród sławnych aktorów i polityków – narcyzi występują bardzo często, bo narcyzm jest dla nich doskonałą motywacją, żeby uparcie zabiegać o status, kosztem wszystkiego innego. Tą sytuację Henderson porównuje do grania w koszykówkę: nie każdy wysoki człowiek jest profesjonalnym koszykarzem czy koszykarką, ale każdy profesjonalny koszykarz czy koszykarka jest wysoki lub wysoka, bo wzrost jest w koszykówce niezbędny. Tak samo jest z narcyzmem, zwłaszcza tym wielkościowym, bo megalomaniacy mają bardziej stabilną emocjonalnie predyspozycje i stad jest ich trudniej zniechęcić, niż narcyzów neurotycznych.

Jeśli chodzi o manipulatorów, czyli ludzi z wysokim makiawelizmem, jak wysoki status tacy ludzie osiągną uzależnione jest od inteligencji. Z wysoką inteligencją mogą zajść bardzo, bardzo daleko.

Jedna ciekawa rzecz, o której wspomniał Henderson, to analiza opowieści – czy to bajek, czy filmów, czy też historii życia jednostek – które dla ludzi zdają się najbardziej interesujące. A te historie, które najbardziej ludzi interesują, to opowieści pokazujące budowanie czy zdobywanie statusu, czyli w sumie typowa podróż bohatera od niskiego statusu wieśniaka czy sieroty, od bardzo wysokiego statusu władcy czy, nie wiem, zwycięskiego generała. W tym kontekście Henderson prezentuje hipotezę, że język rozwinął się jako niezbędny element budowania statusu, bo to jakie historie opowiadamy sobie czy innym ma duży wpływ na to, jak zachowujemy się w życiu i jak postrzegają nas inni ludzie. Zresztą, język sam w sobie może być używany jako symbol statusu, co zapewne każdy zauważył, porównując słownictwo czy sposób wypowiadania się elit i tzw. klas niższych. Stąd, zresztą, tak powszechny jest lęk przed publicznymi wystąpieniami. To, co mówimy, to jak mówimy, zwłaszcza publicznie, ma ogromny wpływ na to, jak jesteśmy postrzegani, więc jeśli słucha nas duża publiczność – nawet jeśli są to nam zupełnie nieznani ludzie, ale pamiętajmy, z punktu widzenia psychologii zbieracza i łowcy, którą wciąż jeszcze mamy – nie ma czegoś takiego jak nieznajomy, bo jesteśmy psychologicznie skonstruowani w taki sposób, aby przejmować się tym, co myśli o nas każdy, z którym mamy kontakt, włączając w to online. Tak więc, jeśli słucha nas duża publiczność, jesteśmy pod ogromną psychologiczną presją, żeby się nie ośmieszyć i, tym samym, nie stracić cennego statusu.

Mówiąc o języku i historiach, jakie opowiadamy o sobie, Henderson zatrzymuje się trochę na narracji bycia ofiarą. Tradycyjnie bycie ofiarą było – i dla wielu wciąż jest – czymś wstydliwym. Henderson przypuszcza, że jest to związane z psychologicznym mechanizmem eliminacji darmozjadów i ilustruje to przykładem plejstoceńskiego wojownika, który przed wyjściem na polowanie oznajmia, że się źle czuje i nie może iść. Inni wojownicy mogą mu uwierzyć albo nie. Jeśli mu uwierzą, to sami poniosą ryzyko polowania, a ten wojownik dostanie jedzenie za darmo, jak oni wrócą z łowów. Jeśli mu nie uwierzą, to może się okazać, że wojownikowi naprawdę coś dolega i to będzie powodem dodatkowych trudności na polowaniu. Stąd, w zasadzie każda kultura ludzka wprowadziła cenę za bycie niedysponowanym, a ceną tą jest raz: nieprzyjemne leczenie, a dwa: jakiś tam ostracyzm czy też izolacja społeczna niedysponowanych członków społeczności. W ten sposób tylko prawdziwie niedysponowani rezygnują – w podanym przykładzie z udziału w polowaniu – bo cena bycie darmozjadem jest zbyt wysoka, aby leniom się to opłacało.

Ale, ostatnimi czasy, te mechanizmy obronne społeczeństwa są systematycznie dekonstruowane. Można nawet powiedzieć, że mamy kult ofiar i za bycie ofiarą, bycie niedysponowanym czy niezdolnym do bycia produktywnym członkiem społeczeństwa nie tylko nie płaci się ceny, ale wręcz dostaje się nagrodę w postaci współczucia, atencji, celebracji czy jak to się teraz nazywa.  Żeby było śmieszniej, Henderson cytuje badania pokazujące, że prawdziwe ofiary pomimo zmian kulturowych, wciąż jeszcze wstydzą się bycia ofiarą. A ci, którzy bez żadnych problemów, otwarcie, głośno i publicznie mówią o byciu ofiarą – stoją wysoko na skali ciemnej triady, zwłaszcza psychopatii. Ci ludzie również często albo wymyślają całą historię bycia ofiarą, albo znacznie historię koloryzują, żeby zrobić z siebie jeszcze większą ofiarę. Ponadto ci, którzy najchętniej sygnalizują status ofiary, również najczęściej oszukują w rozmaitych grach losowych.

