Transkrypt:
Dzień dobry,
Witam w kolejnym odcinku Streszczeń WOKiEm, na tym etapie nie wiem którym, bo doszły jeszcze nagrania z pokojów na X, w których podsumowuję durne argumenty na nie wiedzieć czemu kontrowersyjne tematy, takie jak patriarchat czy aborcja.
Dziś, zgodnie z zapowiedzią sprzed 2 tygodni, streszczę książkę Kathleen Stock, pod tytułem „Material Girls: Why Reality Matters for Feminism”, czyli „Materialne dziewczyny, dlaczego rzeczywistość ma znaczenie dla feminizmu”, przy czym przymiotnik „materialne” nie znaczy tu ekonomiczne czy finansowe, ale materialne w sensie rzeczywiste, oparte na materialnej rzeczywistości, a nie na subiektywnych tożsamościach czy społecznych konstruktach. Książka Material Girls jest, można powiedzieć, kultowa, ponieważ logicznie i systematycznie krytykuje całą ideologię trans, tłumacząc krok po kroku dlaczego tożsamość płciowa to urojenie i fikcja, dla której nie powinno być miejsca prawie, medycynie czy sporcie. W sumie, argumenty przedstawione przez Stock podniesione zostały w każdej innej publikacji na temat transizmu, od książki „Trans” autorstwa Helen Joyce, po Raport Cass, chociaż, tu zaznaczę, dla jasności, raport Cass nie powołuje się na Kathleen Stock, ale podnosi te same obiekcje, które zarysowała Stock w Material Girls.
Kathleen Stock jest, a raczej była, bo 6 miesięcy po wydaniu Material Girls zmuszona została do opuszczenia pracy akademickiej na uniwersytecie Sussex, gdzie była profesorem filozofii. Napisała 2 książki, Material Girls oraz Only Imagine, z których, z tego co wiem, żadna nie została przetłumaczona na język polski. Po publikacji Material Girls Stock doświadczyła mega kancelu, który kosztował ją załamanie psychiczne, ale w końcu stanęła na nogi i obecnie zajmuje się pisaniem oraz działalnością aktywistyczną na rzecz głównie lesbijek oraz feminizmu odrzucającego postmodernistyczne urojenia.
Nie ukrywam, że feminizm, nawet w wykonaniu Kathleen Stock działa mi na nerwy, bo uważam, że całość feminizmu to jeden wielki kult, ale zrobię, co w mojej mocy, aby streścić Material Girls obiektywnie, z minimalną ilością sarkastycznych komentarzy.
Zapraszam!
Książka Material Girls autorstwa Kathleen Stock jest w zasadzie napisanym w przystępny sposób traktatem filozoficznym, analizującym pojęcia płci biologicznej i tożsamości płciowej, różnice pomiędzy nimi oraz ich wpływ na feminizm i prawa kobiet. Stock tłumaczy czym jest płeć oraz stara się zrozumieć czym jest to, co po angielsku nazywa się gender, a co po polsku tłumaczone jest, w zależności od kontekstu, jako tożsamość płciowa, płeć kulturowa, role płciowe albo po prostu jako gender. A jeśli dla was ten termin „gender” jest mylący, to wyobraźcie sobie, że po angielsku jest jeszcze gorzej, bo po angielsku to słowo ma 5 znaczeń i w sumie tylko dwa z nich są sensownie zdefiniowane.
W znaczeniu 1) słowo „gender” używane jest po angielsku jako bardziej uprzejma nazwa płci. Jak wiecie, po angielsku płeć biologiczna to „sex”, a ponieważ słowo „sex” oznacza również stosunek seksualny oraz uprawianie seksu, żeby uniknąć niezręcznych sytuacji, w oficjalnych dokumentach, np., w paszporcie, używa się słowa „gender” w znaczeniu płeć, która oczywiście może być tylko męska lub żeńska.
W znaczeniu 2) słowo „gender” oznacza stereotypy związane z płcią, jak na przykład to, że mężczyźni mają zarost a kobiety nie. W znaczeniu 3) słowo „gender” oznacza role płciowe, jak przedstawiła je i skrytykowała naczelna feministka Simone De Beauvoir w połowie XX wieku, twierdząc, że kobiety nie są kobietami, ale się nimi stają poprzez wymuszanie na nich wypełnianie roli kobiety. W znaczeniu 4) słowo „gender” natomiast to, co w języku polskim określa się jako tożsamość płciowa, czyli rzekome poczucie bycia danej płci, które to poczucie ma być, znów, rzekomo, nie związane z faktyczną płcią, której się jest. Piąte znaczenie słowa „gender” to rodzaj gramatyczny: męski, żeński i nijaki.
To, co uwielbiam w książce Stock to, że w przeciwieństwie do postmodernistycznych osób filozoficznych, Stock używa precyzyjnych terminów i precyzyjnie je definiuje. Co umożliwia jej, jeszcze w pierwszym rozdziale, jasno i klarownie wyjaśnić, że krytyczne rozważania na temat tożsamości płciowej nie są transfobiczne – wręcz przeciwnie. Istnienie tożsamości płciowej to hipoteza, która, aby potraktować ją poważnie, musi być debatowana, analizowana i krytykowana jak każda inna hipoteza. Brak debaty, analizy i krytyki oznaczałby, że Stock nie traktuje tej hipotezy poważnie, co byłoby brakiem szacunku dla osób teoretycznych gender. Ponadto, co Stock zaznacza wielokrotnie, to, że ktoś odnosi się krytycznie do przekonań innych ludzi nie oznacza, że odbierania jakichkolwiek praw czy wręcz istnienia innym ludziom.
Jeśli chodzi o płeć – tę biologiczną – Stock, niezwykle hojnie, przedstawia trzy możliwe sposoby określania czy definiowania płci, nie opowiadając się zdecydowanie za żadną z tych metod, ale pokazując, że każdy sposób prowadzi do jedynego logicznego wniosku: że płeć jest binarna.
Pierwszym sposobem określania płci podawanym przez autorkę jest określanie płci na podstawie gamet, czyli komórek rozrodczych, co jest standardem w biologii. Taki sposób określania płci umożliwia jednoznaczne określenie płci u dowolnego gatunku, u którego występuje anizogamia, czyli u wszystkich zwierząt i większości roślin, z wyjątkiem niektórych glonów. U gatunków u których występuje anizogamia, występują wyłącznie dwie gamety: mała gameta męska i duża gameta żeńska. Każdy organizm, który rozwija typ budowy ciała przystosowaną do produkcji małych gamet jest płci męskiej, a każdy organizm który rozwija typ budowy ciała przystosowany do produkcji dużych gamet jest płci żeńskiej. Stock zaznacza, że to nie produkcja gamet decyduje o płci, ale typ budowy ciała i dlatego bezpłodne osobniki, jak dzieci przed pokwitaniem albo kobiety po menopauzie, również mają płeć, którą można z łatwością określić analizując typ budowy ciała.
Drugim sposobem określania płci – mniej uniwersalnym, niemniej wciąż precyzyjnym – są chromosomy. Jak pisze autorka, na podstawie chromosomów można określić płeć ludzi. Od siebie dodam, że chromosomy płciowe występują u większości ssaków oraz u ptaków, aczkolwiek u ptaków samce mają chromosomy ZZ a samice chromosomy ZW. U ludzi płeć męska ma przynajmniej jeden chromosom Y a płeć żeńska ma wyłącznie chromosomy X, zwykle dwa. Od tej zasady wyjątki są tak nieliczne, że, jak pisze autorka, li i jedynie potwierdzają one regułę. Stock przytacza kilka przykładów zaburzeń rozwoju płci, jak zespół całkowitej niewrażliwości na androgeny, który powoduje niewrażliwość komórek na hormony płciowe, co prowadzi do rozwoju żeńskiego fenotypu, czyli zewnętrznego wyglądu ciała. Niemniej dotknięci zespołem całkowitej niewrażliwości na androgeny mają chromosom Y oraz mają jądra, stąd można definitywnie stwierdzić, że są płci męskiej.