Ostatni wykład Henderson poświęca na luksusowe przekonania, które współcześnie używane są przez elity aby sygnalizować status. Jeśli spojrzymy na kulturę elitarną z punktu widzenia historii, to z łatwością można zauważyć, że najlepszym symbolem statusu jest zajmowanie się aktywnościami, które nie są specjalnie produktywne a na dodatek kosztują sporo kasy. To zjawisko Henderson nazywa przekuwaniem kapitału materialnego w kapitał kulturowy poprzez oddalanie się od codzienności. Bo drogi samochód czy gigantyczną posiadłość może sobie kupić każdy bogacz. Ale tylko wyrafinowany bogacz, bogacz, który jest tak bogaty, że może całymi dniami chodzić po galeriach, albo, nie wiem, czytać jakichś dziwnych filozofów, może długo i namiętnie rozmawiać o sztuce albo o tych dziwnych filozofach.

Problem z tą elitarną kulturą pojawił się, kiedy zaczęło przybywać bogaczy, zwiększyła się liczebność elit, ale elitarnych pozycji, jak prezydent, dyrektor czy prezenter w telewizji wciąż było tyle samo. I właśnie wtedy pojawiły się luksusowe przekonania, które posiadać mogą tylko najbardziej wystrzelone do codzienności elity i których używać można, aby 1) sygnalizować status, oraz 2) pozbywać się innych członków elitarnej grupy.

Tak nawiasem mówiąc, jest świetna książka traktująca między innymi o nadprodukcji elit, autorstwa Petera Turchina i wydana w polskim tłumaczeniu pod tytułem „Czasy ostateczne. Elity, kontrelity i ścieżka dezintegracji politycznej”, którą, uważam, warto przeczytać.

Ale wracając do wykładu: luksusowymi przekonaniami są przekonania, których elity mogą używać aby sygnalizować status, a których wcielenie w życie nie szkodzi elitom, ale za to bardzo szkodzi zwykłym ludziom. Do takich przekonań należy wiara w to, że przestępczość to wina systemowego… czegoś. Rasizmu, mizoginii, homofobii, ableizmu czy czegoś tam jeszcze, w sumie nie ma znaczenia czego, byle było systemowe i w związku z tym, przestępca nie jest winny przestępstwu, ale przestępstwu winny jest system, więc przestępca nie idzie do więzienia, ale wraca na ulicę, gdzie dalej popełnia przestępstwa – na klasie niższej i średniej, bo elity mieszkają w grodzonych posiadłościach i mają prywatnych ochroniarzy, więc się nie muszą martwić. Innym luksusowym przekonaniem jest głoszone przez amerykańskie elity od śmierci Georga Floyda, hasła promujące zdefundowanie policji. Znów: dla elit to nie jest problem, bo mogą sobie wynająć prywatną ochronę, a brak policji dotyka wyłącznie tych, którzy nie mogą sobie na prywatną ochronę pozwolić. Kolejnym luksusowym przekonaniem jest twierdzenie, że otwarta granica to prawo człowieka. Albo promowanie prostytucji, bo przecież prostytutkami nie zostają kobiety z wyższych klas, ale kobiety z niższych klas, które nie mają innego wyjścia. Innym, może mniej dramatycznym przykładem luksusowych przekonań jest wiara w to, że sposób wysławiania musi się ciągle zmieniać, aby nie urazić jakiejś tam mniejszości, bo inaczej to jest przemoc i należy się kancel. Tyle że normalni ludzie nie mają czasu, aby śledzić te zmiany językowe na bieżąco. Stąd – tu może podam przykład z polskiego podwórka: stąd pan Daukszewicz musiał zostać ukarany, po tym jak zapytał pana Jaconia o to, jakiej płci tego dnia była córka Jaconia. Obaj panowie należą do elit, Daukszewicz ma więcej statusu niż Jacoń, ale za to Jacoń ma bonusowy status ofiary poprzez posiadanie chorej psychicznie córki, którego to bonusu nie zawahał się użyć, aby zaatakować Daukszewicza.

I to całe streszczenie kursu „The Psychology of Social Status” dostępnej na platformie edukacyjnej Peterson Academy. Nie ukrywam, że w dzisiejszym streszczeniu szczególnie łamało mi się serce, kiedy musiałam pomijać spore fragmenty kursu. No ale pocieszam się, że będę miała szansę jeszcze streścić nadchodzącą książkę Hendersona i może nadrobić to, co pominęłam dziś.

Za 2 tygodnie planuje streścić The Pfizer Papers czyli książkowe wydanie analiz danych Pfizera odnośnie szczepionki przeciwko COVID. Mówię, że planuje, bo jeszcze do końca nie wiem, jak ugryźć tę publikację pod kątem streszczenia, bo ta książka to ponad 600 stron opisów medycznych, statystycznych i epidemiologicznych. Jeśli nie zdążę wymyślić jak tą publikację ugryźć, to prawdopodobnie streszczę książkę „The Occasional Human Sacrifice” Carla Elliotta.

I to tyle na dzisiaj. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia następnym razem.


Link do platformy edukacyjnej Peterson Academy

<><><><><><> 

Nagranie wydarzeń na kampusie Yale w 2015

Polecana lektura: Peter Turchin, Czasy ostateczne. Elity, kontrelity i ścieżka dezintegracji politycznej

<><><><><><> 

Muzyka: Puncher by Abbynoise

Discussion about this podcast