Trzecim sposobem określania płci jest analiza zbioru cech. Ten sposób jest specyficzny gatunkowo, niemniej w obrębie każdego gatunku – precyzyjny. Tu chodzi o analizę cech takich jak kształt ciała, rysy twarzy, głos i innych cech, w które nie będę się wgłębiać, bo każdy z nas potrafi odróżnić kobietę od mężczyzny albo psa od suki i nie potrzebujemy do tego wykształcenia biologicznego czy też mikroskopu.
Stock poświęca też trochę czasu na postmodernistyczne koncepcje płci, jako konstruktu społecznego tudzież spektrum, które robią ludziom wodę z mózgu poprzez, np., stwierdzanie, że kobiety mogą mieć brodę, a mężczyźni piersi, co oczywiście, jest prawdą, niemniej nie istnieje kobieta, która posiada cały zestaw cech płci męskiej, ani mężczyzna, który ma cały zestaw cech płci żeńskiej, a płeć określić można na podstawie analizy zbioru cech, a nie jednej cechy. Określanie płci po brodzie to jak określanie gatunku po ogonie. To robienie ludziom wody z mózgu.
Jako że Stock jest feministką, dużo pisze o tym, dlaczego uznanie rzeczywistości płci żeńskiej jest tak ważne dla feminizmu i walki z opresją kobiet. W temat feminizmu i opresji kobiet, nie będę się wgłębiać, więc skupię się na tym, dlaczego uznanie rzeczywistości płci jest ważne. Natomiast, jeśli interesuje was feministyczny punkt widzenia na transizm, to zachęcam do odwiedzenia bloga Zuzanny Jakowickiej Feminizm tak, wypaczenia nie. Zalinkuję do tego bloga w notatkach do tego podkastu.
A wracając do znaczenia płci: przede wszystkim płeć ma znaczenie – i to ogromne – w medycynie. Nie tylko w odniesieniu do układu rozrodczego, ale w odniesieniu do ogromnej ilości chorób i zaburzeń. „U dziewczynek częściej występują wady cewy nerwowej, skolioza i wrodzone zwichnięcie stawu biodrowego, a u chłopców astma, autyzm, jąkanie czy zwężenie odźwiernika. W późniejszym okresie życia kobiety mają większą podatność na stwardnienie rozsiane, podczas gdy mężczyźni dotknięci tą chorobą, mają gorszy jej przebieg. Więcej mężczyzn niż kobiet cierpi na choroby układu krążenia, ale po menopauzie u kobiet choroby krążenia rozwijają się częściej niż u mężczyzn. Mężczyźni częściej niż kobiety chorują na hemofilię, schizofrenię, chorobę Parkinsona i daltonizm. Kobiety częściej zapadają na choroby z autoagresji, migreny, osteoporozę, zaćmę, depresję, zaburzenia odżywiania i chorobę Alzheimera. Pomiędzy mężczyznami i kobietami jest wyraźna różnica w progu bólu (u mężczyzn próg bólu jest wyższy), normach wyników badania krwi, we wchłanianiu i metabolizmie leków a nawet w efektywności czy efektach ubocznych leków. Ponadto, to co wiemy o różnicach w efektach leków to tylko szczyt góry lodowej, dlatego, że większość leków badanych jest na mężczyznach, jako że, o czym pisała Caroline Criado Perez w wydanej po polsku książce „Niewidzialne kobiety” cykl hormonalny kobiet utrudnia badanie efektywności leków, gdyż trudno jest ocenić jakie efekty są efektem leku a jakie wynikiem naturalnych zmian poziomu hormonów płciowych.
Znaczne i oczywiste różnice pomiędzy płciami nie ulegają zmianie pod wpływem samo deklaracji tożsamości płciowej, i dlatego tak niezmiernie ważne jest, aby w kontekście medycznym płeć, ta prawdziwa, biologiczna, nie została zastąpiona genderem. Autorka zwraca też uwagę na to, że opisowe określenia płci, jak osoba posiadająca macicę, czy osoba miesiączkująca, nie są wystarczające w kontekście medycznym przede wszystkim dlatego, że, o czym mówiłam wcześniej, jedna cecha nie wystarczy, aby określić płeć. Jest wiele kobiet, które nie mają macicy, wiele kobiet, które nie miesiączkują i te kobiety wciąż są kobietami, a ich płeć jest niezmiernie ważna w kontekście medycznym. Inteligentne i wykształcone osoby może i sobie poradzą, jeśli dostaną ulotkę na temat profilaktycznego wymazu dla osób posiadających szyjkę macicy, ale nie każda kobieta wie, co to jest szyjka macicy i kto ją ma, stąd, absolutnie niezbędne jest, aby w medycynie płeć była rozpoznawana i nazywana w sposób jasny i zrozumiały dla wszystkich.
Znane i oczywiste różnice pomiędzy płciami mają również ogromne znaczenie w sporcie. Kategoria kobieca we wszystkich sportach została wydzielona, nie dlatego żeby zrobić kobietom dobrze czy też zaspokoić żądania feministek, ale dlatego żeby kobiety w ogóle miały jakiekolwiek szanse na zdobycie jakichkolwiek nagród sporcie. Różnica w sile, szybkości, wytrzymałości, wzroście, długości rąk, szerokości ramion a nawet długości stóp co ma duże znaczenie przy skakaniu zarówno wzwyż jak i w dal, daje mężczyznom gigantyczną przewagę nad kobietami w zasadzie w każdej jednej dziedzinie sportu. Co doskonale jest widoczne jeśli porówna się wyniki w lekkoatletyce kobiet z wynikami jakie osiągają nastoletni chłopcy na zawodach juniorów. Chłopcy biją każdy ustanowiony przez najwyższej klasy olimpijskie biegaczki płci żeńskiej. W sporcie kobiety po prostu nie mają szans z mężczyznami. Jak zauważa autorka męska kategoria w sportach jest w zasadzie otwarta. To kobieca kategoria jest zamknięta i wymaga bycia kobietą. Stock podaje wiele przykładów mężczyzn odnoszących gigantyczne sukcesy w sportach dla kobiet, ale nie zapominajmy, że „Material Girls” została wydana w 2021 roku a od tamtego czasu wiele się wydarzyło włączając w to olimpiady w Paryżu, gdzie zamiast boksu kobiet pokazano nam olimpijskie bicie kobiet.
Płeć ma z oczywistych przyczyn gigantyczne znaczenie również w odniesieniu do orientacji seksualnej. Jak wszyscy wiemy orientacja seksualna jest w dużej mierze wrodzona opiera się na pociągu seksualnym do danej płci a nie do wymyślonej tożsamości płciowej. Lesbijki, z definicji nie odczuwają pociągu seksualnego do mężczyzn. Geje z definicji nie odczuwają pociągu seksualnego do kobiet. To, że ktoś uważa się za osobnika przeciwnej płci niż jest, nie sprawia że ten ktoś staje się przeciwnej płci i na pewno nie wystarcza, aby magicznie stać się atrakcyjnym dla osób odczuwających pociąg seksualny do płci, której ten ktoś nie jest. Stock ostro krytykuje argumenty podawane przez aktywistów trans, którzy twierdzą, że nie jest możliwym dostrzeżenie chromosomów na pierwszy rzut oka i tym samym określenie płci potencjalnego partnera seksualnego. Jak słusznie zauważa autorka, aby stwierdzić, że ktoś ma ciemne włosy, nie wymaga dostrzeżenia melaniny we włosach tej osoby. Tak jak ciemne włosy są wynikiem wysokiego poziomu melaniny we włosach, tak ciało mężczyzn i kobiet jest wynikiem posiadania takich a nie innych chromosomów.
Stock, poświęca całkiem sporo czasu na analizę wpływu ideologii trans na przestrzenie czy w ogóle całą scenę LGB, co w sumie nie dziwi biorąc pod uwagę jej orientację seksualną. W 2021 roku niewiele mówiło się jeszcze o tak zwanym rozwodzie LGB z T, ale już wtedy oczywiste były problemy wynikające z zastępowania płci tożsamością płciową w określaniu orientacji seksualnej. Jednym z takich problemów było zjawisko zwane po angielsku „cotton ceiling”, czyli dosłownie bawełniany sufit, co odnosi się do trudności jakie kobiety rzekomo mają w rozwoju kariery w biznesie, co nazywane jest po angielsku „glass ceiling”, czyli dosłownie szklany sufit, co ma być – ponownie rzekomo – niewidzialną przeszkodą stawianą przed kobietami w biznesie tudzież innych korporacyjnych instytucjach. W określeniu „cotton ceiling” słowo „glass” zastąpione jest słowem „cotton” czyli bawełna, co jest odniesieniem do najczęstszego typu materiału, z którego wykonane są damskie majtki. Mówiąc krótko, zjawisko „cotton ceiling” odnosi się do straszliwie transfobicznych trudności, jakie mają mężczyźni identyfikujący się jako kobiety, w zaciągnięciu lesbijek do łóżka. Ten fragment książki był dla mnie najtrudniejszy do czytania, gdyż autorka opisuje rozmaite „naukowe” konferencje tudzież artykuły, dyskutujące jak zmusić lesbijki żeby zaakceptowały mężczyzn jako partnerów seksualnych.
Stock wspomina również o efekcie ideologii gender na kobiety w więzieniach, które w wyniku działalności aktywistów trans zmuszane są do dzielenia cel z mężczyznami, identyfikującymi się jako kobiety. Sporo na ten temat pisała po polsku Kaya Szulczewska, więc jeśli jesteście zainteresowani tym tematem, to zalinkuję do artykułu na jej blogu w notatkach do tego odcinka.
Porusza również temat fałszowania statystyk przestępstw, poprzez przypisywanie kobietom przestępstw popełnianych przez mężczyzn identyfikujących się jako kobiety, czego wynikiem jest ogromny wzrost odsetka przestępstw seksualnych popełnianych przez „kobiety”.
W sumie przez całą książkę przewija się temat przestrzeni dla kobiet, takich jak przebieralnie czy toalety. Tu, jak sądzę, problem jest oczywisty, więc nie będę się nad tym rozgadywać, zwłaszcza, że chciałabym rozgadać się na temat pięknej analizy tożsamości płciowej dokonanej w Material Girls.
Jak wspomniałam we wstępie, pierwszą książką Stock była książka Only Imagine, czyli „tylko sobie wyobraź” traktująca, w wybitnym uproszczeniu, o fikcji literackiej i jej interpretacji. Zainteresowanie Stock fikcją przepięknie przełożyło się na jej punkt widzenia na tożsamość płciową i identyfikację trans i zaowocowało doskonałą analizą tych konceptów.
Stock definiuje tożsamość płciową jako subiektywne poczucie przynależności do albo jednej z dwóch płci, albo do jakiegoś innego gendera, których jest od kija i ciut ciut. O ile Stock nie podaje aktualnej liczby czy listy genderów, o tyle ja podam, bo kolekcjonowanie debilizmów to jedno z moich licznych hobby. W notatkach do tego podkastu zalinkuję wam stronę na której wymienione są wszystkie gendery i ich flagi. Wprawdzie strona jest po angielsku, ale nawet jak sobie to przetłumaczycie na klingoński pisany cyrylicą to wiele nie stracicie z sensu debilnej treści tej strony.
Ale wracając do książki. Stock definiuje tożsamość płciową jako subiektywne poczucie przynależności do przeciwnej płci albo gendera. Logicznie udowadnia, że nie tylko u ludzi, ale u ssaków w ogóle zmiana płci nie jest możliwa, gdyż płeć każdego ssaka określana jest na podstawie anatomii i fizjologii ciała, które rozwija się jako albo płci męskiej, albo żeńskiej i tego rozwoju nie można odwrócić. Ponieważ te definiujące anatomię i fizjologię cechy ciała rozwijają się w życiu płodowym, pod wpływem albo ekspresji genów SRY zakodowanych zwykle na chromosomie Y, albo braku tej ekspresji, nie jest możliwe odwrócenie tego procesu. Tu może dodam od siebie, że często pokutującym mitem jest przekonanie, że każdy z nas zaczyna płci żeńskiej, co nie jest prawdą. Ciało każdego z nas, na samym początku rozwoju płodowego, ma zarówno struktury niezbędne do rozwoju narządów płci męskiej – czyli z przewodami Wolffa, oraz struktury niezbędne do rozwoju narządów płci żeńskiej, czyli z przewodami Mullera. U osobników płci męskiej ekspresja genów SRY powoduje zanik przewodów Mullera i dalszy rozwój przewodów Wolffa, które rozwijają się w nasieniowody i przewody najądrza. U osobników płci żeńskiej, brak ekspresji genów SRY, powoduje zanik przewodów Wolffa i dalszy rozwój przewodów Mullera, z których wykształcają się jajowody, macica i górna część pochwy. Właśnie ze względu na to wczesne różnicowanie płci zmiana płci u ssaków nie jest możliwa. Bo, żeby taka zmiana płci mogła mieć miejsce, musielibyśmy cofnąć się w rozwoju mniej więcej 6 tygodnia po zapłodnieniu, kiedy byliśmy embrionem długości około 2cm i zmienić ekspresję genów, żeby zahamować rozwój jednego typu przewodów i umożliwić rozwój drugiego typu przewodów. To, oczywiście możliwe nie jest, stąd zmiana płci u ssaków nie jest możliwa. Jedyne, co jest możliwe to seria zabiegów kosmetycznych, mających na celu zmianę wyglądu ciała. Ale, znów, to są zmiany kosmetyczne, a nie zmiana płci.
Więc, zmiana płci u ludzi nie jest możliwa, a tożsamość płciowa to subiektywne poczucie, którego nie da się w żaden sposób potwierdzić żadnym rodzajem obiektywnego badania. Tożsamość płciowa jest zatem konceptem psychologicznym, a nie materialnym, i dlatego nie powinna być podstawą do redefinicji kategorii płci w prawie, medycynie czy sporcie. I tu, aby opisać sposób, w jaki współczesne rozumienie tożsamości płciowej funkcjonuje w dyskursie publicznym, autorka wprowadza pojęcie "immersyjnej fikcji", czyli pewnego rodzaju fikcyjnej narracji, która niektórym wydaje się tak prawdziwa, że się w niej pogrążają czy zanurzają, tworząc wokół siebie, rodzaj fikcyjnej rzeczywistości.
Stock zaznacza, że ta immersyjna fikcja nie jest sama w sobie czymś niewłaściwym. Podaje wiele przykładów, codziennego zanurzania się w immersyjnej fikcji, kiedy, na przykład gramy w jakąś intersującą grę komputerową, oglądamy film czy sztukę w teatrze. W niektórych przypadkach zanurzanie się w immersyjnej fikcji może być celowe i wręcz wskazane, na przykład u aktorów, wcielających się w rolę teatralną czy filmową. Niemniej, immersyjna fikcja to wciąż fikcja, gdyż nie odzwierciedla obiektywnej, materialnej, dającej się zbadać i zweryfikować rzeczywistości. Ponadto zanurzenie się w immersyjnej fikcji musi być dobrowolne. Każdy uczestnik tej fikcji – gracz w grze, widz w teatrze czy też aktor wcielający się w jakąś postać, podejmuje decyzję, żeby tymczasowo zawiesić niewiarę i dać się ponieść fikcyjnej narracji.
W odniesieniu do ludzi, twierdzących, że mają tożsamość płciową, odmienną od ich własnej, biologicznej płci, Stock nie twierdzi, że ci ludzie nie odczuwają autentycznego dyskomfortu związanego z płcią biologiczną (dysforia płciowa), ale kwestionuje ideę, że subiektywne odczucie tożsamości płciowej może w pełni zastąpić lub zredefiniować kategorię płci opartej na faktach biologicznych. Wprowadzenie – w prawie, medycynie czy sporcie – kategorii tożsamości płciowej zamiast płci, zmusiłoby całe społeczeństwo do odrzucenia rzeczywistości i zawieszenia niewiary, czyli do zaangażowania się w immersyjną fikcję, co nie może mieć miejsca, bo takie zaangażowanie musi być dobrowolne, a jeśli jest wymuszone to jest to forma psychologicznej manipulacji, jak pranie mózgu czy popularny ostatnimi czasu gaslighting.
Ogólnie, w książce Material Girls, Kathleen Stock krytykuje ideologię gender za to, że stawia subiektywne odczucia ponad obiektywne fakty, co prowadzi do konfliktu z prawami opartymi na płci biologicznej, szczególnie prawami kobiet. Jak się domyślacie Stock dużo mówi o opresji kobiet i o tym, jak ważne jest rozpoznanie biologicznej płci dla feminizmu, w co, zgodnie z obietnicą, nie będę się wgłębiać, żeby uniknąć sarkazmu, ale to, co warto z książki wynieść, to, że odnoszenie się z szacunkiem do prawa jednostek do wyrażania swojej tożsamości, nie może być związane z ignorowaniem materialnych konsekwencji tego wyrażania tożsamości dla całych grup społecznych, takich jak kobiety, lesbijki czy geje. Ponadto, autorka słusznie zauważa, że ideologia gender, promuje stereotypy płciowe, np. poprzez promowanie kobiecości jako zestawu cech zewnętrznych (makijaż, sukienki) lub zachowań (nieśmiałość, brak asertywności), a nie je obala.
Przez całą książkę Stock powraca również do tego, jak ważny jest precyzyjny i zakorzeniony w materialnej rzeczywistości język, bez którego nie może odbyć się żadna sensowna debata, gdyż nie jest możliwym dyskusja o zagadnieniach, których nikt nie potrafi zdefiniować, lub też o czymś takim jak gender, który ma kilka całkowicie odmiennych i mglistych znaczeń.
I to tyle jeśli chodzi o streszczenie książki Material Girls autorstwa Kathleen Stock. Jestem z siebie dumna, że udało mi się trzymać z daleka od komentarzy na temat feminizmu i dyskryminacji kobiet i jednocześnie mam nadzieję, że was nie zanudziłam.
Za dwa tygodnie planuję streścić fantastyczny kurs z Akademii Petersona, pod tytułem Personality and its transformation, prowadzony przez Jordana Petersona. A jak dobrze pójdzie to za tydzień wrzucę kolejne nagranie pokoju z X, jeszcze nie wiem o czym.
Dziękuję gorąco za uwagę i do usłyszenia następnym razem.
Dziękuję.
Blog Zuzanny Jakowickiej Feminizm tak, wypaczenia nie
Caroline Criado Perez, Niewidzialne kobiety
Blok KayaSzu Mężczyźni w kobiecych więzieniach i kampania FAIR
Dla hobbystów: Gendery i ich flagi
Share this post